Reklama
Rozwiń
Reklama

Najpiękniejszy wysiłek

Na budowę Centrum Zdrowia Dziecka przekazywano nie tylko złotówki, ale i dewizy – zbierane od Peru po Australię. W inicjatywę angażowały się i zakłady pracy, i harcerze, i Szkolne Kasy Oszczędności. Spółdzielnie niewidomych zaopatrzyły szpital w „wyroby szczotkarskie”, koła gospodyń wiejskich darły pierze na poduchy. 45 lat temu CZD przyjęło na oddział szpitalny pierwszego pacjenta.

Publikacja: 17.01.2025 15:21

Centrum Zdrowia Dziecka w 1976 r., trzy lata po rozpoczęciu budowy. Pierwszego pacjenta na oddział s

Centrum Zdrowia Dziecka w 1976 r., trzy lata po rozpoczęciu budowy. Pierwszego pacjenta na oddział szpitalny przyjęto 15 stycznia 1980 r.

Foto: PAP/CAF/Kwiatkowski

Był lekki mróz – jak to w styczniu. Ten z 1980 r. był jednak łaskawszy niż jego poprzednik, który zapisał się w historii jako jeden z miesięcy tzw. zimy stulecia. 15 stycznia 1980 r. w 13-kondygnacyjnym budynku Centrum Zdrowia Dziecka otwarte zostały dwa pierwsze oddziały szpitalne.

– To był oddział pediatrii, w którym wtedy pracowałem, i anestezjologia. Pierwszym przyjętym pacjentem był sześcioletni Jakub z Zamojszczyzny cierpiący na wrodzoną wadę przewodu pokarmowego i zespół złego wchłaniania – wspomina dr Marek Migdał, który pracę w Centrum Zdrowia Dziecka zaczął tuż po studiach w 1979 r. Od 2018 r. jest dyrektorem szpitala. – To było pierwsze piętro, które zaczęło przyjmować pacjentów wymagających hospitalizacji. Bardzo szybko dochodziły kolejne oddziały: niemowlęcy, kardiologia, neurologia – wylicza.

Pozostało jeszcze 96% artykułu

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
„Wszystko jak leci. Polski pop 1990-2000”: Za sceną tamtych czasów
Plus Minus
„Eksplodujące kotki. Gra planszowa”: Wrednie i losowo
Plus Minus
„Jesteś tylko ty”: Miłość w czasach algorytmów
Plus Minus
„Harry Angel”: Kryminał w królestwie ciemności
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Sebastian Jagielski: Czego boją się twórcy
Reklama
Reklama