Plus Minus: Pana postapokaliptyczna książka „Głowa Kasandry” z 1985 r., uważana za jedną z najważniejszych w swoim gatunku również dlatego, że zaproponowała spojrzenie na katastrofę jądrową z perspektywy moralnej, miała być już ekranizowana wiele razy. Teraz za projekt odpowiada Lightcraft Productions, znany z „Ostatniej rodziny” czy „Pitbulla. Ostatniego psa”. Który to już producent?
Przed naszą rozmową próbowałem sobie przypomnieć, ile było podejść do ekranizacji. Wychodzi na to, że obecna jest piąta lub szósta. Na początku, jeszcze w latach 80., padł pomysł, żeby film zrealizowała Telewizja Polska bądź zespół filmowy Perspektywa, gdzie rozmawiałem z osobą akceptującą scenariusze do realizacji. Stwierdziła, że jest dobrze, tekst się podoba, ale zastanawiała się, co zrobi cenzura, ponieważ jest pewien drażliwy temat. Mamy mianowicie wielkiego sąsiada na Wschodzie, jesteśmy z nim w jednym polityczno-militarnym sojuszu, a na pojazdach i rakietach, które pokażemy w filmie, muszą być jakieś emblematy. Ów człowiek tłumaczył mi, że emblematy amerykańskie nie mogą pojawić się absolutnie – wiadomo: Ameryka to nasz największy wróg, ale nie do przyjęcia jest również to, żeby były czerwone gwiazdy, ponieważ film powinien być z założenia eksterytorialny i niepolityczny. W związku z tym emblematy nie mogły być również polskie.