Przez kilka miesięcy można było odnieść wrażenie, że spełnienie obietnicy zainstalowania w polskim prawie związków partnerskich nie było priorytetem dla Donalda Tuska. Z wnętrza Koalicji Obywatelskiej dochodziły sygnały, że nowy premier obawia się porażki projektu w parlamencie, co mogłoby ujawnić niespójność obozu rządzącego.
Uruchomienie tematu było dziełem Nowej Lewicy (NL). Kiedy wybory samorządowe, a potem europejskie obnażyły jej słabą pozycję, liderzy tego ugrupowania przyjęli założenie, że trzeba się wykazać skutecznością. Można się wprawdzie zastanawiać, czy istotnie Włodzimierz Czarzasty dostał żółtą kartkę, bo nie był dostatecznie ofensywny w tematyce obyczajowo-światopoglądowej. Kobiety z jego ugrupowania zareagowały wszakże wnioskiem: „Jeszcze więcej tego samego”.