Importerzy załamują ręce, bo sprzedaż win węgierskich od marca spadła o połowę. Powód? Rodacy niechętnie patrzą na wina z kraju, który nie pomaga Ukrainie. Winiarze niewinni, ale cóż, taki los. On może się odmienić, ale wstrzemięźliwość Polaków wobec miodów pitnych jest czymś trwałym. Kojarzą nam się one z ulepkami z imienin u cioci albo niepijalnymi, przesłodzonymi pamiątkami w glinianych karafkach. I żadne słowa tu nie pomogą. Wszystko się zmienia, gdy delikwent spróbuje dobrego miodu. „To jest miód?! To niemożliwe, to jest pyszne!” – ileż to razy słyszałem te słowa.