Czy byliby to wyłącznie pochodzący z patrycjuszowskich rodów biali Rzymianie? Czy może odwrotnie, śladem gladiatorskich drużyn piłkarską ekipę tworzyłaby zbieranina Galów, Traków i czarnych niewolników z Afryki, a miast potwierdzającego obywatelstwo cesarstwa pierścienia o statusie reprezentacyjnym rozstrzygałyby umiejętności?
W piłce nożnej – trudno powiedzieć. Ale w koszykówce, w której przede wszystkim liczy się wzrost, rzymska reprezentacja z pewnością przypominałaby którąś z dzisiejszych drużyn NBA. Inaczej zespół ze stolicy imperium nie miałby większych szans w meczach z taką, dajmy na to, reprezentacją Africa Proconsularis. Proszę darować to nieco żartobliwe postawienie sprawy, ale dzisiejsza dyskusja na łamach „Plusa Minusa" o monoetniczności państw skłania do spoglądania wstecz, a tam sprawy nie są całkiem jednoznaczne.