Co roku staję więc w ich szeregu, ale cóż, energii coraz mniej, pesel jest nieubłagany i coraz częściej mam poczucie, że w tej konkretnej sprawie smęcę i przynudzam.
Złudzenie? A może całkiem naturalna prawda o tym, że w miarę upływu lat coraz bardziej kurczowo trzymamy się przeszłości, uwznioślamy ją przekonani, że minie wraz z nami bezpowrotnie. A ona? Wręcz przeciwnie: tańczy na naszych oczach na linie, zmienia się, odradza prześmiewczo w kolejnych wcieleniach. I kpi sobie z nas, ze świata, w całkiem dobrej kondycji, pewnie lepszej od nas samych.
Dowody? Są bezwzględne, bo przecież ta bożonarodzeniowa paranoja, której dziś doświadczamy, nieraz już była. Czasem bardziej groźna, czasem bardziej śmieszna niż ta komercyjna z epoki Mc Świata. Choinki w swoim mieście nie zabronili jako pierwsi politycznie poprawni mieszkańcy Oxfordu. Walczyli z nią więksi mocarze, bardziej ambitni i zawsze ponosili klęskę.
Czym bowiem musiała być bożonarodzeniowa tradycja dla bolszewików? Przynajmniej problemem, bo jakże pogodzić materialistyczną wizję świata z radosnym świętem narodzin Zbawiciela? Kiedy grzebali starą Rosję, mało kto o tym myślał, ale w dobie wysadzania cerkwi i budowy komunizmu musiała ustąpić nowym, świeckim obyczajom. Na scenę historii wstąpił więc ciężkim krokiem Dziadek Mróz w towarzystwie nieodłącznej Śnieżynki. Był wygodniejszy od św. Mikołaja (swoją drogą jednego z najważniejszych rosyjskich świętych), nikt nie zarzucał mu związków z klerem czy jakiejś nadmiernej ekspozycji na deskach ikon. Początkowo uważany za sprzymierzeńca kułaków, szybko stał się symbolem laickich świąt „noworocznych", którymi Sowieci zastąpili wstydliwe Boże Narodzenie.
Szczytem zaś profanacji były komunistyczne jasełka, w których onże Dziadek Mróz, Śnieżynka i Nowy Roczek odgrywali rolę Świętej Rodziny. Żarty? Nie, świetnie pamiętam to osobliwe trio z czasów przedszkolnych. Nikt z nas wtedy zresztą nie wiedział, z samym Adamem Schaffem na czele, że Dziadek Mróz to dość parszywa postać ze starosłowiańskiego folkloru, znana z okrucieństwa, zamrażająca ludzi żywcem i pakująca dzieci do głębokiego wora.