Reklama
Rozwiń

Bogusław Chrabota: Jak okradziono mnie we Włoszech

Najpierw były pachnące wzgórza Toskanii. Wciśnięta w najbardziej ukryty punkt na mapie maleńka posiadłość, gdzie znany piłkarz wybudował kilka domów dla gości.

Aktualizacja: 03.09.2017 15:48 Publikacja: 01.09.2017 18:00

Bogusław Chrabota: Jak okradziono mnie we Włoszech

Foto: Fotorzepa, Maciej Zienkiewicz

Kilometry od najbliższej wioski, nie mówiąc już o mieście czy nawet miasteczku. Arezzo – dobre pół godziny drogi, Siena – jeszcze dalej. Poggio di Cennina wydawało się ukryte między łagodnymi pagórkami. Schowane przed światem, ludźmi, a nawet Panem Bogiem. Prowadziła do niego przebijająca się przez krzaki jeżyn, meandrująca między winnicami szutrowa droga. Domy kończyły się w połowie wzgórza, dalej już tylko toskańska zieleń, gaje oliwne i przełamująca horyzont romantyczna ruina średniowiecznego zamku. Najpiękniejsze miejsce na świecie? Na pewno bliskie ideału.

Pozostało jeszcze 88% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Przereklamowany internet
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Joanna Opiat-Bojarska: Od razu wiedziałam, kto jest zabójcą
Plus Minus
„28 lat później”: Memento mori nakręcone telefonem
Plus Minus
„Sama w Tokio”: Znaleźć samą siebie