Kiedy myślisz, że władza sięgnęła dna, zjawia się on, prokurator generalny, i puka od spodu. Aktualny „stróż prawości", nie mogąc się pogodzić z egzekwowaniem przez sądy uchwalonego przez własny rząd prawa, podżega niekontrolowalne nawet dla organizatorów tłumy do jego łamania, zapominając najwyraźniej, co podległa mu prokuratura robi z nieposłusznymi obywatelami. W każdym innym kraju Ziobro swój apel wystosowałby na konferencji, na której ogłosiłby też własną dymisję, bo prokurator w roli organizatora zamieszek to jednak trochę przegięcie, ale przecież nie w Polsce. Od apelu ministra nie odciął się ani premier, ani prezydent – podżega, to podżega, po co drążyć? Wszyscy się trzęsą przed narodowcami, to dziś chyba jedyne środowisko, z którym władza, będąca na wiecznej wojnie ze wszystkimi, się liczy. Albo którego się boi.
Czytaj więcej
Apelujemy o godne przejście Marszu Niepodległości, który nie traci swojego społecznego charakteru - powiedziała rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Anita Czerwińska zaznaczając, iż przekazano, że marsz będzie miał charakter państwowy.
Wbrew temu, co mówi prawica, w sporze o Marsz Niepodległości chodzi, owszem, o wolność zgromadzeń, ale akurat nie tę odbieraną rzekomo narodowcom, tylko tę odbieraną faktycznie grupie tzw. 14 kobiet z mostu, która prawidłowo zgłosiła swoje zgromadzenie i miała pierwszeństwo, bo gapowaci narodowcy zapomnieli zgłosić swój marsz jako zgromadzenie cykliczne. Dura lex sed lex. Ale przecież jak czegoś nie wolno, ale się bardzo chce, to można. Minister sprawiedliwości potwierdza.
W sporze o Marsz Niepodległości chodzi, owszem, o wolność zgromadzeń, ale akurat nie tę odbieraną rzekomo narodowcom, tylko tę odbieraną faktycznie grupie tzw. 14 kobiet z mostu
Niestety, nie przekonamy się, czy Ziobro weźmie na siebie odpowiedzialność za łamanie prawa, do którego osobiście wezwał, bo ktoś bystrzejszy w rządzie wpadł na lepszy pomysł i na dwa dni przed marszem go po prostu upaństwowił, faktycznie delegalizując zgromadzenie grupy obywateli. Wbrew prawicowej narracji władza nie przywróciła narodowcom odebranego im przez sąd prawa do zgromadzeń, tylko odebrała to prawo tym, którzy swoje zgromadzenie zaplanowali i zgłosili zgodnie z obowiązującymi przepisami. Wątpliwe, co prawda, żeby istniała podstawa prawna pozwalająca na taki numer, ale jeśli on przejdzie, władza będzie mogła blokować każde prawidłowo zgłoszone zgromadzenie, nadając status państwowego dowolnemu zgromadzeniu zgłoszonemu później na tej samej trasie. Że do tego to się nie posuną? A kto bezczelnemu zabroni?