Na gali kończącej kolejny festiwal filmów fabularnych w Gdyni panowała euforia. Świętowano odrodzenie się branży filmowej po covidzie, a także wysyp dobrych i bardzo dobrych premier, w tym debiutów (sześć filmów na 16 w konkursie głównym). Padały słowa o świetnej atmosferze, lepszej niż w latach poprzednich, o wyjątkowo wysokim poziomie.
Krążyłem przez pięć dni po festiwalowych wnętrzach, rozmawiałem i przede wszystkim oglądałem filmy. Generalnie trudno tego wrażenia nie potwierdzić. Celnie powiedział Piotr Kletowski, filmoznawca nagrodzony przez Polski Instytut Sztuki Filmowej (PISF) za książkę „1000 filmów, które tworzą najnowszą historię kina". „Kiedyś polskie filmy były do siebie zbyt podobne. Teraz mamy przekrój tematów i stylów. Kino historyczne obok współczesnego, gatunkowe obok autorskiego. Wielobarwność ofert".