Polskie kino w Gdyni. Lepiej kręcą niż mówią

Festiwal w Gdyni pokazał, że polscy filmowcy wciąż umieją być bardziej otwarci i sprawiedliwi w swoich dziełach niż w wypowiadanych przy okazji opiniach.

Publikacja: 01.10.2021 10:00

Największe owacje podczas gali finałowej festiwalu wywoływały deklaracje o braku wolności w dzisiejs

Największe owacje podczas gali finałowej festiwalu wywoływały deklaracje o braku wolności w dzisiejszej Polsce, o czym mówiły Małgorzata Szumowska czy Agnieszka Holland (stoi przy mównicy, odbierając nagrodę za całokształt twórczości)

Foto: Reporter, Wojciech Stróżyk

Na gali kończącej kolejny festiwal filmów fabularnych w Gdyni panowała euforia. Świętowano odrodzenie się branży filmowej po covidzie, a także wysyp dobrych i bardzo dobrych premier, w tym debiutów (sześć filmów na 16 w konkursie głównym). Padały słowa o świetnej atmosferze, lepszej niż w latach poprzednich, o wyjątkowo wysokim poziomie.

Krążyłem przez pięć dni po festiwalowych wnętrzach, rozmawiałem i przede wszystkim oglądałem filmy. Generalnie trudno tego wrażenia nie potwierdzić. Celnie powiedział Piotr Kletowski, filmoznawca nagrodzony przez Polski Instytut Sztuki Filmowej (PISF) za książkę „1000 filmów, które tworzą najnowszą historię kina". „Kiedyś polskie filmy były do siebie zbyt podobne. Teraz mamy przekrój tematów i stylów. Kino historyczne obok współczesnego, gatunkowe obok autorskiego. Wielobarwność ofert".

Pozostało 96% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
Piotr Zaremba: Granice sąsiedzkiej cierpliwości
Plus Minus
Nie dać się zagłodzić
Plus Minus
„The Boys”: Make America Great Again
Plus Minus
Jan Maciejewski: Gospodarowanie klęską
Plus Minus
„Bombaj/Mumbaj. Podszepty miasta”: Indie tropami książki
Plus Minus
Irena Lasota: Moja starcza obsesja?