Podkowa Leśna to liczące niespełna cztery tysiące osób miasto na Mazowszu, położone około 25 kilometrów od Warszawy. Od wielu tygodni ta miejscowość jest na czele rankingu gmin z najwyższym w Polsce odsetkiem mieszkańców zaszczepionych przeciw koronawirusowi. W połowie sierpnia zaszczepionych było ich tam prawie dwie trzecie. Co daje duże szanse na zwycięstwo w rządowym konkursie na najbardziej „odporną" gminę.
Podkowa Leśna położona jest w powiecie grodziskim, obok Grodziska Mazowieckiego. Właśnie w tym mieście w niedzielę 25 lipca grupa przeciwników szczepień zaatakowała punkt, w którym podaje się preparat przeciw Covid-19. Doszło do bójki i szamotaniny. Protestujący przeciw szczepieniom próbowali siłą dostać się do środka. Zatrzymane zostały dwie osoby. Usłyszały zarzuty znieważenia i naruszenia nietykalności osobistej policjanta. Był to pierwszy z serii ataków na punkty szczepień w różnych częściach Polski i jeden z powodów, dla których rząd na początku sierpnia zdecydował, że pracownicy takich miejsc powinni być traktowani jak funkcjonariusze publiczni i podlegać specjalnej ochronie. Prawdopodobnie czysty przypadek zdecydował, że do tak głośnego ataku na punkt szczepień doszło w tym samym powiecie, w którym jest gmina z rekordowo wysokim odsetkiem zaszczepionych mieszkańców.
Przykład powiatu grodziskiego na Mazowszu rzucił światło na zjawisko, którego choć wydaje się oczywiste, może mieć poważne konsekwencje dla zdrowia publicznego, a może też dla kontaktów towarzyskich: obok siebie, często po sąsiedzku, żyją osoby ze skrajnie odmiennym podejściem do Narodowego Programu Szczepień. Jego zdecydowani zwolennicy mijają się ze zdeklarowanymi antyszczepionkowcami. Ich drogi przecinają się z trasami osób, które w tej sprawie wciąż mają wiele wątpliwości i nie są pewne, czy zarejestrują się na szczepienie. Odwiedziłem Podkowę Leśną, by tam zapytać jej mieszkańców, dlaczego zgłaszają się po preparat i jak przekonaliby do szczepień osoby, które są sceptyczne. Zdrowie było tylko jednym z argumentów.
Argument 1. Ułatwienie życia
Moi znajomi z Podkowy Leśnej wiosną i latem wyjeżdżali za granicę: na urlop albo służbowo. Mówili, że szczepionkę traktują jak przepustkę, by uniknąć formalności na lotnisku i poświęcania czasu na tłumaczenie, w jakiej są sytuacji – opowiada trzydziestokilkuletnia mieszkanka Podkowy. Od mężczyzny w podobnym wieku słyszę, że wiele osób szczepienie traktuje nie tylko jako sposób ochrony przed wirusem, ale też wyrwania się z potencjalnych pandemicznych obostrzeń. – Słyszymy o godzinie policyjnej na greckich wyspach i restauracjach tylko dla zaszczepionych w Portugalii czy Francji. Według mnie w Polsce podobne ograniczenia to tylko kwestia czasu. Tu mieszka wiele osób aktywnych, uprawiających sport, w kawiarni czy na basenie jest zawsze sporo ludzi. Chcą mieć do tego dostęp – przekonuje. Część podkowian traktuje szczepienie jak długoterminowy bilet wstępu do łatwiejszego świata, gdzie można robić to, na co akurat przychodzi ochota.
Gdy pojawiały się następne fale pandemii i ogłaszano kolejne odsłony lockdownu, część mieszkańców Podkowy czuła, że nie ma wpływu na to, co dzieje się wokół nich. Restrykcje były narzucane odgórnie, im pozostawało tylko dopasować się do ograniczeń. Teraz, gdy decydują się na szczepienie, zyskują przekonanie, że coś od nich zależy. Poczucia sprawczości brakowało im przez ostatnie prawie półtora roku.