Na randkę do kościoła

Są młodzi, atrakcyjni, wykształceni. Słuchają rocka, soulu lub hip-hopu. W intencji znalezienia małżonka zamawiają msze. A e-maile kończą pozdrowieniem: „Z Panem Bogiem!”

Aktualizacja: 05.02.2010 18:10 Publikacja: 05.02.2010 17:46

Na randkę do kościoła

Foto: Rzeczpospolita, Miroslaw Owczarek Miroslaw Owczarek

W Internecie można dziś prawie wszystko. Nawiązać flirt, zamówić cheerleadera, umówić się z prostytutką. Nikogo nie dziwią ogłoszenia o poszukiwaniu „życiowej partnerki, która będzie miłością, przyjaciółką, kochanką. Przy której można się budzić i zasypiać.”. Albo „pewnego siebie, inteligentnego mężczyzny, który zachwyci i rozbawi, rozbudzi”. Na portalach randkowych czekają informacje o „nowych, gorących singlach. Za darmo!”.

Inżynier Douglas Hines, specjalista od IT, ogłasza właśnie światu swój nowy wynalazek: sekslalkę Roxxxy z miękką, silikonową skórą, która rozpoznaje głos, odpowiada na pytania i choć nie gotuje, to bez szemrania spełnia wyrafinowane erotyczne oczekiwania. W Wielkiej Brytanii portal Zdrada Małżeńska reklamuje się na stronie internetowej: „Potrzebujesz trochę więcej stymulacji w swoim życiu? Dlaczego więc nie zacząć się cieszyć randkami z ludźmi, którzy myślą tak jak ty? Mogą mieszkać tuż za rogiem”.

Z tego punktu widzenia portal [link=http://Przeznaczeni.pl" "target=_blank]Przeznaczeni.pl[/link] to fenomen. Skierowany jest do osób, które myślą inaczej. Wierzą w Boga i w to, że stały związek na całe życie jest wartością. Pięć lat temu Maciej Koper, absolwent Politechniki Warszawskiej, natrafił w Stanach Zjednoczonych na matrymonialny portal dla katolików. Tam portale takie jak [link=http://Catholicsingles.com" "target=_blank]Catholicsingles.com[/link] działają z sukcesem od kilkunastu lat, łącząc tysiące par o takim samym światopoglądzie. Koper postanowił przenieść amerykańskie doświadczenia na polski grunt. Można powiedzieć – wyszedł naprzeciw własnym potrzebom. Sam szukał żony. A jak wyjaśniał kolegom, trudno podrywać dziewczynę w kościelnej ławce. Tak powstał portal Przeznaczeni.pl, który reklamuje się hasłem „Łączymy ludzi z wartościami”. Portale randkowe w Internecie dzielą się na trzy kategorie. Najczęściej opierają się na założeniu, że użytkownicy mają ochotę na niezobowiązujący flirt. I starają się to umożliwić.

Drugi rodzaj to portale matrymonialne oparte na technikach doboru partnerów. Tu – w zamian za miesięczny abonament – zleca się wykonywanie indywidualnych profili psychologicznych. Doboru – w trosce o czas klienta – dokonują fachowcy, co w opisie przypomina inżynierię społeczną. Trzeci rodzaj to strony internetowe grupujące ludzi według wartości, które wyznają. Portal Przeznaczeni.pl należy do tej właśnie kategorii.

[srodtytul]Każdy dzień to 100 zgłoszeń[/srodtytul]

Przez niecałe pięć lat poznało się u nas 355 małżeństw. 622 pary spotykają się ze sobą. I mówimy tu o osobach, które to zgłaszają, a są przecież i tacy, którzy po poznaniu kogoś po prostu rezygnują z aktywności w Internecie – mówi Karol Wyszyński z działu PR serwisu. Skalę zainteresowania pokazują także inne liczby. W pierwszym roku działalności na Przeznaczonych.pl zarejestrowało się ponad 13 tys. osób, w kolejnym – 30 tys., dziś jest ich już ponad 170 tys. Każdego dnia przybywa średnio około 100 nowych zgłoszeń. W styczniu było ich 5 tys. Użytkownicy to zazwyczaj osoby w wieku 25 – 35 lat. Choć zdarzają się i dwudziestolatki, i osoby po czterdziestce. Czasem mają za sobą złe doświadczenia z dotychczasowego związku, czasem brak doświadczeń. Skończone szkoły, studia, rozpoczętą pracę. A przed sobą frustrującą perspektywę życia w samotności lub w przelotnych, singielskich układach, których nie akceptują. Do Internetu sięgają w poczuciu buntu. Niezgody na scenariusz, który dyktuje życie.

Proporcje kobiet do mężczyzn są jak 60 do 40. Ona z portalu to zwykle panna. Dobrze wykształcona, lecz zabiegana. W wolnych chwilach, które jednak czasem się jej zdarzają, próbuje korzystać z życia. Dba o siebie, chodzi na fitness, uprawia sporty. Ma wiele pasji i przyjaciół. Czyta, chodzi do kina, teatru, fotografuje, nurkuje, gotuje. A mimo to czuje się bardzo samotna.

On ma w kieszeni dyplom magistra, często studia podyplomowe. Jest spokojny, może nawet za bardzo. Opanowany i zrównoważony, lubi pracę i zacisze domowe. Status materialny dobry lub bardzo dobry. Chciałby stworzyć szczęśliwą rodzinę. Marzy o kobiecie życia i gromadce dzieci. Coraz boleśniej odczuwa, że życie tylko dla siebie nie ma sensu. Chodzą do kościoła co najmniej raz tygodniu. O rodzinie myślą, że jest instytucją trwałą jak twierdza, dobrem danym człowiekowi przez Boga. Wierzą, bo wiara pozwala odróżnić dobro od zła, przenosi góry, czyni cuda. Na bezludną wyspę zabraliby Biblię.

W rubryce „autorytet” wpisują najczęściej: Jan Paweł II lub Jezus Chrystus. W punkcie „cel” – niebo. Co lubią? Gdy kolęda „Bóg się rodzi” rozbrzmiewa na pasterce oraz dzwony, które podczas rezurekcji obwieszczają zmartwychwstanie Chrystusa.

[srodtytul]Kiedyś bale, dziś portale[/srodtytul]

Dlaczego takie chodzące ideały nie znajdują partnerów? Czego im brak? – To nie jest kwestia braku – mówi Wyszyński. – Czasy się zmieniły. Kiedyś młodzież miała więcej możliwości, by się poznać. Były bale, potańcówki. Teraz są portale randkowe, które dają po prostu kolejną możliwość. Tu można poznać kogoś dokładniej, zanim się go naprawdę spotka. Renata z Krystianem poznali się na portalu. Ona, psycholog spod Warszawy, lat 30, nie przypuszczała, iż będzie w ten sposób szukać męża. Po studiach znalazła się w otoczeniu, w którym nie było interesujących kandydatów na trwały związek. W radiu usłyszała, że jest specjalny portal dla katolików. Zaryzykowała. – Moje wyobrażenia o spotkaniu tego jedynego mężczyzny życia były inne, bardziej romantyczne. A tu się okazało, że to ja muszę być stroną aktywną. Do tego udział techniki w tym wszystkim mnie przerażał – opowiada.

Na potrzeby nowej sytuacji spisała sobie kodeks moralny. Pierwszym punktem było założenie, że nie będzie umawiała się na spotkania w realu przed upływem miesiąca internetowej znajomości. – Jednak kiedy w skrzynce otrzymałam list od mojego przyszłego męża, złamałam się. E-mail był krótki, kończył się propozycją spotkania za dwa dni. Wiedziałam, że pójdę – opowiada. Umówili się w walentynki w kościele. Po konferencji mieli pójść razem na herbatę. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Pobrali się w styczniu następnego roku. Są małżeństwem od dwóch lat, mają kilkumiesięcznego syna.

Podobne historie – zakończone ślubem, udokumentowane zdjęciami z uroczystości – to wizytówka portalu.

Wiele jest w nich odniesień do Boga. Karolina i Marcin dzięki Przeznaczonym.pl poznali się, gdy on był w Warszawie, a ona w Irlandii. Spędzili ze sobą dwa dni, ale zakochali się w sobie dopiero, gdy się okazało, że samolot, którym ona ma odlecieć, ma kilkugodzinne opóźnienie. „Czy to przypadek? Oboje wiemy, że nie! To ręka Boga, który prowadzi nas swymi przedziwnymi drogami” – piszą. Historia Anety i Krzyśka: „Spotkaliśmy się tydzień od pierwszego e-maila przy Tesco, na rowery (to była miłość od pierwszego e-maila). I zaraz tego samego dnia poszliśmy wieczorem do kina (»Karol – papież, który pozostał człowiekiem«). I tak już się spotykamy prawie rok. Bóg kształtuje nasz związek, w którym mamy wiele radosnych momentów. Bywają też trudniejsze chwile, z którymi radzimy sobie razem, w nich uczymy się dużo o sobie i przybliżają nas one do siebie jeszcze bardziej. Uczymy się dojrzałej, odpowiedzialnej miłości”. „Codziennie modliliśmy się, by Pan Bóg nas prowadził i czuliśmy, że tak się dzieje” – pisze Ewa.

Wiele osób zarejestrowanych w portalu przeszło przez ruchy kościelne – takie jak Światło – Życie, czy Ruch Odnowy w Duchu Świętym. Jako spoiwo związku pojawiają się zatem wspólne pielgrzymki. E-maile kończą pozdrowieniem „Z Bogiem!” lub „Chwała Panu!”. I zapewniają o modlitwie.

[srodtytul]Z uwodzicielskim spojrzeniem[/srodtytul]

Nikt jednak nie podaje tu nazwiska. Ci, którzy zaczynają szukać partnera w Internecie, opowiadają, że najgorszy jest zawsze strach przed utratą anonimowości. Choć w ankietach wpisuje się tylko imię, zwykle dołącza się także zdjęcie, bo fizis ma przecież znaczenie. Marta, lat 24, muzykolog, przyznaje, że największym stresem było dla niej właśnie zamieszczenie anonsu. Szukanie osoby, która ma być tą najbliższą w życiu, jest jednak czynnością intymną. – Bałam się, że spotkam kogoś znajomego, kto loguje się na takich stronach tylko dla zabawy – opowiada. Rozpoznał ją kolega z uczelni, ale wbrew obawom był dyskretny.

Inny problem to komentarze. Obraźliwe się nie zdarzają, nie zawsze są jednak takie, jakie inni chcieliby czytać na swój temat. „Szczerzy” nie mogą się przed nimi powstrzymać, wrażliwi z trudem je znoszą. – Napisałam, że lubię gotować, poznaję kuchnię włoską i arabską. Na to dostałam odpowiedź, że sądząc po zdjęciu, przy mojej figurze powinnam raczej zgłębiać ascezę – przyznaje Anna. Dlatego często się asekurują. „Nie jestem Marilyn Monroe”, „Nie jestem Leonardo DiCaprio”, piszą. Tak jak na każdym tego rodzaju portalu dzielą się na forach wskazówkami, jak atrakcyjnie wyjść na zdjęciu – kobiety powinny być przede wszystkim uwodzicielskie, a mężczyźni błądzić wzrokiem po ścianach, w ten sposób stają się tajemniczy.

Na początku portal przeznaczony był dla ludzi ściśle przestrzegających zaleceń Kościoła. Żyjących wiarą. Dla innych – katolickich ortodoksów, talibów, czy, jak kto woli, moherów. Stąd ankietowy wyróżnik Przeznaczonych.pl – seria pytań o wartości: wiarę, uczestnictwo w niedzielnej mszy św., stosunek do antykoncepcji, współżycia przedmałżeńskiego, rozwodu. Z czasem ujawnił się problem związany z niejednoznacznym stosunkiem zdeklarowanych katolików do zaleceń Kościoła. Wypełniający ankiety wpisywali odpowiedzi zgodne z oczekiwaniami, nie zawsze jednak zgodne z własnymi przekonaniami. – Zdarzało się, że użytkownicy zgłaszali potem zastrzeżenia, że niektóre osoby oszukują. Często też przy deklaracjach moralnych dopisywane były zastrzeżenia, na przykład: „jestem przeciw antykoncepcji, ale…” – mówi Karol Wyszyński.

[srodtytul]Poszukiwanie wartości[/srodtytul]

Od ubiegłego roku portal zmienił więc założenia. – Przekonaliśmy się, że wartość taka jak założenie rodziny i poszukiwanie jej trwałego modelu jest atrakcyjna nie tylko dla katolików, ale również dla osób poszukujących wiary i wartości w życiu. Uznaliśmy więc, że jest to szansa, by katolicy skupieni na portalu stali się także ewangelizatorami – mówi Wyszyński.

Twórcy portalu postawili zatem na szczerość. Najważniejsze, by w ankiecie wpisać prawdę, w ten sposób inni użytkownicy mogą wybierać świadomie. Teraz można więc spotkać wpisy: „stosunek do antykoncepcji, współżycia przedmałżeńskiego – nie mam zdania”, „stosunek do aborcji – obojętny”. – Nasi użytkownicy są tak zróżnicowani jak polscy katolicy – tłumaczy Wyszyński. Pokłosiem poluzowania katolickich norm są dyskusje o problemach, które młodych wierzących nurtują.

Ktoś pyta o seks przed ślubem: po co czekać, skoro seks jest tak istotnym elementem każdego związku? A co będzie, jeśli po ślubie czeka nas przykra niespodzianka związana z niedopasowaniem? Czy nieszczęśliwe małżeństwo nie jest większym grzechem? Czy nieślubny seks Panu Bogu przeszkadza? I już forum zarzucane jest argumentami. Człowiek to nie towar – jego nie dopasowuje się do swych potrzeb. Skoro ludzie nie umieli wytrwać przed ślubem, nie mieli zbyt silnej woli, ciężko im będzie wytrwać w życiu, gdy pojawią się problemy.

Ktoś inny wywołuje temat wspólnego mieszkania przed zawarciem związku małżeńskiego. Pojawiają się komentarze, że problem tkwi w społeczeństwie. „Tak jesteśmy nasiąknięci tym całym cywilizacyjnym syfem, że wspólne pożycie bez ślubu wydaje się nam normalne”.

Mniejszość, ale bardzo aktywną, stanowią zarejestrowani na portalu cywilnie rozwiedzeni. Mają po 30 – 40 lat, dziecko albo dzieci. Piszą z poczuciem życiowej przegranej, lecz jeszcze nie klęski. Zawstydzeni swoją sytuacją, o wartościach mówią mniej. Więcej o żalu, jaki mają do świata. Bo partner zostawił, a Kościół nie pozwala związać się z następnym. Deklarują jednak wiarę i chodzenie do kościoła. „Czy jest szansa na miłość i szczęście po rozwodzie? – pada pytanie. I zdania są podzielone. Od pryncypialnego: „Chyba że małżeństwo było nieważne i sąd kościelny to orzeknie”, po trywialne: „Ty się nie szczyp, tylko znajdź gościa godnego zaufania, związuj się z nim, a Kościół pobłogosławi dobremu związkowi”. Są też i spontaniczne akcje miłosierdzia. Jak ta, którą użytkownicy Przeznaczonych.pl przeprowadzili na rzecz znajdującego się w tragicznej sytuacji materialnej małżeństwa z Chrzanowa. Przeczytali o tym w gazecie, pomogli.

Wyszyński przyznaje, że po pięciu latach Przeznaczeni.pl stali się także w pewnym sensie portalem społecznościowym. Ci, którzy znają się z netu, czują potrzebę spotkania na żywo. Organizują w realu karnawałowe bale. Zapraszają się na rekolekcje, konferencje. I wzajemnie się za siebie modlą. Ostatnia inicjatywa to comiesięczne msze w intencji szukających męża lub żony. Po raz kolejny okazuje się, że wszystko w rękach Boga. Maciej Koper – założyciel i właściciel portalu – chociaż odniósł sukces, nadal szuka żony.

W Internecie można dziś prawie wszystko. Nawiązać flirt, zamówić cheerleadera, umówić się z prostytutką. Nikogo nie dziwią ogłoszenia o poszukiwaniu „życiowej partnerki, która będzie miłością, przyjaciółką, kochanką. Przy której można się budzić i zasypiać.”. Albo „pewnego siebie, inteligentnego mężczyzny, który zachwyci i rozbawi, rozbudzi”. Na portalach randkowych czekają informacje o „nowych, gorących singlach. Za darmo!”.

Inżynier Douglas Hines, specjalista od IT, ogłasza właśnie światu swój nowy wynalazek: sekslalkę Roxxxy z miękką, silikonową skórą, która rozpoznaje głos, odpowiada na pytania i choć nie gotuje, to bez szemrania spełnia wyrafinowane erotyczne oczekiwania. W Wielkiej Brytanii portal Zdrada Małżeńska reklamuje się na stronie internetowej: „Potrzebujesz trochę więcej stymulacji w swoim życiu? Dlaczego więc nie zacząć się cieszyć randkami z ludźmi, którzy myślą tak jak ty? Mogą mieszkać tuż za rogiem”.

Pozostało 93% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał