Izraela nie stać na wojnę domową

Religijni Żydzi służący w izraelskiej armii nie godzą się na koncesje terytorialne wobec Palestyńczyków. Gdy do nich dojdzie mogą się zbuntować i utworzyć fanatyczną Armię Boga.

Publikacja: 20.02.2010 14:00

Izraela nie stać na wojnę domową

Foto: AFP

Religijni Żydzi – tak zwani ortodoksi – podporządkowują całe swoje życie prawu boskiemu. We wszystkim przestrzegają zasad i nakazów religii judaistycznej. Najważniejszą instancją jest dla nich Bóg, a nie świecka władza. To spuścizna długich wieków diaspory, gdy Żydzi nie mieli swojego państwa oraz rządu, a całe ich życie koncentrowało się wokół religii.

Powstanie Izraela nie zmieniło tej głęboko zakorzenionej filozofii i dziś musimy się borykać z jej niebezpiecznymi konsekwencjami. Chodzi o ewentualne wycofanie żydowskich osadników z Judei i Samarii, czyli Zachodniego Brzegu Jordanu. Dla ortodoksów o poglądach narodowych ten zamieszkany obecnie przez Palestyńczyków teren jest nieodłączną częścią Wielkiego Izraela, biblijnej krainy, którą Naród Wybrany otrzymał niegdyś od Boga.

Pomysł, że władza świecka – państwo, rząd czy parlament – miałaby podjąć decyzję sprzeczną z wolą Boga i wyrzec się otrzymanej od niego ziemi wydaje się religijnym Żydom bluźnierstwem. Czymś sprzecznym z ich tradycją i mentalnością. Już dziś wiadomo, że podczas ewentualnej ewakuacji będzie trzeba użyć wojska, gdyż religijni osadnicy nie zamierzają dobrowolnie opuścić swoich domów.

Problem polega jednak na tym, że w wojsku, zarówno w kadrze oficerskiej, jak i wśród szeregowców, również służy wielu ortodoksów. Najważniejszą instancją są dla nich radykalni rabini – to przez nich ma przemawiać Bóg – a nie ich zwierzchnicy. Efekt? Wśród żołnierzy służących w Judei i Samarii widać zalążki buntu. Coraz częściej odmawiają wykonania rozkazów wymierzonych w osadników.

Co się stanie, gdy przyjdzie do przymusowej ewakuacji z Judei i Samarii? Istnieje niebezpieczeństwo, że dojdzie do rozłamu w izraelskiej armii. Nastąpi masowa niesubordynacja religijnych żołnierzy, którzy przejdą na stronę osadników. Ludzie ci odejdą z izraelskiej armii i utworzą fanatyczną Armię Boga.

Z niebezpieczeństwa religijnego konfliktu, jakie zawisło nad Izraelem, doskonale zdają sobie sprawę szef sztabu gen. Gabi Aszkenazy, minister obrony Ehud Barak i premier Beniamin Netanjahu. Podczas licznych w ostanim czasie spotkań z żołnierzami zapowiadają oni, że wszelkie próby buntu zostaną stłumione w zarodku, a armia będzie stosowała metodę „zero tolerancji”.

Chociaż jestem pokojowo nastawionym człowiekiem, muszę się z tym zgodzić. Jako świadek morderstwa Icchaka Rabina w 1995 roku wiem, czym pachnie taki nacjonalistyczno-religijny ekstremizm. Młody Izraelczyk Jigal Amir zamordował premiera własnego kraju, bo nie godził się z jego polityką kompromisu terytorialnego z Palestyńczykami. Morderstwo to do dziś jest wielką traumą, otwartą raną na ciele izraelskiej demokracji.

Izraela nie stać na wojnę domową. Nawet jeżeli siły ortodoksów będą bardzo słabe i uda się je bez trudu stłumić, taki wewnętrzny konflikt między Żydami byłby dla Izraela wielkim dramatem. To wstrząsnęłoby państwem. Należy więc położyć kres szantażowi, jakiemu całe izraelskie społeczeństwo jest poddawane przez radykalnych rabinów i ich zwolenników.

Nie można się zachowywać, tak jakby od dwóch tysięcy lat nic się nie zmieniło. W zamieszkałej w starożytności przez Żydów Judei i Samarii mieszkają dziś inni ludzie, Palestyńczycy. Ortodoksi muszą to wreszcie przyjąć do wiadomości. Granice państw kształtują się bowiem również na skutek procesów etnograficznych i praw człowieka. Nawet jeżeli chodzi o człowieka, który jest przedstawicielem innej rasy i narodu.

Religijni Żydzi – tak zwani ortodoksi – podporządkowują całe swoje życie prawu boskiemu. We wszystkim przestrzegają zasad i nakazów religii judaistycznej. Najważniejszą instancją jest dla nich Bóg, a nie świecka władza. To spuścizna długich wieków diaspory, gdy Żydzi nie mieli swojego państwa oraz rządu, a całe ich życie koncentrowało się wokół religii.

Powstanie Izraela nie zmieniło tej głęboko zakorzenionej filozofii i dziś musimy się borykać z jej niebezpiecznymi konsekwencjami. Chodzi o ewentualne wycofanie żydowskich osadników z Judei i Samarii, czyli Zachodniego Brzegu Jordanu. Dla ortodoksów o poglądach narodowych ten zamieszkany obecnie przez Palestyńczyków teren jest nieodłączną częścią Wielkiego Izraela, biblijnej krainy, którą Naród Wybrany otrzymał niegdyś od Boga.

Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał