Reklama
Rozwiń
Reklama

Bogusław Chrabota: Tatuaż, od Ötziego po Angelinę Jolie

Przyznam, że nie przepadam za tatuażami. Zapewne moje uprzedzenie ma jedno źródło. W czasach mojego dzieciństwa tatuaże wiązano tylko i wyłącznie z subkulturami przestępczymi, a konkretnie z jedną, z gitowcami.

Publikacja: 02.11.2018 18:00

Bogusław Chrabota: Tatuaż, od Ötziego po Angelinę Jolie

Foto: Fotorzepa, Maciej Zieniewicz

Błękitne kropki i kreski nosili ludzie, których wypadało się panicznie bać. Wytatuowane na skroni czy między kciukiem a palcem wskazującym miały jakieś ukryte znaczenia, które dla niewtajemniczonych były kompletnie niezrozumiałe. Jednak zawsze towarzyszyła im czarna legenda. Miały być śladami po więziennej hierarchii czy pozycji w przestępczym półświatku. Bez znaczenia było zresztą po czym, obie społeczności doskonale się przenikały. Sterczący w bramach gitowcy byli więc ludźmi, których najrozsądniej było omijać. Choć nie zawsze się to udawało. Kilka razy najadłem się dzięki nim nieźle strachu. Może dlatego do dziś, mimo iż minęło 40 lat, widok sinej kropki przy oku budzi we mnie lekką panikę.

Pozostało jeszcze 83% artykułu

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia. Treści, którym możesz zaufać.
Reklama
Plus Minus
Janusz Kapusta: 30 lat w „Plusie Minusie”
Plus Minus
„Bugonia”: Planeta ludzi i kosmitów
Plus Minus
„Star Wars: Legends of the Force”: Zbieraj i walcz
Plus Minus
„Bastion”: Barwna katastrofa
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Plus Minus
„Miłość”: Pułapki niezależności
Materiał Promocyjny
eSIM w podróży: łatwy dostęp do internetu za granicą, bez opłat roamingowych
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama