Pomnik Kutuzowa przy ulicy Dzierżyńskiego

Rosyjska w formie, sowiecka w treści. Tak w jednym zdaniu można określić dzisiejszą Rosję.

Publikacja: 25.04.2009 15:00

W ONZ zasiada państwo o nazwie Federacja Rosyjska, jego flagą jest trójkolorowy sztandar, a godłem dwugłowy orzeł. To jednak tylko fasada. Kraj ten przesiąknięty jest bowiem duchem bolszewizmu, którego nikt nie próbuje ani nawet nie chce wyplenić. Szczególnie widoczne jest to w uprawianej przez Kreml polityce historycznej.

Niedawno, wraz z Rodzinami Katyńskimi, brałem udział w pielgrzymce na miejsce kaźni polskich oficerów. Pociągiem specjalnym przyjechaliśmy do Smoleńska, gdzie podstawiono nam autokary. Znalazł się jednak czas, aby przez kilka godzin pokręcić się po mieście. Smoleńsk to spora, licząca ponad 300 tysięcy mieszkańców, aglomeracja, jak sądzę, reprezentatywna dla europejskiej części Rosji.

Na pierwszy ślad prosowieckiej polityki historycznej natknąłem się już zaraz po opuszczeniu pociągu – na kolejowym dworcu. Miłym zaskoczeniem był wiszący na jednej ze ścian poczekalni wielki realistyczny obraz przedstawiający kilku carskich oficerów w chłopskiej chacie. Zielone mundury, epolety, bokobrody i wysokie lśniące kawaleryjskie buty. Ikona nad żołnierskimi głowami.

W tej samej poczekalni powieszono jednak jeszcze dwa obrazy. Na pierwszym grupa wesoło gawędzących przy ognisku, uzbrojonych po zęby krasnoarmiejców w zimowych kamuflażach. Na drugim narada rewolucjonistów. Wyidealizowany Włodzimierz Iljicz z błyskiem w oku wygłasza płomienną tyradę.

To samo na głównym placu miasta. Na siedzibie lokalnych władz dwugłowy orzeł i niemrawo łopocząca flaga państwowa. Wszystko to przytłoczone przez wielki socrealistyczny pomnik Lenina z szarego, tępo ciosanego kamienia. Obok jakaś groteskowa brama triumfalna z metalowych rur, z przybitymi do niej czerwonymi kawałkami blachy i gigantyczną czerwoną gwiazdą.

Pomnik Kutuzowa przy ulicy Dzierżyńskiego, siermiężne tablice upamiętniające wizyty sowieckich notabli wkręcone w bramy rozsypujących się przedrewolucyjnych kamienic. I tak w całym mieście. A wszystko to całkowicie obojętnie mijają tłumy Rosjan i Rosjanek. A podobno nie ma w Rosji rodziny, która nie straciłaby kogoś w sowieckich łagrach i katowniach.

A już na pewno nie ma takiej rodziny w Smoleńsku, gdzie lokalne NKWD wsławiło się wyjątkową wydajnością w tępieniu elementów kontrrewolucyjnych. Wbrew panującej w Polsce opinii Katyń nie był bowiem wyłącznie miejscem kaźni polskich oficerów. Wcześniej NKWD grzebała tam ofiary wewnętrznych czystek. Etnicznych, rodowitych Rosjan, których kładziono pokotem w rowach z kulą w potylicy. Tak samo jak „naszych”.

Takich miejsc są na terenie Rosji tysiące. Leżą w nich, pisząc górnolotnie, najlepsi synowie narodu rosyjskiego. Członkowie elity intelektualnej, arystokracja, oficerowie i zwykli obywatele, którzy narazili się reżimowi. Miliony. Dziś państwo, które używa nazwy Federacja Rosyjska, gloryfikuje ich katów.

W tej sytuacji nie dziwi nowy pomysł parlamentarzystów partii władzy, którzy chcą wprowadzić przepisy zakazujące negowania mitu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Zgodnie z nimi za krytykę działań Związku Sowieckiego i jego sił zbrojnych podczas II wojny światowej będzie można wylądować na kilka lat w więzieniu.

Ochroną zostanie objęta instytucja wyjątkowo ponura: Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona. I znowu, nie chodzi tu tylko o ludobójcze działania bolszewickiego wojska na terenie ujarzmianych przez nie państw okupowanych – krajów bałtyckich, Białorusi, Ukrainy, Polski czy Niemiec. Szał mordów, grabieży i zbiorowych gwałtów nazywanych „wyzwoleniem”.

Chodzi również o działania wymierzone w naród rosyjski. Nieudolne dowodzenie, które kosztowało życie setki tysięcy ludzi zamkniętych w niemieckich kotłach, czy oddziały zaporowe NKWD, które szły w ślad za nacierającymi armiami i strzelały do wycofujących się żołnierzy. Egzekucje „zdrajców”, którzy dostali się do niemieckiej niewoli. Nigdy w historii żadna armia świata nie wymordowała tylu własnych żołnierzy co Armia Czerwona podczas ostatniej wojny.

Zwykli Rosjanie wcale nie walczyli z Niemcami z miłości do władzy sowieckiej czy Stalina, ale dlatego, że zostali zastraszeni i sterroryzowani. W pamiętnikach niemieckich żołnierzy z frontu wschodniego powtarzają się wstrząsające opisy taktyki stosowanej przez bolszewików na polu bitwy. Kolejne fale przerażonych mężczyzn – z jednym karabinem na kilku – którzy kładli się pod ogniem karabinów maszynowych, zmuszani do kolejnych bezsensownych ataków. Liudiej u nas mnogo.

Gdy proponowane przez parlamentarzystów Jednej Rosji przepisy wejdą w życie, mówienie o tym wszystkim będzie karane. Ustawa obowiązywać ma również obcokrajowców. Podczas przyszłorocznej pielgrzymki katyńskiej będę mógł więc trafić za powyższy artykuł do smoleńskiego aresztu. Tam pewnie też przez ostatnie 20 lat niewiele się zmieniło.

W ONZ zasiada państwo o nazwie Federacja Rosyjska, jego flagą jest trójkolorowy sztandar, a godłem dwugłowy orzeł. To jednak tylko fasada. Kraj ten przesiąknięty jest bowiem duchem bolszewizmu, którego nikt nie próbuje ani nawet nie chce wyplenić. Szczególnie widoczne jest to w uprawianej przez Kreml polityce historycznej.

Niedawno, wraz z Rodzinami Katyńskimi, brałem udział w pielgrzymce na miejsce kaźni polskich oficerów. Pociągiem specjalnym przyjechaliśmy do Smoleńska, gdzie podstawiono nam autokary. Znalazł się jednak czas, aby przez kilka godzin pokręcić się po mieście. Smoleńsk to spora, licząca ponad 300 tysięcy mieszkańców, aglomeracja, jak sądzę, reprezentatywna dla europejskiej części Rosji.

Pozostało 85% artykułu
Plus Minus
„Heretic”: Wykłady teologa Hugh Granta
Plus Minus
„Farming Simulator 25”: Symulator kombajnu
Plus Minus
„Rozmowy z Brechtem i inne wiersze”: W środku niczego
Plus Minus
„Joy”: Banalny dramat o dobrym sercu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Karolina Stanisławczyk: Czarne komedie mają klimat
Materiał Promocyjny
Fundusze Europejskie stawiają na transport intermodalny