Autorzy przedstawiając badania, posługują się pierwszą osobą liczby mnogiej – „my”. My Polacy. My „wierzymy, że w czasie wojny Polacy byli masowo bohaterscy (...), a z oporami przyznajemy się do wydarzeń, które przynoszą nam wstyd”. Tyle, że takie zestawienie jest możliwe dzięki nadużyciu.
Raz owo „my” oznacza pamięć narodową, a raz pamięć sumy jednostek etnicznych Polaków. Pamięć narodowa odnosi się zawsze do wzorca, do podstawowych wartości. Naród pamięta o tym, co wielkie, godne chwały i naśladowania. Naród, który jest wartością moralną, przechowuje w pamięci te czyny, te słowa i te postaci, które owe wzorce wyrażały i z którymi się utożsamia. Co było taką wartością w czasie wojny? Co wyróżniało polski naród i jego zachowanie? Co było odrębne, specyficzne, charakterystyczne na tle innych narodów Europy? Skala oporu stawianego okupantowi, brak kolaboracji z Niemcami, fizyczne zagrożenie egzystencji, ofiarność w walce o godność i niepodległość. To jest część polskiej tożsamości i polskiej pamięci. I nawet jeśli nie wszyscy Polacy potrafili temu sprostać, jeśli znajdują się przypadki zaprzaństwa, słabości, zdrady, to w niczym nie zmienia to faktu, że to nie donosiciele i konfidenci reprezentowali polskość. Twierdzenie redaktorów „GW”, że konflikt Polski z hitlerowską III Rzeszą jest stereotypowym obrazem to czysta manipulacja. W wymiarze moralnym właśnie tak było. I tak rozumieli go ci wszyscy, którzy dla owej Polski nie wahali się oddawać życia. Dlatego nawet jeśli statystycznie nie wszyscy Polacy byli bohaterscy, to naród tak.
Czymś zupełnie innym jest zapis wspomnień poszczególnych Polaków. W przeciwieństwie do pamięci narodowej nie zawiera on moralnej treści, nie niesie zobowiązania. Nie mówi nic o dążeniu i aspiracji. Jest po prostu neutralnym zbiorem opisów różnych losów. I tak byli Polacy, którzy cierpieli jako ofiary obozów koncentracyjnych i których rozstrzeliwano oraz zdarzali się tacy, którzy donosili do gestapo. Byli tacy, którzy pomagali Żydom, zdarzyli się tacy, którzy z niemieckiej inspiracji i pod niemieckim kierownictwem uczestniczyli w zbrodni w Jedwabnem. I co z tego?
Nie, polska pamięć o wojnie – pamięć, która wyraża się w czci dla walczących o niepodległość i w budowaniu im pomników – nie jest poplątana. Poplątana okazuje się tylko wtedy, kiedy ma się stać instrumentem w rękach ideologów, chcących zbudować nową, nieheroiczną, wolną od narodowej dumy tożsamość. Pierwszą ofiarą tej ideologii pada prawda o tym, że polski naród stawił czoło próbie.
Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/lisicki/2009/08/21/przekleta-polska-pamiec/]blog.rp.pl/lisicki[/link]