Kardynał Sepe oskarżony o korupcję

„Hierarcha przekupił ministra, Watykan pod sąd” – grzmi włoska prasa. Jednak za oskarżeniami pod adresem kardynała Sepe stoi wyłącznie wątła teoria spiskowa prokuratury i wszystko wskazuje na to, że w całej sprawie nie chodzi bynajmniej o walkę z korupcją

Aktualizacja: 16.07.2010 18:39 Publikacja: 16.07.2010 18:35

Kardynał Sepe oskarżony o korupcję

Foto: ROL

Crescenzio Sepe mianowany przez Jana Pawła II sekretarzem generalnym obchodów Roku Jubileuszowego 2000, czyli głównym organizatorem uroczystości, wywiązał się z misji tak świetnie, że w 2001 r. został kardynałem, a zaraz potem stanął na czele potężnej Kongregacji Ewangelizacji Narodów, dawnej Propaganda Fide. Potężnej dlatego, że władającej ogromnym majątkiem nieruchomości Watykanu, szacowanym na 9 mld euro. Dochody z tego tytułu (56 mln euro w 2009 r.) i datki wiernych idą na akcje misyjne i finansowanie ponad 1 tys. kościelnych struktur w całym świecie.

W samym Rzymie kongregacja posiada ponad 2 tysiące nieruchomości. Jedną z nich, kamienicę przy via dei Prefetti w samym sercu miasta, w 2004 r. Kongregacja sprzedała ówczesnemu ministrowi infrastruktury Pietro Lunardiemu za 4,1 mln euro, czyli ponoć dwa – trzy razy poniżej wartości rynkowej. Rok później kongregacja decyzją Lunardiego otrzymała z rządowego funduszu 2,5 mln euro na remont swojej siedziby przy placu Hiszpańskim. Zdaniem prokuratury był to układ korupcyjny. To wszystko wiadomo tylko dlatego, że ktoś z prokuratury ujawnił mediom szczegóły tajnego na tym etapie śledztwa. Kard. Sepe zapoznał się z zarzutami, czytając gazety. Wiadomo również, że prokuratura domaga się od Propaganda Fide, czyli de facto ministerstwa obcego państwa, dokumentów finansowych za lata 2004 – 2006.

[srodtytul]Hipoteza stojąca na głowie[/srodtytul]

Ruszyło polowanie z nagonką. W pełnych szyderstwa i jadu tekstach prasowych można nawet wyczytać, że kardynał te 2,5 mln euro schował sobie do kieszeni. Pojawiają się spekulacje, że Sepe miał wówczas ambicje zostać sekretarzem stanu. Podróże po świecie w ramach wizytacji struktur finansowanych przez Propaganda Fide, kontakty z politykami w rzeczywistości miały służyć budowaniu lobby, które ułatwiłoby tę nominację. Jednak Benedykt XVI miał przejrzeć tę chytrą grę wraz z układem korupcyjnym w Propaganda Fide i w 2006 r. przegnał Sepego z Watykanu, mianując go arcybiskupem Neapolu. Atakom towarzyszy fala oburzenia, że państwo włoskie finansuje remonty watykańskich nieruchomości. W tym duchu aferę opisują światowe agencje i opiniotwórcze tytuły. Słowem media (również polskie) już osądziły i skazały purpurata, wkładając mu na głowę zamiast piuski czapkę hańby. I to mimo,że tak przedstawiony zespół nabudowanych na siebie hipotez nasuwa szereg wątpliwości i pytań. Nikt ich jednak nie stawia.

Jak się okazuje, kamienicę sprzedano Lunardiemu z lokatorami i wymagała gruntownego remontu. Natomiast wycenę na długo przed transakcją sporządziła, a potem pieniądze skasowała Administracja Apostolska – organ od Propaganda Fide niezależny. Na razie hipoteza prokuratury stoi na głowie: kardynał zrobił ministrowi prezent o wartości 4 – 8 mln euro, by w zamian jego kongregacja otrzymała zaledwie 2,5 mln (pieniądze wpłynęły na konto w watykańskim banku IOR, a więc kardynał ich nie ukradł).

Jak się wydaje, prokuratura dopiero szuka dowodów na poparcie swoich teorii i dlatego zażądała dokumentów finansowych kongregacji. Jeśli zaś chodzi o te 2,5 mln, była to cząstka sumy 250 mln euro, które włoskie rządy w latach 2004 – 2009 przeznaczyły na waloryzację trwałego dziedzictwa kultury w rękach „obcych”, zarówno Watykanu, jak i osób i instytucji prywatnych. Co więcej, o przeznaczeniu tych pieniędzy decydują wspólnie ministerstwa Kultury i Infrastruktury, a więc Lunardi musiałby do korupcyjnej współpracy wciągnąć również ówczesnego ministra Rocco Buttliglionego.

Dotacja dla siedziby Propaganda Fide (piękny barokowy pałac wg projektu Francesco Borrominiego) była związana z urządzeniem tam stałej galerii malarstwa i naprawą szkód, które powstały w wyniku wstrząsów spowodowanych przez kursujące pod placem Hiszpańskim metro. Natomiast kard. Sepe w 2006 r. wcale nie został przegnany z Watykanu. Mimo namów Benedykta XVI nie został w kurii, a wybrał arcybiskupstwo Neapolu, bo tam się urodził i zawsze marzył o tej funkcji. Zresztą trudno było o lepszą nominację. Wierni uwielbiają swego biskupa, bo świetnie zna trudną specyfikę miasta (camorra), przemawia neapolitańskim dialektem, a przede wszystkim jest czempionem walki z biedą i mafią, co mu oddały nawet lewicowe władze i opisujący mafijną rzeczywistość Kampanii Roberto Saviano (autor słynnej „Gomorry”).

Cała dęta sprawa jak soczewka ogniskuje najpoważniejsze patologie włoskiego życia społecznego: korupcję i arogancję władzy, upolityczniony i zideologizowany aparat wymiaru sprawiedliwości, takież media. A to klucz do „odczytania” współczesnych Włoch.

„Aferę Sepego” rozpętała prokuratura w Perugii, powodując prasowy przeciek. Kardynał, któremu do dziś nie dano szansy złożenia wyjaśnień, w ten sposób wystawiony został na lincz medialny i odstrzał, choć nawet nie wiadomo, czy gromadzone dopiero przez prokuraturę dowody sędzia uzna za przekonujące i nie umorzy postępowania.

Zwolennicy teorii spiskowej (a i sam kard. Sepe) mówią o celowym uderzeniu w hierarchę. We włoskim kontekście to standardowe tłumaczenie ludzi ze świecznika, kiedy popadną w kłopoty z wymiarem sprawiedliwości, ale trudno je zlekceważyć, gdy się weźmie pod uwagę często dochodzące do głosu ideologiczne i polityczne preferencje włoskich prokuratorów i sędziów. Pani sędzia potrafi uniewinnić Araba rekrutującego we Włoszech islamistów na wojnę w Iraku, bo jej zdaniem wspierał ruch oporu w okupowanym kraju. Sędziowie w Mediolanie urządzili w zeszłym roku przesłuchanie skruszonego gangstera z udziałem światowych mediów (przyjechało 200 dziennikarzy z całego świata) tylko dlatego, że opowiadał uznane potem za brednie rewelacje o Berlusconim jako zleceniodawcy mafijnych zamachów na sędziów Giovanniego Falcone i Paolo Borsellino z początku lat 90. Mimo to w nagrodę został objęty programem ochrony świadków.

Teraz przed sądem staje 85-letni ksiądz oskarżony przez wielokrotnych przestępców, że pięć lat temu (gdy byli już dorosłymi osiłkami) wykorzystywał ich seksualnie w swoim ośrodku dla wykolejonych młodych ludzi i narkomanów. Domagają się odszkodowania.

Prokuraturze bardzo pomagają długie języki i jeszcze dłuższe uszy. Włochy są państwem Wielkiego Brata. Obecnie na podsłuchu jest 135 tys. osób, co pochłania 33 proc. państwowych wydatków na wymiar sprawiedliwości! Dla porównania w Stanach Zjednoczonych założono 1700 podsłuchów, we Francji i Wielkiej Brytanii po 5 tys. Bardzo często stenogramy tych podsłuchów, choć z prowadzoną sprawą nie mają nic wspólnego, jeśli dotyczą politycznego VIP, przeciekają do prasy, nierzadko zmanipulowane. Podobnie rzecz się ma z tajnymi aktami sądowymi.

[srodtytul]Prokuratorzy marzą o polityce[/srodtytul]

W ten sposób włoski wymiar sprawiedliwości, manipulując przeciekami do usłużnych mediów, ma ogromny wpływ na politykę. Tak do rezygnacji zmuszony został w 1978 r. bezpodstawnie oskarżony o korupcję prezydent Giovanni Leone. Niedawno prokuratura, próbując pogrążyć oskarżonego o korupcję szefa ochrony cywilnej Guido Bertolaso (bliski współpracownik Berlusconiego), udostępniła mediom objętą tajemnicą śledztwa treść podsłuchów, z których miało wynikać, że korzysta z usług prostytutek. Manipulacja wyszła jednak na jaw. W Wielkiej Brytanii w takich okolicznościach doszłoby do unieważnienia procesów, a prokuratorów i sędziów za niedyskrecję i manipulację pociągnięto by do odpowiedzialności. We Włoszech są całkowicie bezkarni.

[wyimek]Kardynał Sepe wcale nie został przegnany z Watykanu. Wybrał arcybiskupstwo Neapolu, bo tam się urodził i zawsze marzył o tej funkcji. Świetnie zna specyfikę miasta, walczy z biedą i mafią [/wyimek]

Dlaczego to robią? Pomijając motywację ideologiczną, wytoczenie spektakularnych zarzutów ważnej osobie gwarantuje ogromny rozgłos medialny i, co chyba możliwe tylko we Włoszech, udział w najważniejszych programach publicystycznych telewizji. Śledczy natychmiast stają się medialnymi gwiazdami, a stąd już blisko do kariery politycznej. Spowodowanie przecieku prasowego leży więc w żywotnym interesie prokuratora. Włoscy prokuratorzy i sędziowie nierzadko zostają burmistrzami, a nawet parlamentarzystami, by potem, gdy kierunek politycznego wiatru się odwróci, znów spokojnie przywdziać togi, prowadzić śledztwa i ferować wyroki, często w sprawach dotyczących ich politycznych przeciwników.

Prokurator Luigi De Magistris, zdegradowany za snucie księżycowych teorii spiskowych, którymi epatował media i prześladował polityków, został w ubiegłym roku europosłem z ramienia opozycyjnej Partii Wartości innego byłego prokuratora Antonio Di Pietro. Podobnie zresztą dzieje się z zasłużonymi na polu walki politycznej lewicowymi dziennikarzami. Co już zupełnie nie mieści się w normach demokracji, w Izbie Sędziowskiej, do której należą również prokuratorzy, oficjalnie działają frakcje polityczne. Najsilniejsza, lewicowa Magistratura Democratica, wysyła swoich przedstawicieli na konwentykle alterglobalistów, w swoim organie prasowym wspiera sprawę palestyńską i bez przerwy atakuje włoski rząd, jeśli na jego czele stoi Berlusconi.

Między innymi dlatego właśnie większa część Włochów nie wierzy w uczciwość licznych procesów Berlusconiego i ku zdumieniu całego świata nadal na niego głosuje. Stąd też, zwłaszcza wobec miałkości dotychczasowych zarzutów, „afera Sepego” powinna budzić spore wątpliwości. Zwłaszcza że precedens już był. Jego poprzednik na stanowisku arcybiskupa Neapolu kard. Michele Giordano pożyczył swemu krewnemu w finansowych opałach spore kościelne pieniądze. Prokuratura w Lagonegro wszczęła skandal kolosalnych rozmiarów. Obaj wraz z dyrektorem miejscowego banku oskarżeni zostali o współpracę z mafią i lichwiarstwo, a kard. Giordano dodatkowo o spekulację majątkiem kościelnym. Przez pięć lat wszyscy trzej, masakrowani przez media, ciągani byli po sądach. Wreszcie w 2003 r. sąd uniewinnił wszystkich, a skazał prowadzącego śledztwo.

Nie znaczy to wcale, że afery nie ma. Jest, i to ogromna. Tyle że z kardynałem Sepe nie ma wiele wspólnego, za to mówi wszystko o rozmiarach korupcji na szczytach władzy i pośród włoskich elit. By pojąć istotę i genezę tej afery, trzeba wiedzieć, że we Włoszech korupcja dotycząca zamówień publicznych jest endemiczna. I nie chodzi tylko o południe, gdzie praktycznie zarządzają nimi organizacje mafijne. W związku z tym obwarowano procedury taką masą regulacji i przepisów, że potrafią się ciągnąć latami. Dlatego w sytuacjach nagłych, takich jak np. trzęsienie ziemi, Ochrona Cywilna może je całkowicie ignorować. Z biegiem czasu lista „sytuacji nagłych” pęczniała i OC rozdysponowała na nie od 2001 r. 12 mld euro. Na przykład na budowę ośrodka na spotkanie G8 w 2009 r. na wyspie Maddalena (w końcu odbyło się w L’Aquli, by zwrócić uwagę świata na tragedię trzęsienia ziemi) czy kompleksu sportowego na potrzeby pływackich mistrzostw świata w Rzymie w ubiegłym roku. Prokuraturze wydało się podejrzane, że na liście wykonawców znalazły się firmy należące lub związane z rzymskim deweloperem Diego Anemone. I wyszło na jaw, że firmy Anemone w ciągu ostatnich sześciu lat otrzymały 65 innych wielkich zamówień publicznych wartych setki milionów euro. Okazało się również, że Anemone w 2004 r. w znacznej części sfinansował kupno i remont mieszkania z widokiem na Koloseum (900 tys. euro) Claudio Scajoli, w kolejnych rządach Berlusconiego ministra spraw wewnętrznych, gospodarki, a od roku rozwoju gospodarczego. Anemone trafił za kratki, a śledczy w komputerze jego brata znaleźli listę ponad 400 VIP – parlamentarzystów, ministrów, lokalnych polityków, znanych ludzi kultury i dziennikarzy, na rzecz których jego firmy świadczyły mniejsze lub większe usługi budowlane, w większości za darmo. W każdym razie faktur brak, więc była to z pewnością lista haków.

Część zleceń Anemone otrzymał od przebywającego teraz w areszcie szefa komitetu ds. robót publicznych Angelo Balducciego. Robiący błyskawiczną karierę w administracji państwowej Balducci w 1995 r. został również Szlachcicem Jego Świątobliwości, a potem jednym z dwóch konsultantów Propaganda Fide odpowiedzialnym za watykańskie nieruchomości. Z obu funkcji usunięto go w lutym br., gdy został aresztowany. Nie można wykluczyć, że w korupcyjnych machinacjach wykorzystywał swoją pozycję w kongregacji kard. Sepego. Przy okazji media przyjrzały się, jak i za ile mieszkają włoskie elity. W wielu przypadkach, na przykład pięknej minister ds. równouprawnienia Mary Carfagnii, chodzi o mieszkania kupione za bezcen. W innych o wynajem za grosze. Co więcej, szef Ochrony Cywilnej Bertolaso mieszkał w Rzymie przez dwa lata za darmo. Jak się właśnie okazało, czynsz opłacał Anemone.

[srodtytul]Co mi za to dasz?[/srodtytul]

Co symptomatyczne, kilku niesławnych bohaterów tej afery, która gdzie indziej mogłaby nawet wysadzić rząd z siodła, na pytania mediów odpowiada: – I co się takiego stało? Ludzie ze świecznika są przekonani, że najsłuszniej w świecie dysponują szeregiem przywilejów, które naturalną koleją rzeczy wymieniają między sobą: od zleceń publicznych przez preferencyjny kredyt bankowy po miejsca w operowych czy stadionowych lożach.

Obyczaj przenosi się po drabinie społecznej w dół. Włoch mający do załatwienia prozaiczną sprawę w urzędzie najpierw zastanawia się, kogo tam zna i co może oferować w zamian. Portier za pośrednictwo w załatwieniu małej firmie remontu w „swojej” kamienicy zawsze dostanie parę groszy i nawet nie musi się o nie upominać, bo to zrozumiałe. Nad przyjmowaniem na elitarne studia czy do pracy czuwa skomplikowany system rekomendacji. Podobnie jest z karierami w administracji publicznej czy naukowymi w świecie uniwersyteckim. Informacja o konkursie na jakieś stanowisko potrafi się pokazać ostatniego dnia terminu składania ofert, bo sprawa jest już dawno załatwiona. We Włoszech ponad gąszczem przepisów i regulacji życie porządkuje sieć nieformalnych relacji, jak w Polsce w czasach realnego socjalizmu.

Często jednak z powodów politycznych, ideologicznych czy finansowych zetrą się ze sobą grupy wielkich, ale sprzecznych interesów. Wówczas wybucha zdalnie kierowany skandal i rozpoczyna się gorączkowe poszukiwanie odgromnika. W przypadku afery Anemone jest nim teraz kard. Sepe. A Włosi w takich okolicznościach jedynie się upewniają, że w życiu najważniejsze to umieć „arrangiarsi” (ułożyć się) i znaleźć „sistemazione”, czyli swoje miejsce w nieformalnym systemie towarzyskich i biznesowych układów.

Crescenzio Sepe mianowany przez Jana Pawła II sekretarzem generalnym obchodów Roku Jubileuszowego 2000, czyli głównym organizatorem uroczystości, wywiązał się z misji tak świetnie, że w 2001 r. został kardynałem, a zaraz potem stanął na czele potężnej Kongregacji Ewangelizacji Narodów, dawnej Propaganda Fide. Potężnej dlatego, że władającej ogromnym majątkiem nieruchomości Watykanu, szacowanym na 9 mld euro. Dochody z tego tytułu (56 mln euro w 2009 r.) i datki wiernych idą na akcje misyjne i finansowanie ponad 1 tys. kościelnych struktur w całym świecie.

W samym Rzymie kongregacja posiada ponad 2 tysiące nieruchomości. Jedną z nich, kamienicę przy via dei Prefetti w samym sercu miasta, w 2004 r. Kongregacja sprzedała ówczesnemu ministrowi infrastruktury Pietro Lunardiemu za 4,1 mln euro, czyli ponoć dwa – trzy razy poniżej wartości rynkowej. Rok później kongregacja decyzją Lunardiego otrzymała z rządowego funduszu 2,5 mln euro na remont swojej siedziby przy placu Hiszpańskim. Zdaniem prokuratury był to układ korupcyjny. To wszystko wiadomo tylko dlatego, że ktoś z prokuratury ujawnił mediom szczegóły tajnego na tym etapie śledztwa. Kard. Sepe zapoznał się z zarzutami, czytając gazety. Wiadomo również, że prokuratura domaga się od Propaganda Fide, czyli de facto ministerstwa obcego państwa, dokumentów finansowych za lata 2004 – 2006.

Pozostało 91% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą