Reklama

Felieton Pawła Lisickiego o dwóch wizjach państwa

Jak to możliwe, pytam, że tylu ludzi w Polsce wciąż wierzy, że katastrofa smoleńska to był zamach. Świadomie ukartowane, na chłodno i planowo przygotowane zabójstwo.

Publikacja: 05.11.2010 18:47

Felieton Pawła Lisickiego o dwóch wizjach państwa

Foto: Rzeczpospolita

Czas mija, śledztwo trwa, komisje działają, dowodów brak. Ba, ośmielę się powiedzieć, wiem, że ściągnę na siebie gromy, oskarżenia o zaprzaństwo, zdradę, strachliwość, służalczość i wszelkie możliwe inne występki, nie ma na to nawet poszlak. Więc jak to jest? Czyżby tak to miało już pozostać, że kto raz w spisek i zbrodnię uwierzył, to przy swej wierze na wieki wieków amen pozostanie?

 

 

Pisałem wcześniej o kilku tego przyczynach. Najważniejsza to ból, niemożność pogodzenia się z okrucieństwem losu. Tkwiąca w ludziach chęć umieszczania tego co absurdalne w granicach rozumu. Niespożyta i nienasycona gotowość poszukiwania sensu i nadawania znaczenia. No i, być może, zwykła skłonność do upiększania: czyż śmierć w zamachu, śmierć poległych nie jest jakby lepsza i wyższa niż taka sobie zwykła, straszna, katastrofalna śmierć?

Po przeczytaniu rozmów oficerów nadzorujących lot prezydenckiego tupolewa, które opublikował „Wprost”, pomyślałem, że jeden jest jeszcze powód, dla którego wiara w zamach znajduje tylu wyznawców. Chodzi o coś, co uczenie można nazwać dysonansem poznawczym, wywołanym przez zderzenie dwóch nieprzystających do siebie, całkowicie odmiennych obrazów polskiej państwowości.

Reklama
Reklama

Obraz pierwszy jest jasny, krzepiący. Pojawia się w dużych gazetach i popularnych telewizjach. Polska to niemal regionalne mocarstwo, państwo, które swych obywateli napawa dumą. Ma silną armię, wypełnia sojusznicze zobowiązania. Jest członkiem NATO i UE. Gdy się ją o to prosi, wysyła do najodleglejszych miejsc świata oddziały wyszkolonych żołnierzy. Ma sprawny wywiad, kontrwywiad, służby takie i siakie, podsłuchy, nasłuchy, odsłuchy, speców, ekspertów, znawców, analityków. To państwo, z którym trzeba się liczyć i o którego względy należy zabiegać.

Obraz drugi, jaki jawi się przed oczami po Smoleńsku, jest zupełnie inny. Mroczny, rozpaczliwy. Polska to państwo, w którym nic nie działa jak należy. Którego prezydent podróżuje nie wiadomo w jakim charakterze, nie wiadomo jak chroniony, nie wiadomo jak zabezpieczony. Jego służby są żałośnie niesprawne i niemrawe. Szef BOR nie umie wyjaśnić, co robili jego podwładni i czy coś robili na lotnisku. Premier zwołuje międzyresortowy zespół, który ma pomagać w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy, tyle że nie sposób stwierdzić, czy kiedykolwiek w ogóle się zebrał. Przedstawiciel tego państwa miota się w mediach, przy okazji promując swoją książkę. A 20 minut po tragedii oficerowie odpowiedzialni za bezpieczeństwo samolotu leniwie starają się ustalić, czy Witebsk jest na Białorusi, bo do Briańska (Brańska?) mapa nie sięga.

Czy można się dziwić, że ze zderzenia tych obrazów wzajemnie się wykluczających rodzi się opowieść o spisku?

Czas mija, śledztwo trwa, komisje działają, dowodów brak. Ba, ośmielę się powiedzieć, wiem, że ściągnę na siebie gromy, oskarżenia o zaprzaństwo, zdradę, strachliwość, służalczość i wszelkie możliwe inne występki, nie ma na to nawet poszlak. Więc jak to jest? Czyżby tak to miało już pozostać, że kto raz w spisek i zbrodnię uwierzył, to przy swej wierze na wieki wieków amen pozostanie?

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Reklama
Plus Minus
„Chodźmy w las! Co się kryje między drzewami”: Królestwa mrówek i samolubna jemioła
Plus Minus
„Shadow Labyrinth”: Przez tunele i pułapki do bossa
Plus Minus
„Mark Rothko. Od środka”: Rothko w strzępach
Plus Minus
„Znajomi i sąsiedzi”: Złodziej na osiedlu
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Jacek Borcuch: Kobiety o silnych temperamentach
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama