Nad Polską lata Sputnik. Do 27 miast przywozi nowe filmy rosyjskie. Zupełnie u nas nieznane. Bo współczesna filmowa Rosja to już nie tylko car Nikita Michałkow i jego brat Andriej Konczałowski. Nawet nie Paweł Łungin czy Aleksander Sokurow, których filmy od lat trafiają na wielkie międzynarodowe festiwale.
Filmową Rosję, która ostatnio stała się na arenie międzynarodowej bardzo modna, reprezentuje dziś nowe pokolenie twórców. Aleksiej Bałabanow, Wasilij Piczul czy Andriej Zwiagincew stali się już niemal klasykami, a emocje budzą filmy trzydziestokilkulatków: Iwana Wyrypajewa, Aleksieja Popogrebskiego, Bakura Bakuradzego czy młodszej od nich zdobywczyni canneńskiej Złotej Kamery za debiut Walerii Gaj Germaniki. Obrazy ich i jeszcze wielu innych twórców znalazły się w programie prezentowanego właśnie w Polsce przeglądu.
Zanim Sputnik wystartował do Katowic, Koszalina czy Krakowa, w Warszawie konkursowy zestaw oceniło jury pod przewodnictwem Andrzeja Żuławskiego, główną nagrodą wyróżniając „Półtora pokoju” Andrieja Chrzanowskiego. To sentymentalny powrót do przeszłości i do Rosji. Laureat Nagrody Nobla, poeta Josif Brodski, który w 1972 roku został pozbawiony obywatelstwa i wydalony z ZSRR, nigdy potem nie spotkał się z rodzicami, którym radzieckie władze konsekwentnie odmawiały paszportu. Ale siła kina jest ogromna. Na ekranie Brodski wraca do rodzinnego Leningradu-Petersburga. Do dzieciństwa spędzonego w komunalnym mieszkaniu, w pokoju ze wspólnym z sąsiadami korytarzem i łazienką. Ale też do lat młodości, do czasów, gdy – paradoksalnie – kwitła kultura. „Czytaliśmy – mówi Brodski. – Uważałem, że dla człowieka, który przeczytał Dickensa, zastrzelenie drugiego człowieka jest dużo trudniejsze.”
Oparta na esejach „Mniej niż ktoś”, zaaranżowana przez Chrzanowskiego filmowa podróż do Rosji jest zdarzeniem niezwykłym. Poeta wreszcie może pożegnać się z rodzicami, z przyjaciółmi, których zostawił za sobą i do których tęsknił, śpiewając w nowojorskiej restauracji Russian Samovar pieśni zapamiętane z dzieciństwa. We wspomnieniach rzeczywistość miesza się z fantazją, sprawy ważne z całkiem błahymi. Histeria po śmierci Stalina w 1953 roku i spotkania dysydentów mają podobną rangę, co wyimaginowana rozmowa z kucharzem z „Księgi smacznego jedzenia”. Przede wszystkim jednak syn znów siada przy stole z rodzicami. „Jak umarliście?” – pyta. „A jak ty umarłeś, synku?” – pytają oni.
– Dobrze, że wracając do kraju, możesz odnaleźć siebie wśród słów zapomnianych – mówi Brodski.
Jest w tym zdaniu coś symbolicznego. Tak jak on szuka wspomnień, tak współcześni artyści rosyjscy szukają prawdy o własnym kraju i kondycji swoich rodaków. Idą pod prąd oficjalnej polityki kulturalnej, często zresztą z niemałym trudem.