5 marca ukazała się w dodatku „Plus Minus" moja krytyka książki „Judenjagd". Tydzień później „Rzeczpospolita" opublikowała polemikę jej autora z moimi zarzutami. Jan Grabowski odrzucił je, popełniając przy tym kolejne błędy.
Junacy ze Służby Budowlanej
W polemice Grabowski wymienia polskich junaków ze Służby Budowlanej (Baudienst) jako rzekomych współsprawców Zagłady; w swoim opracowaniu poświęcił im cały rozdział. Pierwotnie miałem zamiar omówić tę kwestię w recenzji naukowej. Grabowski nie zdaje sobie sprawy, czym była służba w Baudienst, i – co gorsza – uwierzył najwyraźniej ówczesnej niemieckiej propagandzie, która przedstawiała ową służbę jako młodzieńczą przygodę, podczas której młodzi mężczyźni pracowali dla dobra ogółu oraz uczyli się pracy i dyscypliny pod nadzorem i troskliwą opieką Niemców. Nie przypadkiem zapewne Grabowski pisze o junakach jako „podopiecznych" oraz o ich niemieckich „przełożonych".
W rzeczywistości służba w Baudienst była jedną z form pracy przymusowej na terenie Generalnego Gubernatorstwa. Unikanie jej, tak jak dezercja, było surowo karane, m.in. śmiercią. Junacy byli skoszarowani w obozach i zmuszani przez Niemców do najrozmaitszych robót. Ostra dyscyplina i drakońskie kary, przemoc i bicie, głodowe racje żywnościowe oraz ciężka praca to był dzień powszedni junaków. Na przykład jeden z moich sąsiadów Benedykt Pochroń został prawie zakatowany przez niemieckich „przełożonych" za niewykonanie wyznaczonej normy. Ów niemiecki „przełożony" przewrócił swojego „podopiecznego" uderzeniem w twarz, „potem bił kolbą po głowie, co pozostawiło trwałe skutki. Ketter (inny niemiecki przełożony) przerwał wtedy znęcanie się, ratując życie katowanego" (por. Adam Musiał, „Krwawe upiory", s. 196 i nast.). Fakty te są znane od dawna, lecz Jan Grabowski je pomija.
Niemieccy okupanci używali junaków do różnego rodzaju prac i akcji, później również antyżydowskich. Wysyłano ich między innymi do kopania dołów dla żydowskich ofiar oraz ich zasypywania. Jednak czytając „Judenjagd", odnosi się wrażenie, że junacy brali udział w tych zbrodniach z własnej woli. Z pewnością byli i tacy wśród nich, lecz zdecydowana większość nie miała wyboru. Musiała wykonywać rozkazy swoich „przełożonych". Natomiast Grabowski pisze o „oddelegowaniu" junaków przez ich „przełożonych", czyli niemieckich oprawców, do akcji likwidacji gett. Nadużywa języka, lekceważąc ich zbrodniczą perfidię, i umniejsza odpowiedzialność niemieckich okupantów za zbrodnie popełnione na terenie Polski.
Sołtysi i warty chłopskie
Grabowski wymienia w swojej polemice sołtysów i warty chłopskie jako współsprawców polowania na Żydów. Warty chłopskie wymuszone były przez Niemców groźbą kary śmierci (wyznaczano zakładników) i miały za zadanie wyłapywać zwykłych bandytów czy też innych uciekinierów, w tym żydowskich. Również sołtysi byli w sytuacji bez wyjścia. W listopadzie 1942 r. niemieccy najeźdźcy zobowiązali wszystkich sołtysów dystryktu lubelskiego do podpisania następującego zobowiązania:
„Oświadczam niniejszym, że: