"Dziś o Michale Kleiberze mówi się i pisze mało, a jednak polityczne plotki wciąż przywołują to nazwisko. Z jednej strony Kleiber ma być wciąż człowiekiem kokietowanym przez lidera PiS. Ten już w roku 2004 wymieniał go, w obliczu narastających kłopotów rządu Millera, jako kandydata na szefa rządu „technicznego", niereprezentującego żadnej partii, a więc strawnego dla wszystkich. Potem to nazwisko parę razy powracało w tym charakterze, gdy trudności miał z kolei rząd PiS. Dziś kontaktami z Kleiberem – przez osoby trzecie – zajmuje się podobno Jadwiga Staniszkis, zwolenniczka takiego pozaparlamentarnego rządu po wyborach. Chociaż związki 65-letniego profesora z PiS po śmierci Lecha Kaczyńskiego się rozluźniły. Bo były oparte głównie na osobistych kontaktach tych dwóch ludzi: prezydenta i prezesa PAN.
Z drugiej strony ostatnimi czasy Kleiber zbliżył się bardzo do SLD. Grzegorz Napieralski ma wiele wad, ale szuka doradców w różnych kręgach i słucha ich uważniej niż Jarosław Kaczyński lub Donald Tusk. Jednym z takich okazjonalnych konsultantów lidera SLD jest dziś profesor Kleiber. Nic więc dziwnego, że także po tamtej, SLD-owskiej, stronie są ludzie przekonani, że to może być przyszły premier. Tylko wciąż nie wiadomo, jaką miałby mieć za sobą parlamentarną większość. Jako dobry znajomy Lecha Kaczyńskiego wydaje się być człowiekiem mogącym pogodzić prawicę z lewicą.
Ale możliwe są też inne rozwiązania.- Naturalnie w kampanii SLD jest skazane na powtarzanie: nigdy nie będziemy rządzić z PiS. Ale oferta rządu pozaparlamentarnego to już element twardych targów z Platformą. Targów, które nie wiadomo dokąd ostatecznie doprowadzą – komentuje wpływowy polityk lewicy, dobrze znający Napieralskiego.
Klucz do ostatecznego rozwiązania zdaje się trzymać w swoich dłoniach właśnie Grzegorz Napieralski. Ten 37-latek jest według zgodnej oceny swoich współpracowników, partnerów i wrogów kimś, kto uciekł już kilka razy przeznaczeniu. Miał utracić kontrolę nad partią, a jednak ją zachował. Miał sromotnie przegrać kampanię prezydencką z roku 2010, a wyszedł z niej wzmocniony. Kłopot polega na tym, że nie wiadomo do końca, jakie nauki wyniósł najmłodszy z polskich partyjnych liderów z tych wszystkich sytuacji" - o tym, jakie scenariusze są możliwe jesienią w zależności od wyniku wyborów pisze Piotr Zaremba w analizie Powyborcze łamigłówki.
? ? ?
"Rosja czy – szerzej – świat rosyjski, bo przecież Rosja jest światem dla siebie, jest przedmiotem agresji. Agresji szczególnie groźnej, bo dokonywanej nie tylko z zewnątrz, ale i z wewnątrz. Agresji szczególnie perfidnej – bo niszczy rosyjską cywilizację metodą małych kroczków" - twierdzi Nikita Michałkow, bohater korespondencji Piotra Skwiecińskiego Nikita goni biesy. "Szczególnym przedmiotem agresji jest sam autor tych diagnoz, czyli Nikita Michałkow. Uwzięli się na niego na przykład wiaderkowcy. Czyli członkowie ruchu niebieskich wiaderek zwalczającego przekleństwo Moskwy, jakim jest ogromna liczba aut uprzywilejowanych, które z niebieskim „kogutem" wymuszają pierwszeństwo na zakorkowanych ulicach. Wyśledzili, że Michałkow ma migałkę, i zażądali, żeby przestał jej używać, bo to podobno skandal, żeby wybitny reżyser publicznie korzystał z tego symbolu nierówności.