Już za 19 zł miesięcznie przez rok
Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Aktualizacja: 20.08.2011 01:01 Publikacja: 20.08.2011 01:01
Foto: AFP
Mówi o sobie: jestem najszybszym stworzeniem bez nóg. I mówi to z uśmiechem, bez pozy okaleczonego przez los, bez ogródek. Może jakaś anegdota o sztucznych nogach? Bo zna dziesiątki, chętnie opowie. Z życia swojego i innych. O tym, jak mu koledzy w internacie w Pretorii schowali protezy i obudzili go krzykiem, że jest pożar. Albo jak jego zastępcze podudzia i stopy piszczą na wszystkich bramkach kontrolnych świata i na Heathrow wzięli je za wyrzutnie rakiet. A może o tym, jak psy tropiące na lotnisku w Amsterdamie zdemaskowały go jako terrorystę? Nie dość że miał coś dziwnego poniżej kolan, to jeszcze pachniał im prochem, bo przed wylotem z RPA był na polowaniu na antylopy. Skuli go na lotnisku kajdankami, nie czekając na wyjaśnienia.
Widziałeś śmierć, decyduj
Polowania to jego słabość, choć nie tak wielka jak szukanie adrenaliny we wszystkim co szybkie. W gokarcie, w łodzi wyścigowej, na motorze. Od wypadku do wypadku. Kiedy był mały, starszy brat uratował mu życie, używając protezy jako hamulca w gokarcie (– Wtedy się przekonałem, że mieć takie nogi to nienajgorsza rzecz – wspomina). Dwa lata temu, szalejąc u siebie w RPA na rzece Vaal, zawadził rozpędzoną łodzią o pomost i wyleciał w powietrze, łamiąc szczękę, gruchocząc kość policzkową, tracąc szansę na start w mistrzostwach świata 2009 w Berlinie. Żeby poskładać mu nos, trzeba było 70 szwów, na całej twarzy 170. Zdjęcie w paszporcie ma z czasów rehabilitacji, chętnie pokaże, jeśli ktoś chce się pośmiać.
Przez kilka dni po tamtym wypadku tracił przytomność i odzyskiwał, a gdy się wreszcie na dobre ocknął w szpitalu w Johannesburgu, powiedział sobie: widziałeś śmierć, a teraz pora się zdecydować. Albo adrenalina i balangi, albo marzenie o bieganiu na 400 m z najlepszymi na świecie. Nie chciał mieć kiedyś do siebie pretensji, że zmarnował szansę podetkniętą pod nos. Ze szpitalnego łóżka wstał nowy Pistorius. Trenował ciężej niż wcześniej, zrzucił trzy kilogramy, przestał łapać wszystkie sroki za ogon. Tylko ze swojej wyścigowej yamahy nie potrafi zrezygnować. Ale uważa bardziej niż kiedyś. Zresztą na bieżni też już się rozbijał przy dużej szybkości, najmocniej wtedy, gdy z protezy wypadł źle dobrany zacisk i odpadła, powalając go na tartan.
Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Wydawało się, że wraz z chaotycznym wycofaniem się amerykańskich wojsk z Afganistanu w 2021 r., neokonserwatyzm...
Francja w żadnym wypadku nie ma zamiaru proponować Polsce ochrony nuklearnej w stylu Stanów Zjednoczonych - mówi...
Body horrory trzymają się mocno. Teraz w „Brzydkiej siostrze” Norweżka Emilie Blichfeldt sięgnęła po baśń o Kopc...
„Super Boss Monster” przypomina, że chciwość nie popłaca. Ale czy zawsze?
Z perspektywy psychologii zbrodnia to interakcja pomiędzy sprawcą a ofiarą. W czym ta wiedza może pomóc?
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas