Reklama
Rozwiń

Pistorius, najpierw gwiazda, teraz kariera

Oscar Pistorius jest już gwiazdą dzięki protezom, ale jego kariera w lekkiej atletyce dopiero się zaczyna. Za tydzień pierwszy raz wystartuje w mistrzostwach świata

Publikacja: 20.08.2011 01:01

Pistorius, najpierw gwiazda, teraz kariera

Foto: AFP

Mówi o sobie: jestem najszybszym stworzeniem bez nóg. I mówi to z uśmiechem, bez pozy okaleczonego przez los, bez ogródek. Może jakaś anegdota o sztucznych nogach? Bo zna dziesiątki, chętnie opowie. Z życia swojego i innych. O tym, jak mu koledzy w internacie w Pretorii schowali protezy i obudzili go krzykiem, że jest pożar. Albo jak jego zastępcze podudzia i stopy piszczą na wszystkich bramkach kontrolnych świata i na Heathrow wzięli je za wyrzutnie rakiet. A może o tym, jak psy tropiące na lotnisku w Amsterdamie zdemaskowały go jako terrorystę? Nie dość że miał coś dziwnego poniżej kolan, to jeszcze pachniał im prochem, bo przed wylotem z RPA był na polowaniu na antylopy. Skuli go na lotnisku kajdankami, nie czekając na wyjaśnienia.

Widziałeś śmierć, decyduj

Polowania to jego słabość, choć nie tak wielka jak szukanie adrenaliny we wszystkim co szybkie. W gokarcie, w łodzi wyścigowej, na motorze. Od wypadku do wypadku. Kiedy był mały, starszy brat uratował mu życie, używając protezy jako hamulca w gokarcie (– Wtedy się przekonałem, że mieć takie nogi to nienajgorsza rzecz – wspomina). Dwa lata temu, szalejąc u siebie w RPA na rzece Vaal, zawadził rozpędzoną łodzią o pomost i wyleciał w powietrze, łamiąc szczękę, gruchocząc kość policzkową, tracąc szansę na start w mistrzostwach świata 2009 w Berlinie. Żeby poskładać mu nos, trzeba było 70 szwów, na całej twarzy 170. Zdjęcie w paszporcie ma z czasów rehabilitacji, chętnie pokaże, jeśli ktoś chce się pośmiać.

Przez kilka dni po tamtym wypadku tracił przytomność i odzyskiwał, a gdy się wreszcie na dobre ocknął w szpitalu w Johannesburgu, powiedział sobie: widziałeś śmierć, a teraz pora się zdecydować. Albo adrenalina i balangi, albo marzenie o bieganiu na 400 m z najlepszymi na świecie. Nie chciał mieć kiedyś do siebie pretensji, że zmarnował szansę podetkniętą pod nos. Ze szpitalnego łóżka wstał nowy Pistorius. Trenował ciężej niż wcześniej, zrzucił trzy kilogramy, przestał łapać wszystkie sroki za ogon. Tylko ze swojej wyścigowej yamahy nie potrafi zrezygnować. Ale uważa bardziej niż kiedyś. Zresztą na bieżni też już się rozbijał przy dużej szybkości, najmocniej wtedy, gdy z protezy wypadł źle dobrany zacisk i odpadła, powalając go na tartan.

Pozostało jeszcze 84% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Plus Minus
Trzęśli amerykańską polityką, potem ruch MAGA zepchnął ich w cień. Wracają
Plus Minus
Kto zapewni Polsce parasol nuklearny? Ekspert z Francji wylewa kubeł zimnej wody
Plus Minus
„Brzydka siostra”: Uroda wykuta młotkiem
Plus Minus
„Super Boss Monster”: Kto wybudował te wszystkie lochy
Plus Minus
„W głowie zabójcy”: Po nitce do kłębka