Karol II ucieka dzięki pomocy polskiego oficera

Major Zdzisław Żórawski ucieczkę władcy Rumunii i jego żydowskiej przyjaciółki urządził w 1941 roku dlatego, że obowiązkiem oficera polskiego było „dopomóc koledze w potrzebie"

Publikacja: 29.10.2011 01:01

Były król Karol II i Elena Lupescu na emigracji. 1947 r.

Były król Karol II i Elena Lupescu na emigracji. 1947 r.

Foto: AP

We wrześniu 1940 roku stolica neutralnej Portugalii odgrywała taką rolę jak Stambuł, mistrzowsko ukazywany nam podczas każdych wakacji w jednym z odcinków „Stawki większej niż życie". Z tą tylko różnicą, że pracującemu dla Moskwy agentowi J-23 nad Tagiem działać byłoby zapewne trudniej niż w Café Rose nad Bosforem, rządzona przez Antónia de Oliveira Salazara Portugalia nie utrzymywała bowiem stosunków ze Związkiem Sowieckim.

W tym czasie w Lizbonie życie toczyło się spokojnie tylko na pozór. W rzeczywistości miasto przypominało scenerię z powieści szpiegowskiej. Roiło się w nim od tajemniczych postaci, kwitł czarny rynek, zawierano spowite mrokiem transakcje, tajne służby różnych krajów mocowały się ze sobą, zatrudniając ludzi, którzy zjawiali się nie wiadomo skąd i nie wiadomo jak znikali. Policja portugalska, choć miała uczestników tych rozgrywek na oku, starała się nie wchodzić, jak wyrażają się znawcy, między ostrza potężnych szermierzy. A byli nimi przede wszystkim ambasada brytyjska i niemiecka. Pierwsza występowała, jak się zdawało, w imieniu „imperium, które może przegrać kilka bitew, ale nie może przegrać wojny". Druga gotowa była napełniać pieniędzmi garście „każdego, kto chciałby dla niej pracować" – wspominał major Zdzisław Żórawski. Ten uczestnik kampanii wrześniowej (jego „Dziennik obrońcy Warszawy" ukazał się właśnie w wydawnictwie RYTM) od jesieni 1939 do czerwca 1940 roku był kierownikiem placówki Polskiej Agencji Telegraficznej (PAT) w Paryżu, a zarazem oficerem Oddziału II Sztabu Głównego. Do stolicy Portugalii major przybył we wrześniu 1940 roku z Madrytu, gdzie pracował jako korespondent prasy południowoamerykańskiej. Jego sporządzone po hiszpańsku zapiski lizbońskie odkrył niedawno dla świata, dzięki Michałowi Żórawskiemu, bratankowi autora wspomnień, profesor Tomasz Szarota.

Major Żórawski naciskany przez swych latynoskich mocodawców miał za wszelką cenę wydostać „dla publikacji" pamiętniki Eleny Lupescu. W Lizbonie, w placówce polskiego wywiadu, major Żórawski spodziewał się otrzymać niezbędne wsparcie.

Miłość niczym błyskawica

Pani Lupescu, dla najbliższych Magda, była przyjaciółką i ukochaną króla Rumunii Karola II.

Przyszła na świat w rodzinie kupieckiej w rumuńskim mieście Jassy prawdopodobnie w roku 1895, 1896, a może w 1902. Jak podają źródła, jej rodzice byli Żydami, pochodząca z Austrii matka przeszła na katolicyzm, ojciec – na prawosławie. Prawdopodobnie prawdziwe nazwisko jej taty brzmiało Grünberg lub Wolff (Wolf), a godność Lupescu (lup – wilk) stanowiła jego rumuńską formę. Z Karolem, wówczas jeszcze następcą tronu, poznali się prawdopodobnie w 1923 roku, prawdopodobnie na torze wyścigów automobilowych.

Jak pisze major Żórawski, połączyła ich „miłość niczym błyskawica". Nie był to przelotny flirt, jakich książę, wcześniej zresztą już także żonaty, przeżył bez liku.

Dla Magdy w 1925 roku Karol zrzekł się tronu na rzecz czteroletniego syna Michała i rozwiódł z księżniczką Heleną z Grecji. Wyjechał z kraju z zamiarem pozostania na obczyźnie na zawsze. Niespodziewanie zmienił jednak zdanie i zjawił się w Rumunii w roku 1930.

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”