Newt musiał też zapłacić aż 300 tysięcy dolarów kary nałożonej na niego przez Komisję Etyki Izby Reprezentantów, do której wpłynęło niemal 50 skarg na Gingricha dotyczących unikania podatków, wykorzystywania pieniędzy partyjnych do prywatnych celów etc. W 1999 roku po przegranych przez republikanów wyborach został zmuszony do usunięcia się na polityczny margines. Złe zdanie miało o nim wówczas
60 procent wyborców, a analitycy byli przekonani, że to agresywna taktyka i retoryka Newta przyczyniły się do porażki Partii Republikańskiej.
Newt nie zniknął jednak z życia publicznego. Pisał książki, produkował filmy (m.in. „9 dni, które zmieniły świat" o Janie Pawle II), wygłaszał przemowy, punktował demokratów na antenie Fox News i zarabiał ogromne pieniądze jako lobbysta.
Jak przekonywał dziennikarza „New York Timesa", powrót do polityki po dłuższej nieobecności u władzy może działać na jego korzyść. Już w 2009 roku Newt powoływał się na teorię Brytyjczyka Arnolda Josepha Toynbeego – autora dwunastotomowego „Studium historii", który uważał, że czasem liderzy muszą na chwilę się wycofać, aby potem wrócić i przewodzić. – Z tego powodu wierzę, że De Gaulle musiał się udać do Colombey-les-Deux-Églises na 11 lat. Odejście i powrót – przekonywał Gingrich, dodając, że ktoś mu kiedyś powiedział: „jeśli nie odejdziesz, nie będziesz mógł wrócić".
68-letni Gingrich wrócił w momencie, gdy w obozie republikanów trwa rozpaczliwe poszukiwanie kandydata na prezydenta, który mógłby pokonać Baracka Obamę i nie nazywałby się Mitt Romney. Tymczasem Newt świetnie wypada w debatach, słusznie koncentrując się na sprawach gospodarki i bezrobocia, a wśród głosujących cieszy się opinią „autentycznego".