Zastanawiają mnie reakcje ludzi na proste, prawicowe i wolnorynkowe rozwiązania naszych codziennych bolączek. Umów śmieciowych, niskich emerytur, zapaści demograficznej czy zdychającej służby zdrowia. W najlepszym razie słyszę, że jestem skrajnie prawicowym idealistą. Że wolny rynek to coś, co tylko w teorii się sprawdza, a świat jest bardziej złożony. Szczytne idee nie wytrzymują próby ludzkiego charakteru. Chciwość, zawiść, nadużywanie ludzkiej uczciwości. Z pokorą przyjmuję oskarżenia o brak realizmu, zastanawiając się, jak opisać alternatywę. Idealistyczny socjalizm? Realizm socjalistyczny?
Jak nazwać przeciwieństwo wolności osobistych wyłożonych w traktacie „O wolności" Johna Stuarta Milla czy zaprzeczenie idei wolnego rynku opisanej w „Badaniach nad naturą i przyczynami bogactwa narodów" Adama Smitha? Jeżeli słowa filozofów przyjmiemy za dobrą monetę i uznamy, że dążenie do szczęścia i wolności osobistych jest częścią naszej natury oraz wymarzonym stanem naszego ducha, to w jakim stanie żylibyśmy w realnym świecie socjalizmu? O jakim spełnieniu w takim świecie marzyć? O tym, że nigdy nie posiądziemy pełnej wolności, nasze życie nigdy nie będzie perfekcyjne?
Zastanawiałem się, jak wyglądałyby reklamy aut czy napojów, gdybyśmy wszyscy uznali, że rezygnujemy z dążenia do perfekcji i idealnego życia. Reklama Smirnoffa „Czysta perfekcja" („pure perfection") brzmiałaby: „nie dość perfekcyjna wódka". Reklama Toyoty „touch of perfection" – zamieniłaby się w „tchnienie niedoskonałości". Reklama Hondy „style and substance in perfect accord" kończyłaby się pewnie fałszywym akordem, a farba Jedynka zamiast świecić „perfekcyjną bielą", byłaby lekko przybrudzonym kolorem.
Załóżmy na moment, że kapitalizm jest tym sztucznie wyidealizowanym systemem społecznym. Że działa dobrze tylko przy założeniu, że wszyscy ludzie są uczciwi. Rozumiem, że alternatywny system – socjalizm – zakłada ludzką nieuczciwość i wprowadza regulacje, które mają eliminować nasze słabości. Pytanie tylko, jaka nadprzyrodzona siła czyni z regulatorów ludzi wolnych od tych samych ułomności charakteru i powoduje, że nie kierują się ukrytymi interesami? Nie ma oczywiście takich gwarancji. Przeciwnie, ci z nas, którzy od lat opisują świat z perspektywy ludzi regulowanych, znają tysiące skandalicznych historii o regulatorach manipulujących prawem kosztem nas wszystkich.
W idealnym świecie ten, kto okrada bank, czy to dla swojej prywatnej korzyści, czy żeby oddać pieniądze biednym, zawsze pozostaje złodziejem. W świecie alternatywnym związkowcy, którzy wymuszają na politykach specjalne przywileje dla górników, mundurowych czy nauczycieli kosztem reszty społeczeństwa, są uważani za zbawców.