Medioznawca zwraca także uwagę, że powstaje nowa sfera celebrytów.
– To osoby, które nie grają w serialach, nie pojawiają się na imprezach. Istnieją tylko w Internecie. Nie wiadomo dokładnie, czym się zasłużyły. Na YouTubie są jakieś dziwne przyśpiewki, skecze. Taką postacią jest na przykład Gracjan Rostowski.
Z postaci realnych zaludniających nasze salony redaktorzy Pudelka mają swoje sympatie i antypatie. Nie przepadają za Dodą, Katarzyną Cichopek, Anną Muchą, Jolą Rutowicz, za wulgarne dowcipy podpadli im prowadzący „Top Model" Marcin Tyszka i Dawid Woliński. Przychylnie odnoszą się do modelki Anji Rubik, mają sympatię dla Szymona Majewskiego.
Dementi i placementy
Jednak nie wszystkie „donosy" okazują się prawdziwe. Gwiazdy coraz częściej walczą o ochronę prywatności. Maryla Rodowicz wysłała sprostowanie informacji, że podczas podróży zajęła cały wagon restauracyjny. Pozew za sugestie o wyłudzaniu pieniędzy złożył aktor Jarosław Jakimowicz. Pod presją złożenia pozwu redakcja usunęła z archiwum notkę sugerującą, że Weronika Rosati ma romans z 55-letnim producentem filmowym Harveyem Weinsteinem.
Skoro nie ma cenzury, to czy portalom wszystko wolno? Każdy o każdym może powiedzieć na głos, co chce? Obszczekać, znieważyć?
Postanowienia prawa cywilnego, autorskiego, o ochronie baz danych czy w pewnym zakresie także prawa karnego regulują te kwestie. Na interpelację 5905 w sprawie internetowych serwisów plotkarskich odpowiedział Andrzej Pogorzelski, zastępca prokuratora generalnego:
„Nie wymaga zezwolenia rozpowszechnianie wizerunku osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych i zawodowych. Nie wymaga także zezwolenia rozpowszechnianie wizerunku, jeżeli stanowi on jedynie szczegół całości, takiej jak: zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza".
Powstaje pytanie – czy plotka spełnia jakąś pożyteczną rolę, czy tylko daje upust niskim instynktom, wścibstwu, złośliwości, zawiści? Czy portal taki jak Pudelek to tylko matecznik sfrustrowanych, niedowartościowanych, miejsce, gdzie każdy może wyjść ze swego szarego życia i na chwilę utożsamić się z idolami? Albo dołożyć im złośliwym komentarzem?
Ale może to także wywietrznik dla tego, co nieoficjalne, miejsce, gdzie można wypowiedzieć się nie tylko na temat gwiazd, ale także na temat życia i otaczającego nas świata. Dzieląc się poglądami, komentatorzy oceniają i komentują wybory innych, poddają weryfikacji cudzą drogę życiową, niejednokrotnie szukając własnej.
– Najważniejsza jest funkcja rozrywkowa – mówi Łukasz Szurmiński.
Z Pudelkiem jest tak, że niby wszyscy nim pogardzają, ale kogokolwiek zapytać, to co najmniej go zna, zerka, co nowego. To tak, jak z preferencjami wyborczymi. Ludzie się nie przyznają, na kogo będą głosować, i wynik wyborów okazuje się inny, niż przewidywały sondaże.
– Czytamy po to, żeby odbrązowić tych, których ustawiliśmy na piedestale, móc się z nimi porównać, mieć poczucie więzi z tymi, o których dużo się mówi, poczuć się od nich lepszymi – mówi psycholog Eliza Rolińska-Kaniewska. – Jeśli czytelnika zainspirują postawa, sukces, inicjatywa osoby znanej, to świetnie. Ale jeśli ma być usprawiedliwieniem dla własnych działań – bo on też pije, jeździ szybko, nie płaci alimentów – gorzej. A może moja komunikacja z ludźmi ogranicza się do wymiany plotek o wspólnych znajomych, bo to podgrzewa atmosferę i wypełnia pustkę? Jeśli o sobie samym nie mam nic do powiedzenia, to jest prawdziwy dramat.
Pudelek wyje na alarm
Stroniący od polityki Pudelek raz tylko uderzył w wielki dzwon. Było to przy okazji uchwalania ustawy o ACTA. 10 lutego w dużym jak na portal tekście „AKTA, czyli jak celebryci stracili kontakt z Rzeczywistością", ostro opowiedział się po stronie protestujących. A przy okazji sam trochę się podpromował.
„(...) Internetowe „piractwo" na własny użytek to dziś jedyny sposób dla milionów młodych Polaków – pisał anonimowy jak zwykle redaktor. – Polskie media całkowicie zawiodły: Meller zarabia jakieś 40 albo i 60 tys. miesięcznie, Kazik jest multimilionerem, Wojewódzki mógłby co dwa lata zmieniać ferrari (...). Jak zestawiać znany sobie i swoim znajomym świat i rzeczywistość ze światem młodych ludzi, z których pewnie 80 proc. (tych, którzy w ogóle mają pracę) zarabia dokładnie tyle, żeby się w miarę ładnie ubrać, najeść, (być może) wynająć malutkie mieszkanie czy pokój i ewentualnie pójść dwa czy trzy razy w miesiącu na imprezę. Życie wygląda pięknie z modnej winiarni w Konstancinie albo znad sałatki za 45 złotych na placu Trzech Krzyży. A jak wygląda z okien bloków w mniejszych polskich miastach?".
Głos Pudelka zabrzmiał donośnie, pod tekstem ukazało się siedem tysięcy komentarzy, w przeważającej większości popierających protest i chwalących portal za jego stanowisko.
Płomienna odezwa wywołała szybką reakcję „Gazety Wyborczej": „Pudelek jest odtrutką na „mydło". Zwłaszcza tekst „Genialne tyłki – oceń" pobudza wyobraźnię" – zakpił Paweł Wroński.
„Gazeta Wyborcza" sama przecież próbowała kopiować Pudelka, gdy tylko zobaczyli, że czyta nas regularnie 4 miliony osób i że w biurach mówi się o tym, o czym piszemy. I zaśmiecają Internet tym samym co my, tyle że w jeszcze gorszym wydaniu, bo mało śmiesznym i często podlizując się gwiazdom. Faktem jest, że w 2006, 2007 roku po nagłym sukcesie Pudelka, który stał się wkrótce po starcie jedną z najpopularniejszych stron w sieci, cały polski Internet, wszystkie Onety, Gazety, WP, Interie zmieniły się na wyścigi w jeden wielki sensacyjny tabloid" – odszczeknął Pudelek.
Nieoczekiwanie w obronie Pudelka, a przeciw ACTA wystąpił Aleksander Kwaśniewski: „Pudelek ma swoją armię zwolenników i to jest interesujące, że tam wybuchła ta dyskusja. Do tej pory myślałem, że Pudelek jest jakimś plotkarskim, tabloidalnym portalem, do którego zaglądałem bardziej przypadkowo niż w jakiś zorganizowany sposób. „Wyborcza" natomiast jest ważnym ośrodkiem opinii dla setek tysięcy – bałbym się powiedzieć, że dla milionów, raczej dla setek tysięcy, już wymierającej polskiej inteligencji".
Trudno, żeby Pudelek wypowiedział się po stronie ACTA. Korzysta przecież ze wszystkich dostępnych źródeł informacji – internetowej, papierowej, bierze z telewizji. Poza zdjęciami lokalnych paparazzi publikuje zdjęcia i okładki zagranicznych i krajowych magazynów, tabloidów. Przedrukowuje teksty. Czy płaci? Na pytanie zadane portalowi przez t„Rz" nie dostałam odpowiedzi.