Reklama

Gniewy i swary

Nie przypadkiem u schyłku okresu międzywojennego znakomity historyk Stanisław Kot swój szkic poświęcony wydarzeniom z 1569 r. w Lublinie zatytułował: „Gniewy o unię"

Publikacja: 14.07.2012 01:01

Gniewy i swary

Foto: ROL

Był to czas napięć między Warszawą i Kownem, stąd ów nagłówek był rozumiany dosłownie i w przeniesieniu na czasy późniejsze, aż po współczesność. Ale w nowej rzeczywistości dziejowej wytrawny badacz Henryk Lulewicz nawiązał do Kota w nagłówku obszernej rozprawy, poświęconej dwu dziesięcioleciom po zawarciu wiekopomnego porozumienia: „Gniewów o unię ciąg dalszy. Stosunki polsko-litewskie w latach 1569–1588".

*

Można przecież, jak się wydaje, zazdrościć XVI-wiecznym karmazynom, jeśli nie atmosfery, to wagi toczonych sporów. Ostatnich sto kilkadziesiąt lat w stosunkach polsko-litewskich jest jaskrawym dowodem na to, jak często kultura historyczna pozostaje na bakier z wiedzą historyczną, zwłaszcza jeśli w grę wchodzi pojęcie nazywane polityką historyczną i szczególnie jeśli ocenom towarzyszą nadmierne emocje. Choć związek dynastyczny między Wilnem i Krakowem, który przeobraził się w unię międzypaństwową o trwałym charakterze, zniweczoną dopiero przez zabory, był wyjątkowo mądrą decyzją polityczną, młody ruch narodowy wysunął pod koniec XIX w. ciężkie zarzuty pod adresem Polaków. Owszem, tym ostatnim można zarzucić swoisty paternalizm, przypominanie zasług militarnych i cywilizacyjnych – ze strony litewskiej padały jednak argumenty w rodzaju: „Gdy Litwa była właśnie w największym rozkwicie swojej potęgi, sąsiednie, o wiele mniejsze królestwo – Polska – chyliło się ku upadkowi. Osłabiona wojnami, a najbardziej samowolą garstki wszechwładnych magnatów, Polska na domiar utraciła króla z linii męskiej. Tron dostał się młodziutkiej królewnie Jadwidze [i wtedy] przebiegli panowie polscy spostrzegli, że wyjście jej za mąż za niemieckiego księcia pociągnie za sobą koniec niezależności Polski, gdyż odda ją w ręce niemieckie", czyli – dodajmy ze szczyptą złośliwości – podjęli ryzyko oddania w ręce pogańskiego władcy, którego oddziały całkiem niedawno spustoszyły Małopolskę, w tym klasztor na św. Krzyżu.

Anonimowy autor broszury z 1912 r. przypominał dalej, że do 1386 r. wprawdzie religią państwową była stara wiara litewska, ale „bardzo wielu Litwinów" było już chrześcijanami: pragnął w ten sposób osłabić zasługi chrystianizacyjne Polski. Spora w tym przesada, katolicyzm bowiem wyznawali kupcy i rzemieślnicy pochodzący z zachodu, prawosławie przyjmowali Litwini w księstwach ruskich. Czy rzeczywiście na Litwie, jak chciał polemista, była wówczas „niejedna świątynia chrześcijańska"? Owszem, stały cerkwie na schrystianizowanych od kilku wieków ziemiach, które wówczas stanowiły ok. 90 proc. całego państwa. Kościółek zaś mieli zakonnicy jeden, w Wilnie.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
„Poranek dnia zagłady”: Komus unicestwiony
Plus Minus
„Tony Hawk’s Pro Skater 3+4”: Dla tych, co tęsknią za deskorolką
Plus Minus
„Gry rodzinne. Jak myślenie systemowe może uratować ciebie, twoją rodzinę i świat”: Rodzina jak wielki zderzacz relacji
Plus Minus
„Ze mną przez świat”: Mogło zostać w szufladzie
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Marcin Mortka: Całkowicie oddany metalowi
Reklama
Reklama