Filozof Sarmatów, prorok nadziei

Zdaniem Józefa Tischnera ojczyzna jest czymś podobnym do osoby. W perspektywie nadziei, wzajemności i odpowiedzialności dużo gorszym złem od niezawinionych katastrof jest sytuacja, gdy ojczyznę własnymi rękami „znicestwimy"

Publikacja: 08.12.2012 00:01

Msza, odprawiana podczas I Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność” w hali sportowej Olivia, wr

Msza, odprawiana podczas I Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność” w hali sportowej Olivia, wrzesień 1981 r. Drugi z prawej ksiądz Józef Tischner

Foto: PAP/CAF, Stefan Kraszewski Stefan Kraszewski

Red

Los Polski i polskiego narodu leżał Józefowi Tischnerowi na sercu przez całe życie. Nieprzypadkowo w swoim filozoficznym credo wprost stwierdza, że wybrał, „aby być ciasnym i tępym filozofem Sarmatów", który sięgając do dorobku zagranicznych filozofów, czyni to, „bo może być z tego pożytek przy szukaniu odpowiedzi na pytania zrodzone na tej ziemi".

Pierwsze wątki bardziej uporządkowanej koncepcji narodu pojawiają się w 1973 roku w tekście „Jaskinia bez cieni". Otwiera się tu perspektywa narodu rozpostarta między przeszłością a przyszłością. Podobną perspektywę odnajdziemy w „Etyce solidarności" z roku 1981. Pisze Tischner: „Wybierając Ojczyznę, wybieramy również własną historię. Wybór własnej historii oznacza, że pewne wydarzenia odsuwamy na plan dalszy, inne stawiamy sobie w sposób szczególny przed oczy jako jakiś wzór. Ma to ogromne znaczenie. Nawiązując do historii, człowiek ma udział w godności tych, których dzieło kontynuuje".

Nasze odniesienie do przeszłości nie polega więc po prostu na akceptacji wszystkiego, co było. Jest jednocześnie określonym wyborem dokonanym w świetle jakiejś nadziei, jakiegoś ideału, jakiegoś wzoru. My naszą przeszłość wybieramy, patrząc w przyszłość. Ale wybierając przeszłość, coś podejmujemy i przejmujemy, kontynuując dzieło naszych poprzedników. Można to ująć też tak: wybór dotyczy wartości. Narodu – podobnie jak rodziców, dziadków, pradziadków – się nie wybiera, naród jest nam dany. Ale to, co było i jest w nim wartościowe, co należy kontynuować, a co odrzucić, jest już wyborem Ojczyzny jako pewnego ideału realizowanego tu i teraz w ramach konkretnego narodu.

Prawdziwą erupcję Tischnerowskiego myślenia i pisania o narodzie i ojczyźnie przynoszą lata 80. – to okres stanu wojennego, czas upadku nadziei. Powstałe wówczas teksty zebrane zostały przede wszystkim w dwóch książkach: „Polska jest Ojczyzną" i „Polski młyn". Aby lepiej uchwycić relację jednostki do narodu i ojczyzny, Tischner sięga wówczas do dwóch źródeł. Przede wszystkim będzie to filozofia Hegla. Drugie źródło, dla samego Tischnera chronologicznie wcześniejsze, to teksty polskich romantyków – Karola Libelta, Bronisława Trentowskiego czy przede wszystkim Cypriana Kamila Norwida, którzy zresztą byli głęboko naznaczeni myślą heglowską.

Krytyka substancji etycznej

Podstawowe pojęcie filozofii Hegla, które Tischner wówczas odkrywa, i do którego odtąd będzie się nieustannie odwoływał, to określenie narodu jako substancji etycznej. Substancja to bycie podstawą, bycie fundamentem. Naród jako substancja, jako fundament jest czymś, bez czego nie bylibyśmy sobą. A zarazem nie jest to po prostu substancja, ale właśnie substancja etyczna. „Etyczna" to znaczy odnosząca się do przestrzeni dobra i zła. To również taka, która uwzględnia wolność, dotyczy wyboru podejmowanego przez wolne jednostki.

Obok kategorii substancji etycznej pojawia się u Tischnera jeszcze jeden element myśli heglowskiej, który wyraźnie wpłynął na jego rozumienie kwestii narodu i ojczyzny. Chodzi tu o rozróżnienie poziomu etycznego od poziomu moralnego. Wspólnota etyczna to, według Hegla, wspólnota istniejących obyczajów, języka, tradycji, szeroko rozumianej kultury, a więc treści, wśród których wyrastamy, którymi niejako oddychamy, spontanicznie przejmujemy, akceptujemy i w naturalny sposób uważamy ze swoje. W ich skład wchodzą również kryteria oceny tego, co nasza wspólnota – a wraz z nią każdy z jej członków – uznaje za rzeczy w oczywisty sposób dobre lub złe, za zachowania właściwe lub niewłaściwe.

Wszystkie te odziedziczone treści, które nieustannie niesiemy w sobie, tworzą naszą substancję etyczną. Jeśli tym treściom pozostajemy wierni, jeśli należycie wypełniamy nasze etyczne obowiązki, mamy poczucie, że nasze życie jest spełnione. „Dlatego – jak pisze cytowany przez Tischnera Hegel – najwięksi starożytni mędrcy powiadali, że mądrość i cnota polega na tym, by żyć zgodnie z obyczajami swojego narodu".

Natomiast wspólnota moralna, czy w ogóle poziom moralny, wymaga czegoś więcej – wzniesienia się ponad własną wspólnotę etyczną i umiejętności poddania jej krytycznej refleksji. To, co odziedziczone i do tej pory oczywiste, może wówczas zostać zweryfikowane w świetle uniwersalnych kryteriów rozumu. Postawa moralna, bycie moralnym podmiotem polega na tym, że spośród tego, co nas otacza, dokonujemy świadomego refleksyjnego wyboru – aktu rozumnej wolności. Ten wybór może być zresztą zarówno odrzuceniem niektórych dotychczasowych zachowań i obyczajów, jak i potwierdzeniem części naszego dotychczasowego ethosu.

Uwięziona kobieta

O ile początkowo w tekstach Tischnera zdarzało się, że słowa „naród" i „ojczyzna" używane były zamiennie, o tyle w połowie lat 80. zaczyna je on od siebie wyraźnie odróżniać. W napisanym w 1986 roku artykule „Odzyskiwanie Ojczyzny" po raz pierwszy pojawia się zgodny z Heglowskim ujęciem porządek pojęć.

Tischner zwraca najpierw uwagę, że problem ojczyzny pojawia się szczególnie intensywnie w sytuacji utraty niepodległości. Polacy w czasach zaborów byli świadomi, że realne odzyskanie ojczyzny musi zostać poprzedzone odnową ducha patriotycznego. Z całą mocą stawiali pytania: czym jest ojczyzna? Na czym polega jej wyjątkowa wartość? Odpowiedzią pełną symbolicznych znaczeń stała się malarska interpretacja sytuacji niewoli – obraz kobiety zakutej w kajdany.

„Obraz ów – pisze Tischner – być może naiwny i ckliwy, przemawia do wyobraźni milionów, wyrażając coś, co ludzie czują, nie potrafiąc tego wysłowić. Szczególnie godna uwagi jest przy tym łatwość, z jaką ojczyzna daje się personifikować, czyli przedstawiać jako osoba, a także łatwość, z jaką personifikacja ta daje się rozumieć. Pociąga to za sobą ważne następstwa: personalizację wszystkich odniesień do ojczyzny. Jeśli ojczyzna jest czymś podobnym do osoby, to nasz stosunek do ojczyzny powinien być mniej więcej taki, jaki jest nasz stosunek do osób. Mamy bronić ojczyzny jak osoby, być wierni ojczyźnie jak osobie, miłować ją jak osobę. Symbol uwięzionej kobiety domagał się od tych, którzy go rozumieli, odniesień o charakterze etycznym". Dzieła dziewiętnastowiecznych pisarzy, poetów, artystów świadczą, że ówczesna elita naszego narodu wchodzi na poziom pogłębionej, moralnej refleksji, w której kategoria ojczyzny staje się wartością najwyższą. W oparciu o ich doświadczenia i intuicje Tischner próbuje dokonać istotnych rozróżnień.

Tym, co poprzedza naród i ojczyznę, jest lud. Tischner przywołuje słowa Trentowskiego: „Lud jako lud, tj. jako ogół niewyszczególniony, jako naród in potentia od wieków i na wieki, a więc jako naród dziki, przebywa w niezmiennym niemowlęctwie (...). Jak między niemowlętami, tak między ludami nie ma właściwej różnicy. Tutaj jawi się wszędzie i zawsze niedojrzałość, niepełnoletność, tenże sam duch dziecięcy. Każdy lud jest raju mieszkańcem. Nie on, lecz to, co się z niego wyszczególnia, co dojrzało i do pełnoletności doszło, utracą eden. Nad ludem czuwa ojciec demon i matka natura, wodząc go na pasku konieczności, budząc w nim cudowny instynkt zwierzęcy".

Lud to zatem naturalna podstawa narodu. Przebywa on w świecie animalnej konieczności. Cierpienia, które zna, bóle ciała, głód, chłód, zmęczenie, dzieli wspólnie ze zwierzętami. Lud, nie wiedząc jeszcze, czym jest wolność, nie odczuwa jej potrzeby i nie umie o nią walczyć.

Naród natomiast to lud, którego zasadą istnienia jest jakieś „prawo – najpierw niepisane, potem pisane – określające zrąb narodowego ładu etycznego". Wreszcie ojczyzna – „to naród, który refleksyjnie wybrał i uznał siebie. Aby z narodowego tworzywa mogła powstać ojczyzna, naród musi w krystalicznej refleksji przejść przez ogniową próbę wolności. Stąd można pomyśleć naród bez wolności, ale nie można pomyśleć ojczyzny, nie myśląc o wolności, w której stała się ona wartością wybraną w godzinie jakiejś próby".

Ojczyzna zaczyna istnieć dopiero wtedy, gdy zostanie wybrana jako wartość, jako zadanie, jako pole naszej odpowiedzialności. Tischner cytuje Norwida: „Ojczyzna to zbiorowy obowiązek", „to moralne zjednoczenie, bez którego partyi nawet nie ma – bez którego partie są jak bandy lub koczowiska polemiczne, których ogniem niezgoda, a rzeczywistością dym wyrazów" – i następnie go komentuje: „Te i tym podobne wypowiedzi podkreślają etyczny charakter doświadczenia ojczyzny. Nie chodzi tu jednak tylko o podkreślenie tego, co już niosła ze sobą idea narodu – podkreślenie prawa jako »substancji« narodu. Naród jest rzeczywistością zastaną – ojczyzna wybraną. (...) Naród jest rodem, jest rasą, charakterem, temperamentem, ciałem i krwią. Ojczyzna jest całością cnót wybranych. Dlatego zaczyna się od obowiązku. Obowiązek to coś jakościowo różnego od biernego poddania regule prawnej".

Lud i naród

Porządek wydaje się jasny: lud to wspólnota naturalna i pierwotna, naród to wspólnota etyczna oparta na wspólnej tradycji, obyczaju i prawie, ojczyzna to wspólnota moralna, poddana krytycznej refleksji i świadomie wybrana. Można powiedzieć, że ojczyzna jest tutaj pojęciem zdecydowanie najważniejszym. Odpowiada jej najwyższy stopień samoświadomości jednostek, które doświadczają ponadpokoleniowej więzi wzajemności w ramach konkretnej wspólnoty narodowej.

Doświadczenie ojczyzny polega jednak nie tylko na subiektywnej intensyfikacji poczucia związku jednostki ze swoim narodem, ale również na świadomości, że ojczyzna – właśnie jako idea moralna – niesie w sobie pewną konkretną, a zarazem uniwersalną treść. Każdy, kto potrafi wznieść się na poziom moralny, komu nieobce jest zatem najgłębsze doświadczenie wolności, wzajemności i odpowiedzialności, dobrze wie, że „nie ma ojczyzny, gdzie człowiek nie szanuje człowieka". W wizji ojczyzny jako wspólnoty moralnej odnajdujemy wezwanie do nieustannej pracy nad sobą i własnym narodem, tak aby poszanowanie godności każdego człowieka stało się częścią narodowego etosu.

Widać tu wyraźnie wpływ refleksji moralnej Kanta, przejętej później i uzupełnionej przez Hegla. Ojczyzna jako „moralne zjednoczenie" uzyskuje rangę powszechnego ideału doskonałej wspólnoty wolnych jednostek – punktu odniesienia i podstawowego kryterium, w oparciu o które można oceniać wartość poszczególnych państw i narodów. W ten sposób w idei ojczyzny to, co konkretne, łączy się z tym, co uniwersalne.

Boski pierwiastek

O tym właśnie elemencie wspólnym, w którym – dzięki idei ojczyzny – uczestniczą lub przynajmniej mogą uczestniczyć wszystkie narody, wspomina Tischner w innych tekstach z tego okresu, przywołując słowa Norwida: „Naród bowiem składa się ze sfery dolnej, która go różni od drugich i z tej górnej, co łączy go z drugimi narodami"; „naród składa się nie tylko z tego, co wyróżnia go od innych, lecz i z tego, co go z innymi łączy, (...) ta połączalności siła nie jest wcale żadnym ustępstwem, a tym mniej uszczerbkiem, ale owszem przymiotem zupełności charakteru i własnością dodatnią".

Tischner przypomina, że owa „połączalności siła", która przejawia się, kiedy naród staje się ojczyzną, ukazała się z wielką mocą w XIX wieku, gdy uczestnicy polskich powstań wznosili hasło „za wolność waszą i naszą". Autor „Etyki solidarności" jako podobny wyraz poczucia uniwersalnej wspólnoty mógłby z pewnością dorzucić tutaj również „Przesłanie do narodów Europy Środkowej i Wschodniej" – dokument przyjęty w 1981 roku na I Zjeździe NSZZ „Solidarność".

Ostatni element, o którym należałoby jeszcze wspomnieć, to kwestia państwa. Czym jest państwo w stosunku do narodu i ojczyzny? Tischner ma świadomość wagi problemu, zwłaszcza w kontekście Heglowskich stwierdzeń, że „istnienie państwa to pochód Boga w świecie", że należy je czcić „jak boski pierwiastek na ziemi". Zauważa, że polskie spojrzenie na tę sprawę jest inne niż niemieckie. „W polskiej świadomości narodowej państwo nie miało w sobie nic boskiego. W bezpośrednim doświadczeniu historycznym ukazywało się przede wszystkim jako państwo zaborcze. Aby ratować się przed zaborczością państw, trzeba było pielęgnować ideę ojczyzny. Jeśli czemukolwiek przysługiwałaby tu jakaś «świętość», to przede wszystkim ojczyźnie".

Niestety, Tischner nie decyduje się ostatecznie na próbę wkomponowania pojęcia państwa w opisany powyżej porządek. Swoje refleksje podsumowuje następująco: „Trzy podstawowe pojęcia i trzy rodzaje związanych z nimi wartości – lud (Volk), naród (Nation), ojczyzna (Patria) – wiążą się w szczególny ciąg znaczeniowy. Każde pojęcie otwiera jakąś nową perspektywę w myśleniu o wspólnocie «my». Pojęcie ludu otwiera na perspektywę «narodu», pojęcie «narodu» otwiera perspektywę na ideę «ojczyzny». W jakimś dość niejednoznacznym stosunku do tych pojęć pozostaje perspektywa «państwa». «Państwo» może być bowiem «ludowe», może być «narodowe» i może być też «ojczyzną» wielu ludów i narodów. «Ojczyzna» wydaje się zwieńczać intencje znaczeniowe pozostałych pojęć. Określa ona projekt, ku któremu dąży «lud», «naród», a także «państwo». W końcu chodzi o to, by jednostka znalazła się we wspólnocie jako swojej «ojczyźnie». Rozumieć naród w horyzoncie nadziei znaczy więc: rozumieć go poprzez to, ku czemu dąży, a nie poprzez to, z czego się wyłania. Nie uchwyci natury «ludu» ten, kto nie spojrzy na «lud» z wyższej perspektywy «narodu», i nie zrozumie natury «narodu» ten, kto nie zobaczy go poprzez «ojczyznę». To, co ma być na końcu zamierzenia, musi stać się zasadą rozumienia".

Zbiorowe bóle

Rozjaśnianie idei narodu i ojczyzny przez Tischnera ma pomóc w praktycznej odpowiedzi na konkretne pytania i wyzwania, które stoją przed Polakami tu i teraz. Jego słowa: „o jakości filozofii decyduje jakość bólu ludzkiego, który chce filozofia wyrażać i któremu chce zaradzić", nie odnoszą się jedynie do egzystencjalnych dylematów jednostek, lecz dotyczą także naszych bólów narodowych, które są częścią naszej tożsamości. Naród, podobnie jak jednostka, ma swoją historię, swój dziejowy dramat. Ma chwile chwały i klęski. Ma rzeczy, których powinien się wstydzić oraz takie, z których może być dumny. Te ostatnie tworzą moralny rdzeń narodowego etosu. Ten moralny rdzeń obecny w dramatycznych dziejach Polski stanowi istotny i wyróżniający element jej tożsamości; był on i nadal może być – nie tylko dla nas – wzorcem i przykładem. „W propozycji polskości – pisze Tischner – kryje się ogromna siła perswazji".

Ale propozycja polskości jest właśnie propozycją – odwołuje się do naszej wolności. „Dlatego można się do niej nie przyznać, a – przyznawszy się – można od niej odejść, można ją zdradzić". Perspektywa zdrady prowadzi nas do pytania, z którym krytyczne myślenie o ojczyźnie musi się zmierzyć – pytania o możliwość jej zniszczenia i utraty. Warto tu przypomnieć dwa teksty, które tworzą klamrę ukazującą w dramatyczny sposób zatroskanie Tischnera o losy naszego kraju.

Esej „Polska jest Ojczyzną" został opublikowany w maju 1982 roku jako wiodący tekst w pierwszym numerze „Tygodnika Powszechnego", który ukazał się w stanie wojennym po przymusowej, przeszło półrocznej przerwie. Tischner zaczyna go słowami Norwida napisanymi niewiele lat po klęsce powstania styczniowego: „Znicestwić narodu nikt nie podoła bez współdziałania obywateli tegoż narodu, i to nie bez współdziałania przypadkowego, częściowego, nominalnego, ale bez współdziałania starannego. Pochodzi to z tej przyczyny, iż narody, będąc dziełem miłości (naprzód natchnionej, a potem miłości uświadomionej), wymagają logicznie, ażeby miłość zaprzeczyła siebie samą, jeżeli ma być dzieło ich znicestwienia dokonanym".

Odnajdujemy tutaj niesamowite memento, które przypomina o ciągłości polskich doświadczeń i pozostaje cały czas aktualne – było aktualne dla pokolenia Norwida, było aktualne dla pokolenia stanu wojennego, jest aktualne i teraz. Oczywiście ojczyzna może zginąć z powodów zewnętrznych wydarzeń. Może się przetoczyć nad nami dziejowe tsunami i możemy być wtedy zupełnie bezradni. Przypadkowość i przemijalność wszystkich rzeczy może dotknąć również wspólnotę narodową. Ale dużo gorszym złem w perspektywie nadziei, wzajemności i odpowiedzialności jest sytuacja, gdy sami, własnymi rękami zniszczymy ojczyznę, gdy ją „znicestwimy".

„Znicestwienie" to nie jest zwykła destrukcja, lecz świadome i wybrane aktem wolności marnotrawienie czegoś, co nam zostało przekazane jako wielka wartość i wielki obowiązek. A skoro ojczyzna jest wspólnotą i dziełem miłości – miłości to znaczy namiętnego zaangażowania – to tylko z namiętnym zaangażowaniem odwrotnym, przeciwnym miłości, ojczyzna może być zmarnowana i zniszczona.

Drugi tekst, napisany przez Tischnera w 1998 roku, a więc już u schyłku jego życia, nosi wprost tytuł: „Znicestwienie Polski". Tischner wraca do słów Norwida i komentuje je z perspektywy trwającej już niemal dekadę niepodległości: „To nie obcy są najważniejszym zagrożeniem narodu, lecz swoi, a są nim wtedy, gdy świadomie i starannie współdziałają z wrogami, niszcząc «etyczną substancję» ojczyzny. Bywa, że «swoi» wprowadzają w zawartość pojęcia «ojczyzna» treści, które usuwają w cień jego właściwy sens".

I dalej: „Rozmaitymi drogami biegnie marnotrawienie wielkich wartości. Wartości marnotrawią ich przeciwnicy, gdy dowodzą, że nie są one wartościami. Robią to jednak również zwolennicy wartości, gdy przemieniają je w karykaturę, w parodię, w pośmiewisko. W tę właśnie stronę idzie dziś «znicestwienie narodu». Nie przeciwnicy, lecz zwolennicy «znicestwiają naród». Nasze myślenie, przedstawiające się jako «narodowe», stało się rzadkim przykładem bezmyślności".

Wieczna Polska

Dziś słowa te dają do myślenia i brzmią, być może, jeszcze bardziej przejmująco. Szczególnie, gdy porówna się je z pełnym nadziei oczekiwaniem, które Józef Tischner, podobnie jak i wielu z nas, żywił w roku 1989 u początków III Rzeczpospolitej: „Polska jest krainą pełną dziwów. Nie ma na tym świecie takiego grzechu i takiej wady, która nie byłaby również grzechem i wadą Polski; głupota świata ma i u nas swoje gniazda. Polska jest grzesznicą Europy. Ale taka jest tylko powierzchowność Polski. Czujemy bowiem dobrze, że Polska ma również swoją głębię. Z głębi dobywają się niekiedy głosy i czyny zdumiewające: głos Jana Pawła II, ruch „Solidarności", męczeństwo ks. Jerzego. W ten sposób daje o sobie znać inna Polska – nie ta przemijająca, lecz wieczna".

Niniejszy szkic stanowi skróconą wersję tekstu, który ukaże się niebawem w książce „Maski i twarze patriotyzmu" wydanej przez Instytut Myśli Józefa Tischnera oraz Europejską Sieć Pamięć i Solidarność. Autor jest filozofem, profesorem w Instytucie Politologii UKSW i Instytucie Studiów Politycznych PAN, współzałożycielem i dyrektorem Instytutu Myśli Józefa Tischnera w Krakowie.

Los Polski i polskiego narodu leżał Józefowi Tischnerowi na sercu przez całe życie. Nieprzypadkowo w swoim filozoficznym credo wprost stwierdza, że wybrał, „aby być ciasnym i tępym filozofem Sarmatów", który sięgając do dorobku zagranicznych filozofów, czyni to, „bo może być z tego pożytek przy szukaniu odpowiedzi na pytania zrodzone na tej ziemi".

Pierwsze wątki bardziej uporządkowanej koncepcji narodu pojawiają się w 1973 roku w tekście „Jaskinia bez cieni". Otwiera się tu perspektywa narodu rozpostarta między przeszłością a przyszłością. Podobną perspektywę odnajdziemy w „Etyce solidarności" z roku 1981. Pisze Tischner: „Wybierając Ojczyznę, wybieramy również własną historię. Wybór własnej historii oznacza, że pewne wydarzenia odsuwamy na plan dalszy, inne stawiamy sobie w sposób szczególny przed oczy jako jakiś wzór. Ma to ogromne znaczenie. Nawiązując do historii, człowiek ma udział w godności tych, których dzieło kontynuuje".

Nasze odniesienie do przeszłości nie polega więc po prostu na akceptacji wszystkiego, co było. Jest jednocześnie określonym wyborem dokonanym w świetle jakiejś nadziei, jakiegoś ideału, jakiegoś wzoru. My naszą przeszłość wybieramy, patrząc w przyszłość. Ale wybierając przeszłość, coś podejmujemy i przejmujemy, kontynuując dzieło naszych poprzedników. Można to ująć też tak: wybór dotyczy wartości. Narodu – podobnie jak rodziców, dziadków, pradziadków – się nie wybiera, naród jest nam dany. Ale to, co było i jest w nim wartościowe, co należy kontynuować, a co odrzucić, jest już wyborem Ojczyzny jako pewnego ideału realizowanego tu i teraz w ramach konkretnego narodu.

Pozostało 91% artykułu
Plus Minus
„Heretic”: Wykłady teologa Hugh Granta
Plus Minus
„Farming Simulator 25”: Symulator kombajnu
Plus Minus
„Rozmowy z Brechtem i inne wiersze”: W środku niczego
Plus Minus
„Joy”: Banalny dramat o dobrym sercu
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Karolina Stanisławczyk: Czarne komedie mają klimat
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska