I nikt nie będzie pamiętał, czym media żyły jeszcze kilkanaście dni temu. A było tak: pod koniec maja agencje donosiły, że w Belgii tak zimnej wiosny nie było od 40 lat. Średnia temperatura mierzona od marca wyniosła tam nieco ponad 8 stopni Celsjusza. I według prognoz wcale nie zanosiło się na szybką zmianę. Zamiast poprawy w Ardenach spadł śnieg z deszczem.
W maju? Na zachodzie Europy? Tak właśnie. Prezenter pogody w lokalnej telewizji VRT z entuzjazmem podkreślał nawet, że to jest wyjątkowa sytuacja, bo od lat 70. nie było tak zimno. Raptowny spadek temperatur po pierwszych tegorocznych upałach spowodował nawet, że etap kolarskiego wyścigu Giro d'Italia w okolicach miejscowości Cortina d'Ampezzo odbył się w śnieżycy. Biało zrobiło się też w Lombardii, w okolicach Bormio i Sondrio, a nawet niedaleko miasta Pistoia w Toskanii. Piękne prezenterki dodawały otuchy, obiecując, że wiosna powróci do Włoch na początku czerwca...
Jesienną aurę w maju i czerwcu meteorolodzy określili ostatnimi pomrukami zimy. Większość z nas nazwała to dosadniej. A tak aktywni zawsze ekolodzy i klimatolodzy? Co oni powiedzieli? Nic. Oni jakoś dziwnie tym razem siedzieli cicho, prawda? Czy dlatego, że byli zajęci liczeniem zawartości CO2, czy może ich teoria o globalnym ociepleniu przestała już działać? A wzrost globalnych temperatur dostał nagle zadyszki?
Raczej nie. Szamani nowej klimatycznej parareligii pewnie w zaciszu gabinetów przy cygarze i szklaneczce dobrej single malt obmyślają raczej nowe tezy, które miałyby dowieść, że to zupełnie normalne zjawisko (co akurat jest prawdą ), a ta zima i deszczowa wiosna to typowa krótka przerwa w ocieplaniu się klimatu wywołana zbawiennymi w skutkach zielonymi „antykarbonowymi" działaniami światłej części ludności.
Mnie, człowieka, który jakiś czas po ziemi chodzi, nic już nie zdziwi, tym bardziej jeśli pamięta się, że w latach 70. panowała podobna psychoza! Tylko że zamiast przed globalnym ociepleniem ostrzegano przed globalnym ochłodzeniem! Obowiązująca wtedy wykładnia mówiła, że emitowane przez fabryki zanieczyszczenia tworzą coś na kształt parasola. Takiej chmury zakrywającej Ziemię, przez którą nie przebijają się promienie słońca. A skoro nie będzie Słońca, będzie zimno, coraz zimniej.
Ówcześni eksperci nawet „wyliczali", że zostało nam jakieś 60 lat życia na naszej planecie. I co ciekawe, część naukowców będąca zwolennikami tamtej teorii, za jakiś czas – tak zgadli Państwo! – stała się orędownikami globalnego ocieplenia. Stopniowo argument chmury zastąpiła teoria o nadmiernej zawartości CO2 w atmosferze, za co oczywiście miałby odpowiadać człowiek.