Reklama
Rozwiń
Reklama

Terror kelnerów

W USA napiwek jest jak lokalny podatek. Płaci się go zawsze, nawet gdy jedzenie nie smakuje. Kelnerzy, gdy się ich pozbawi dodatkowej gratyfikacji, potrafią nawet wybiec za gośćmi na ulicę i wrzeszczeć.

Aktualizacja: 27.06.2015 14:29 Publikacja: 26.06.2015 01:39

Terror kelnerów

Foto: Lonely Planet Images/Getty Images

Nowy Jork. Późny wieczór w niewielkiej, ale bardzo sympatycznej restauracyjce w okolicach Soho. Miejsce co prawda dalekie jest od ekskluzywności, ale to też nie fast food. Nastrój siada błyskawicznie, gdy kelnerka wraca z rachunkiem i miłym, choć stanowczym głosem zauważa, że po dwukrotnym sprawdzeniu wyszło jej, iż napiwek jest za niski. W związku z tym chciałaby wiedzieć, co nam się nie podobało.

Przy stole czworo Polaków – dwoje mieszkających na stałe w USA i turyści. Ci z Nowego Jorku od razu zaczynają kelnerkę przepraszać, że to nieporozumienie. Zaraz brakującą kwotę uzupełnimy. Przyjezdni z Europy się awanturują – jakim niby prawem ktoś nam będzie mówił, ile mamy dać napiwku, który jest przecież dobrowolny. Naszym zdaniem 10 proc. to wystarczająca kwota, bo rachunek był spory.

– W USA napiwek jest jak lokalny podatek. Płaci się go zawsze, nawet gdy jedzenie nie smakuje – tłumaczy już po wszystkim Piotr, pracujący dla jednego z amerykańskich koncernów finansowych. Sam widywał wielokrotnie, jak obsługa zwymyślała gości, zazwyczaj turystów nieświadomych panujących zwyczajów, za zbyt mały napiwek lub – o zgrozo! – jego zupełny brak. Kelnerzy potrafią nawet wybiec za gośćmi na ulicę i wrzeszczeć. – Raz kelner ze schodzącej zmiany wziął już napiwek, a chwilę później przyszedł kolejny z nowej i zapytał, dlaczego nic nie zostawiamy. Musieliśmy dać drugi raz – wspomina Marcin od lat mieszkający w Los Angeles.

Taka dbałość o samopoczucie obsługi jest zastanawiająca zwłaszcza w miastach, w których jest tyle restauracji, że nawet gdyby codziennie chodzić do innej, to odwiedzenie wszystkich zajęłoby kilka lat. Po co zatem ulegać terrorowi wręczania napiwków, które wymuszają taksówkarze czy pracownicy wszelkich branż usługowych? Rękę po gotówkę nadstawił nawet pracownik linii autobusowej obsługującej połączenia z centrum Nowego Jorku z miejskimi lotniskami, mimo że jego rola sprowadza się do wyjęcia walizki z bagażnika. Na wyjaśnienie, iż niestety wracamy do Europy i nie mamy już gotówki, zareagował taką miną, jakby miał ochotę na nas splunąć. Amerykanin pewnie pobiegłby do bankomatu, aby go nie urazić. Nasi znajomi śmieją się, że umiejętność błyskawicznego wyliczania napiwków opanowuje się zaraz po przeprowadzce do USA. Sprawa ma bowiem znaczenie zasadnicze.

Pozostało jeszcze 82% artykułu

RP.PL i The New York Times w pakiecie za 199zł!

Kup roczną subskrypcję w promocji Black Month - duet idealny i korzystaj podwójnie!

Zyskujesz:

- Roczny dostęp do The New York Times, w tym do- News, Games, Cooking, Audio, Wirecutter i The Athletic.

- RP.PL- twoje rzetelne i obiektywne źródło najważniejszych informacji z Polski i świata z dodatkową weekendową porcją błyskotliwych tekstów, wnikliwych analiz i inspirujących rozmów w ramach magazynu PLUS MINUS.

Reklama
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Jak straszy nas popkultura?
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Plus Minus
„Jedyna. Biografia Karoliny Lanckorońskiej”: Materiał na biografię
Plus Minus
„Szepczący las”: Im dalej w bór, tym więcej drzew
Plus Minus
„Lot nad kukułczym gniazdem”: Wolność w kaftanie normy
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Plus Minus
„To był zwykły przypadek”: Ile kosztuje zemsta?
Reklama
Reklama