1968: dyktatura szczeniaków

Nowa lewica urządziła świat, w jakim żyjemy, zgodnie z marzeniami nieodpowiedzialnej i rozkapryszonej młodzieży.

Aktualizacja: 14.05.2016 16:21 Publikacja: 14.05.2016 00:01

Studenci Cornell University opuszczają sale wykładowe po zakończonym strajku okupacyjnym. Żądanie ut

Studenci Cornell University opuszczają sale wykładowe po zakończonym strajku okupacyjnym. Żądanie utworzenia nowego kierunku – Studiów Afroamerykańskich – zostało spełnione. Siła argumentów. Fot. Steve Starr

Foto: AP/East News

Dobrobyt, który opanował po wojnie cały zachodni świat, okazał się w istocie klęską. Maj 1968 roku czy też – szerzej – bunt młodego pokolenia końca lat 60. ubiegłego stulecia wziął się bowiem z dobrobytu. Generacja powojennego wyżu demograficznego wchodziła właśnie w dorosłe życie i korzystała z tego życia pełną garścią. Do jej dyspozycji była kultura masowa: filmy i muzyka rockowa, wakacje nad ciepłym morzem, niezła i tania edukacja. Otworem stał również rynek pracy – tyle że nikomu nie chciało się podejmować pierwszej lepszej pracy, pozostawiając ją ściąganym na potęgę imigrantom z Trzeciego Świata.

Tak wielka dostępność wszelkich dóbr została uznana za zjawisko trwałe i naturalne, czego symbolem stały się powtarzane powszechnie w maju 1968 roku słowa belgijskiego sytuacjonisty i pisarza Raoula Vaneigeima „Nie chcemy świata, w którym pewność, że nie umrzemy z głodu, okupiona jest ryzykiem śmierci z nudów". Właśnie nuda okazała się przyczyną rewolty, która stała się impulsem do postawienia dotychczasowego świata na głowie.

Przesłanie miłości idzie w świat

Na początku lat 60. najbardziej nudziło się bitnikom. Nazywano tak nieformalny ruch kulturowy w Ameryce skupiający egzaltowanych artystów świadomie izolujących się od reszty społeczeństwa i czerpiących natchnienie z eksperymentowania z różnymi narkotykami, przede wszystkim z LSD. Brytyjska powieściopisarka Caroline Blackwood opisała bitników jako mężczyzn, którzy „w swoim odrzuceniu popularnego amerykańskiego przekonania, że sukces jest miarą męskości, starają się być tak bardzo niemęscy, że często wygląda to na homoseksualizm".

W istocie wielu bitników było homoseksualistami. Najbardziej znany z nich, Allen Ginsberg, opowiadał, że jego poszukiwania sensu życia zaczęły się w chwili, gdy masturbując się nad tomikami „Pieśni niewinności" i „Pieśni doświadczenia", usłyszał głos ich autora – angielskiego poety Williama Blake'a, a następnie poinformował swoje sąsiadki, że właśnie ujrzał Boga. Sąsiadki, niestety, zatrzasnęły przed nim drzwi.

Ginsberg pomieszkiwał z psychologiem klinicznym Timothym Learym, znanym głównie z propagowania grzybków halucynogennych. Leary, którego prezydent Nixon nazwał w 1970 roku najbardziej niebezpiecznym człowiekiem w Ameryce, umiejętnie łączył ćpanie z seksem. W tym celu zorganizował komunę pionierów psychodelii, gdzie – jak powiadali jego sąsiedzi – majtki spadały jeszcze przed zażyciem LSD. Ginsberg, podobnie jak inni bitnicy, znajdował się pod dużym wpływem Leary'ego i regularnie korzystał z dostarczanych przez niego narkotyków.

Kiedyś goły i naćpany ogłosił, że jest Mesjaszem. – Przychodzę głosić miłość do całego świata. Wyjdziemy na ulicę i będziemy nauczać ludzi, aby przestali się nienawidzić – powiedział Leary'emu, po czym postanowił zadzwonić w tej sprawie do Chruszczowa. Ostatecznie dodzwonił się do pisarza Jacka Kerouaca, któremu polecił, aby ten zebrał natychmiast „ciemnych aniołów światła" i „rozpoczął rewolucję". Jego przesłanie miłości poszło w świat i stało się wkrótce główną inspiracją hipisów.

Hipisi zostali symbolem pokolenia buntu nieprzypadkowo. Dzięki nim można było ukazać ten bunt jako rewolucję łagodnych dzieci kwiatów, które głoszą pokój i miłość. W popularnej piosence zapomnianego już dziś Scotta McKenziego możemy usłyszeć słowa, że przyjezdny w San Francisco spotka delikatnych ludzi z kwiatami we włosach. Rzeczywiście San Francisco było mekką hipisów, ale po kilku latach ich główna komuna w Haight-Ashbury stała się siedliskiem nędzy, narkomanii, wykorzystywania seksualnego oraz sceną krwawych porachunków między dilerami narkotykowymi.

Mity o pokojowym usposobieniu amerykańskich buntowników były tak samo prawdziwe jak legendy o błogim życiu hipisów. Działające na uniwersytetach takie lewicowe organizacje młodzieżowe, jak SDS (Studenci na rzecz Społeczeństwa Demokratycznego) czy Weather Underground wcale nie prowadziły pokojowych protestów. Założyciel Weather Underground (wówczas nazywanej jeszcze seksistowsko Weathermen) Mark Rudd słynął z tego, że podczas wykładów atakował profesorów, wrzeszcząc: – Twarzą do ściany, ch...ju!

– Nie ma chyba rzeczy, która bardziej załamywałaby naszych wrogów niż ten okrzyk. Dostrzegali wtedy, do jakiego stopnia zerwaliśmy z ich normami, jak bardzo weszliśmy w brutalność, nienawiść i obsceniczność – chełpił się Rudd.

Czarne Pantery głoszą wojnę

Weather Underground za swoje najważniejsze zadanie uznali szczególnego rodzaju solidarność z Murzynami. Wychodząc z założenia, że biali urodzili się splugawieni „przywilejem zapewnianym przez kolor skóry", próbowali – w imieniu Murzynów – wyrównywać dawne rachunki. Białe niemowlęta uznawano konsekwentnie za „świńskie dzieci" i zalecano, aby się ich pozbywać.

Coraz bardziej radykalny Rudd nie poprzestawał na wulgarnej retoryce i ogłosił początek wojny ze Stanami Zjednoczonymi. W czasie trwającej od września 1969 do maja 1970 roku akcji terrorystycznej jego ludzie przeprowadzili 250 zamachów, co daje imponującą średnią niemal jednego zamachu dziennie. Podczas przygotowywania ataku na klub podoficerów armii amerykańskiej zamachowcy niechcący sami się wysadzili. Rudd ocalał i przez wiele lat ukrywał się przed policją. Ostatecznie został wykładowcą matematyki w Albuquerque.

Według wielu badań, które przeprowadzono w Ameryce tego okresu, młodzi buntownicy wcale nie stanowili większości. Wywodzili się oni najczęściej z zamożnych rodzin o lewicowych przekonaniach i rewolucja, o której tyle się nasłuchali w domu, miała być ich sposobem na zabicie nudy. Wojna w Wietnamie, która rozpalała wówczas największe emocje wśród młodzieży, wcale nie była powszechnie potępiana. Okazuje się wręcz, że największą niechęć wywoływała wśród osób powyżej 50. roku życia, podczas gdy 20-latki stały się jej przeciwne dopiero pod koniec lat 60., gdy gwałtowna propaganda antywojenna sięgnęła zenitu. To wtedy organizacja Weterani Wietnamu przeciwko Wojnie, którą przez pewien czas kierował John Kerry, dzisiejszy sekretarz stanu w administracji Obamy, przeprowadziła debatę nad tym, czy powinno się mordować polityków wspierających wojnę. A słynny czarnoskóry bokser Muhammad Ali odmówił służby w wojsku słowami: – Wietkong nigdy nie nazwał mnie czarnuchem.

Po zabójstwie Martina Luthera Kinga i po zniesieniu segregacji rasowej w Ameryce w 1965 roku nastroje wśród murzyńskiej ludności wcale się nie uspokoiły. Wręcz przeciwnie. Radykalna organizacja murzyńska Czarne Pantery prowadziła „monitoring" działań policji, aby wychwytywać wszelkie przejawy rasizmu. Kończyło się to licznymi bójkami i strzelaninami. Co ciekawe, Czarne Pantery, walcząc z rasizmem, same prezentowały skrajnie populistyczny i rasistowski program, żądając dla Murzynów gwarantowanej płacy, mieszkań i edukacji opartej na historii czarnoskórej ludności. Wszystko oczywiście na koszt białych. Jednocześnie pochodzący z Karaibów Stokely Carmichael, pełniący funkcję honorowego premiera Czarnych Panter, groził, że Black Power to ruch, którego celem jest zmiażdżenie wszystkiego, co stworzyła zachodnia cywilizacja.

Murzyni zradykalizowali się w chwili, gdy prezydent Lyndon Johnson – człowiek, który wydawał się szczerze wierzyć w dobre intencje innych – ogłosił akcję afirmatywną, której celem było naprawienie krzywd wyrządzonych czarnoskórej ludności. Dzięki tej akcji Murzyni zyskali preferencje w dostępie do szkół wyższych. Jak się jednak okazało, często przyjmowano nie tych, którzy mieli lepsze wyniki, ale tych, którzy – pomimo słabych ocen – byli uważani za bardziej rewolucyjnych, a zatem „bardziej czarnych", niż inni.

Taka praktyka zastosowana na Uniwersytecie Cornella w stanie Nowy Jork szybko się zemściła. Wiosną 1969 roku grupa czarnoskórych studentów wbiła przed uczelnią zapalony krzyż, co miało wywołać poczucie zagrożenia ze strony Ku Klux Klanu. Na uczelni wybuchły zamieszki, dzięki którym murzyńskim radykałom udało się przejąć kontrolę nad uniwersytetem. Akcja afirmatywna szybko okazała się porażką. Czarnoskórzy studenci wcale nie zamierzali integrować się z białymi. Chętnie jednak korzystali z przywilejów, jakie zapewnił im kolor skóry.

Wywalczona przez Murzynów pozytywna dyskryminacja białych stała się na początku lat 70. impulsem do podobnych działań ruchów feministycznych oraz skupiających osoby homoseksualne. Grupy te, podobnie jak wcześniej Murzyni, domagały się uznania za pokrzywdzone i – co za tym idzie – równouprawnienia, co w normalnym języku należy odczytywać jako uprzywilejowanie.

Cohn-Bendit panny szuka

Paryski maj rozpoczął się w chwili, gdy Ameryka od dawna pogrążona była w buncie. Oczywiście poszło o seks. A dokładnie o zakaz przebywania chłopców w dziewczęcym akademiku. Uniwersytet w podparyskim Nanterre był jednym z wielu nowych obiektów zbudowanych w celu zaspokojenia potrzeb pokolenia powojennego wyżu demograficznego, które właśnie wkraczało w dorosłe życie. Jednym z młodzieńców szturmujących żeńską bursę był Daniel Cohn-Bendit, student niemieckiego pochodzenia, znany też jako „Czerwony Dany".

Po zamieszkach, jakie wkrótce wybuchły w Nanterre, Cohn-Bendit został karnie wydalony z Francji, kiedy znaleziono przy nim schemat ładunku wybuchowego. Dziś ówczesny niezaspokojony student od wielu lat jest poważnym posłem do Parlamentu Europejskiego z ramienia Partii Zielonych. Życiorys Cohn-Bendita dowodzi niezbicie, że zwykły popęd seksualny może stać się bramą do wielkiej kariery politycznej.

Bunt połączony z robotniczymi strajkami niebawem przeniósł się na ulice Paryża i ostatecznie przyczynił się do rezygnacji generała de Gaulle'a, kiedy prezydent przegrał zarządzone przez siebie referendum. Dzięki temu burdy urządzane przez studentów nabrały rangi poważnego, wręcz epokowego wydarzenia.

Również przez Niemcy przetaczała się fala protestów. Tutaj dodatkowym postulatem było żądanie rozliczenia się z nazistowską przeszłością pokolenia rodziców. Młodzieżowy bunt osiągnął apogeum po zamachu na przywódcę buntu Rudiego Dutschkego, który w kwietniu 1968 roku został ciężko postrzelony przez robotnika Josefa Bachmana. Spektakularne akcje przerodziły się w końcu w regularny terror, gdy część najbardziej radykalnych buntowników utworzyła RAF – Frakcję Czerwonej Armii, znaną także jako banda Andreasa Baadera i Ulrike Meinhof.

Faszyzm wszędzie

W Niemczech, podobnie jak we Francji i Ameryce, ważną rolę odgrywały postulaty wolności seksualnej. Szczególnie znana była działająca od 1967 roku w Berlinie Zachodnim tzw. Komuna 1, której członkowie proklamowali zniesienie własności prywatnej oraz obowiązywanie zasady przyjemności i zabawy. Na wzór Komuny 1 zaczęły w Niemczech powstawać inne wspólnoty młodych, w których wykorzeniano wszystko, co przypominało dom i „drobnomieszczańską rodzinę". Usuwano drzwi ze wszystkich pomieszczeń oraz likwidowano „represyjne stosunki dwóch osób", co oznaczało prawo do seksu każdego z każdym.

Działacze Komuny 1 postulowali podpalanie supermarketów w Berlinie, aby zafundować drobnomieszczańskim mieszkańcom wrażenie „płonącego Wietnamu". Ostatecznie Komuna się rozpadła, kiedy napadli i obrabowali jej siedzibę członkowie zespołu rockowego, w którym występowała kochanka założyciela Komuny 1 niejakiego Rainera Langhansa.

Europejskie grupki zbuntowanej młodzieży – podobnie jak ich amerykańscy rówieśnicy – sprzeciwiały się wojnie w Wietnamie i zaczytywały pismami Theodora Adorno i Herberta Marcuse. Obaj filozofowie pochodzili z Niemiec i obaj żyli w przeświadczeniu, że europejska cywilizacja jest źródłem nacjonalizmów oraz wszelkiego zła. Dlatego doszukiwali się przejawów faszyzmu w każdym niemal ludzkim działaniu. Adorno przekonywał, że autorytarne struktury działają pod przykryciem norm moralnych, dlatego narzucanie seksualnej wstrzemięźliwości nieuchronnie musi prowadzić do faszyzmu. Z kolei Marcuse określił ówczesne europejskie państwo dobrobytu jako najskrajniejszą formę faszyzmu, tak przebiegłą, że ludzie nie zdają sobie nawet sprawy z nieszczęścia, jakie ich spotkało, i z tego, że sami mogą być faszystami.

Autorytetem był również austriacki psychiatra Wilhelm Reich, który uznawał, że popęd seksualny i sadyzm wzajemnie się wykluczają, a więc że żądze – dotąd uznawane za słabości – są w życiu człowieka bardzo pożądane. Teoria ta tak przypadła do gustu zrewoltowanej młodzieży, że z myśli Reicha wyprowadzono wniosek, iż seksualne pożądanie może być formą rewolucyjnej energii zdolnej nawet zniszczyć faszyzm.

Sięgano także po pisma francuskiego krytyka i dekonstruktywisty Jacques'a Derridy. W opinii Derridy panujący system narzuca ludziom jedynie słuszną interpretację świata. Tymczasem – jego zdaniem – nie ma jednej interpretacji, każdą powinien sobie samodzielnie stworzyć czytelnik lub obserwator. Krytyczne myślenie, jakie zaproponował Derrida, wykluczało więc pojęcie prawdy. Jednocześnie zniekształcało świat, każąc nam interpretować go, zamiast przede wszystkim kontemplować.

Do lektur obowiązkowych należały również oczywiście Marks oraz Trocki, a nawet Mao.

Dzięki tym lekturom zwyczajni pobudzeni seksualnie smarkacze dowiadywali się, że w istocie są rewolucjonistami, których celem jest przebudowa świata i ludzkiej świadomości.

Dziś wszyscy jesteśmy dziedzicami tej choroby umysłowej, jaką był bunt końca lat 60. Nazywam to chorobą umysłową, ponieważ przyszłość oddano wtedy w ręce nieodpowiedzialnej i rozkapryszonej młodzieży, która – podburzana przez kilku chyba nie całkiem zrównoważonych starców – postanowiła urządzić świat zgodnie z własnym infantylnym wyobrażeniem. I teraz to dawne wyobrażenie stało się otaczającą nas codziennością.

Ukształtowana przez dawnych buntowników nowa lewica włączyła ich postulaty do swojego programu. W odróżnieniu od starej lewicy skupiła się nie tyle na dążeniu do władzy politycznej, ile na działaniu w obszarze kultury i informacji, widząc w nich znacznie lepsze narzędzia do kształtowania postaw ludzkich niż w przestrzeni stricte politycznej. To dlatego media, filmy, muzyka zostały w ciągu ostatnich 40 lat zdominowane przez lewicową ideologię, która dociera za ich pośrednictwem do – szczególnie młodych – odbiorców.

Nowy okropny świat

Przekaz nowej lewicy niewiele odbiega od tego, który formułowali jej twórcy w latach 60. Zwłaszcza że wielu ludzi odpowiadających dziś za sferę kultury, informacji czy edukacji zaczynało swoje kariery, poszukując wolnej miłości w żeńskiej bursie. Dziś szczeniacka miłość bez zobowiązań i bez odpowiedzialności za jej konsekwencje stała się normą uznawaną przez przytłaczającą większość zachodniego społeczeństwa. W Polsce większość nie jest jeszcze przytłaczająca, ale z pewnością jest większością. Od upadku komunizmu przeżywamy bowiem agresję nowolewicowej ideologii.

Walka o równouprawnienie kobiet stała się za sprawą nowej lewicy podstawą do formułowania sądów o kulturowej, a nie biologicznej, tożsamości płci, czego skutkiem jest postulowane prawo do dowolnego przyjmowania tożsamości płciowej. Walka o równouprawnienie homoseksualistów zwieńczona została zgodą nie tylko na zawieranie małżeństw przez osoby tej samej płci, ale również na adopcję przez nie dzieci. Same zaś dzieci uznawane są za nie do końca ludzi. Postulat aborcji na życzenie jest naturalną konsekwencją poluzowania prawa aborcyjnego. Kolejną może być tylko zabijanie noworodków postulowane otwarcie przez australijskiego etyka Petera Singera, który choć nie dostrzega w noworodku cech ludzkich, widzi je w zwierzętach i domaga się ich „wyzwolenia" z ludzkiej niewoli.

Walka z rasizmem przeistoczyła się ostatecznie w rasizm a rebours, w którym biali czy też po prostu Europejczycy i Amerykanie zgadzają się dobrowolnie na dyskryminację ze strony innych ras i kultur w imię naprawienia krzywd wyrządzonych w czasach kolonialnych. Oczywiście o tym, że kolonie przyniosły ludom tubylczym nie tylko represje i wyzysk, ale także nieco oświaty i cywilizacji technicznej (w tym wynalazków medycznych), mówić nie wolno. A jeśli gdzieś jest o tym mowa, to należy to albo usunąć z treści, albo zakazać.

Polityczna poprawność korzysta z narzędzia władzy, jakim jest język, bez najmniejszych skrupułów. Nieskończoność interpretacji Derridy zamieniła się w brutalny woluntaryzm, zgodnie z którym powinniśmy kreować w naszym umyśle tylko te interpretacje, o których wiemy, że są dozwolone. Nowolewicowa ideologia zamienia się powoli w świecką religię, która uczy nas, jaka myśl i jakie słowo jest grzechem, a jakie nie. Instruuje nas także, że moralność prowadzi ku faszyzmowi i zbrodni, a celem wszystkich działań podejmowanych przez kapłanów nowej lewicy jest doczesne szczęście człowieka. Zupełnie jak u komunistów.

Świat stanął na głowie i nadal stoi. Przyzwyczailiśmy się już do tego stanu i nawet go nie dostrzegamy. Być może więc potrzeba kolejnej pokoleniowej rewolty, aby wszystko wróciło do równowagi.

Przesłanie miłości idzie w świat

Czarne Pantery głoszą wojnę

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Dobrobyt, który opanował po wojnie cały zachodni świat, okazał się w istocie klęską. Maj 1968 roku czy też – szerzej – bunt młodego pokolenia końca lat 60. ubiegłego stulecia wziął się bowiem z dobrobytu. Generacja powojennego wyżu demograficznego wchodziła właśnie w dorosłe życie i korzystała z tego życia pełną garścią. Do jej dyspozycji była kultura masowa: filmy i muzyka rockowa, wakacje nad ciepłym morzem, niezła i tania edukacja. Otworem stał również rynek pracy – tyle że nikomu nie chciało się podejmować pierwszej lepszej pracy, pozostawiając ją ściąganym na potęgę imigrantom z Trzeciego Świata.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał