Przekonał się o tym nabywca jednego z dworków na Lubelszczyźnie. Minister kultury i dziedzictwa narodowego odmówił wykreślenia zrujnowanego zabytku z rejestru.
Nabywca stara się o to od prawie trzech lat. Podkreśla, że stan techniczny pozostałości domu nie pozwala na jego odbudowę, ale tylko na całkowitą rozbiórkę. Można dwór odbudować, ale byłoby to kosztowne. Ponadto wtedy nie przedstawiałby żadnej wartości historycznej. Głównym argumentem jest opinia rzeczoznawcy z 1998 r. wykonana na zlecenie generalnego konserwatora zabytków (czyli obecnie wiceministra kultury). Co prawda była wydana w innej sprawie, ale oceniała stan dworku jako bardzo zły. Była więc korzystna dla nowego właściciela.
Ministra to nie przekonało. Powołał się na karty ewidencyjne obiektu, opinię Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków z 2006 r. i protokół oględzin z 2007 r. Dworek zachował czytelną kompozycję przestrzenną bryły wraz z rozplanowaniem wnętrz. Nie można więc na podstawie art. 13 ust. 1 [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=170666]ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (DzU z 2003 r. nr 162, poz. 1568 ze zm.[/link]) skreślić go z rejestru. Zasadniczo jest to możliwe jedynie wówczas, gdy zabytek ulegnie zniszczeniu powodującemu utratę jego wartości artystycznej, historycznej lub naukowej. Ochronie i opiece podlegają zabytki bez względu na stan ich zachowania.
[b]Sąd uchylił decyzje ministra (sygn. I SA/Wa 1596/08)[/b]. Uznał, że trzeba było uwzględnić wszystkie dowody, także opinie eksperckie z 1998 r., choćby nawet sporządzone w innej sprawie.
Wyrok nie jest jeszcze prawomocny .