Wyrok NSA stwarza szansę, że może dowiemy się, dlaczego dochodzi do przecieków z Instytutu Pamięci Narodowej oraz jak powszechna jest taka praktyka. Jest to informacja publiczna – orzekł [b] wczoraj(28 października 2009 r.) Naczelny Sąd Administracyjny (sygn. I OSK 615/09)[/b].
Zgodnie z przepisami [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=77551]ustawy o IPN[/link], dane z zasobów IPN mogą być udostępniane osobie, której dotyczą oraz w celu wykonywania zadań ustawowych, prowadzenia badań naukowych, bądź publikacji materiału prasowego. Pracownicy IPN są zobowiązani do zachowania tajemnicy informacji zarówno w trakcie zatrudnienia w IPN, jak i po jego ustaniu.
– Tymczasem w głośnym procesie, jaki znany językoznawca, prof. Jan Miodek wytoczył przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu publicyście Grzegorzowi Braunowi za publicznie oskarżenie go o współpracę z SB, zeznawał jako świadek m.in. Wojciech S., pracownik IPN, który przedłożył sądowi uwierzytelnione kopie dwóch dokumentów z akt IPN – przypomina Paweł Osik, koordynator programu Fundacji: Prawa człowieka a rozliczenia z przeszłością. We wrześniu 2009 r. Sąd Najwyższy podtrzymał wyrok, nakazujący Braunowi przeprosiny prof. Miodka i wpłatę na cele dobroczynne.
W związku z tą właśnie sprawą Fundacja Helsińska zwróciła się do prezesa IPN o udostępnienie informacji, na jakich zasadach i w jakim trybie Wojciech S. badał dokumenty na temat prof. Miodka, znajdujące się w IPN oraz złożył w sądzie ich kopie. Czy został zwolniony z tajemnicy służbowej, i czy to sąd się o nie zwracał.
Prezes IPN odmówił, gdyż jego zdaniem nie jest to informacja publiczna. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie podzielił opinię, że żądane informacje dotyczą postępowania sądowego i oddalił skargę Fundacji. Fundacja założyła skargę kasacyjną.