Jaki: fiasko ułańskiej szarży - wybory samorządowe 2018 komentuje Tomasz Pietryga

Patryk Jaki wcale nie musi być największym przegranym wyborów samorządowych w 2018 r. Jego porażka już w pierwszej turze jest oczywiście olbrzymią niespodzianką. Żaden przedwyborczy sondaż nie wykazywał takiego obrotu sprawy. I to działa na niekorzyść kandydata prawicy. Natomiast uzyskanie poparcia na poziomie 30 proc. przez człowieka „znikąd”, który jeszcze kilka lat temu był szeregowym, nikomu nieznanym politykiem, i to jeszcze w liberalnej Warszawie, to niezły wyczyn.

Publikacja: 22.10.2018 13:26

Patryk Jaki

Patryk Jaki

Foto: Fotorzepa/ Michał Kolanko

Początek  kampanii Jakiego był bardzo dynamiczny.  Szybko zyskiwał poparcie warszawiaków, skracając dystans dzielący go do głównego kontrkandydata Rafała Trzaskowskiego, który był krytykowany za brak zaangażowania i marazm swojej kampanii. Scenariusz Bronisława Komorowskiego się jednak nie powtórzył. Polityczne ułańskie szarże rzadko przynoszą skutek, zwłaszcza w takim miejscu jak Warszawa, która nie kupiła „dobrej zmiany”.

Czytaj także: PiS-ie, nie idź tą drogą

Patryk Jaki wyraźnie osłabł  w końcówce kampanii. Punktem zwrotnym była telewizyjna debata warszawska, w której wypadł znacznie gorzej niż Rafał Trzaskowski.  Kandydat Koalicji Obywatelskiej nie popełnił też żadnych poważnych błędów, które mogłyby zaważyć na wyniku. Drobne wpadki to zdecydowanie za mało, aby przegrać.

To w połączeniu z ogromną  mobilizacją  warszawiaków, którzy  poszli zagłosować, dało mu spektakularny sukces już w pierwszej turze.

Czy to koniec dynamicznej kariery młodego polityka z Opola? Na pewno nie. Liberalna Warszawa jest miejscem niezwykle trudnym dla prawicy. Patryk Jaki jest przedstawicielem  polityków nowej generacji, czującym  media elektroniczne, łatwo nawiązującym kontakt z tłumem i łatwo zjednującym wyborców. A to wszystko cechy, które mogą sprawić, że odegra on jeszcze ważną rolę na prawicy. Kampania prezydencka  dała mu ogromne polityczne doświadczenie, które  wykorzysta w dalszej karierze politycznej.

Porażka Jakiego  to też upadek nadziei Zbigniewa Ziobry na wzmocnienie swojej pozycji politycznej wobec premiera Mateusz Morawiecki. Wielkiego wstrząsu i politycznych rozliczeń raczej jednak nie należy się spodziewać. Obóz prawicy, mimo że zainwestował w kampanię Jakiego sporo, czyniąc z bitwy o Warszawę  jeden z głównych motywów kampanii wyborczej, liczył się z realiami,  porażką na nieprzyjaznym gruncie. Szoku nie ma. A prawica wyciągnie z tego wnioski. PiS może żyć bez Warszawy, jak żył w czasie prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz. A polityczny przeciwnik w stolicy, którego będzie można oskarżyć o   konserwowanie starych układów w ratuszu, i utrudnianie rozliczeń dzikiej reprywatyzacji, będzie świetnym punktem przewodnim przyszłorocznej kampanii do parlamentu. Dla PiS większym problemem, i powodem do zmartwień jest nieodbicie  z rąk PSL głosów polskiej wsi. Tego najważniejszego celu politycznego,  zmierzającego do poszerzenia swojego elektoratu nie udało się osiągnąć.

Początek  kampanii Jakiego był bardzo dynamiczny.  Szybko zyskiwał poparcie warszawiaków, skracając dystans dzielący go do głównego kontrkandydata Rafała Trzaskowskiego, który był krytykowany za brak zaangażowania i marazm swojej kampanii. Scenariusz Bronisława Komorowskiego się jednak nie powtórzył. Polityczne ułańskie szarże rzadko przynoszą skutek, zwłaszcza w takim miejscu jak Warszawa, która nie kupiła „dobrej zmiany”.

Czytaj także: PiS-ie, nie idź tą drogą

Pozostało 81% artykułu
Opinie Prawne
Pietryga: Czy potrzebna jest zmiana Konstytucji? Sądownictwo potrzebuje redefinicji
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: konstytucja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi
Opinie Prawne
Sławomir Paruch, Michał Włodarczyk: Wartości firmy vs. przekonania pracowników
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Ulotny urok kasowego PIT
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Krzywizna banana nie przeszkodziła integracji europejskiej
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił