Uchwały krajobrazowe to od niedawna nowy instrument wpływania na kształt środowiska i przestrzeni publicznej. Wiele wody upłynie w naszych rzekach zanim poziom zadowolenia społecznego z otaczającej nas rzeczywistości urbanistycznej będzie, choćby umiarkowanie pozytywny. To nowe prawo miejscowe szczegółowo reguluje zasady sytuowania reklam, szyldów i ogrodzeń oraz reklamy wyborczej na terenach miast i gmin. Radni dostali sporo władzy na mocy ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Oczywiście dobrze byłoby ją wykorzystywać z korzyścią dla różnych grup społecznych. Chodzi o to, by nie czuli się pokrzywdzeni ani przedsiębiorcy, ani konsumenci, starsi czy młodsi, niepełnosprawni czy wysportowani. Ważnym elementem uchwał krajobrazowych są okresy przejściowe przed ich kompletnym wejściem w życie. Pozwalają one na konfrontację przyjętych rozwiązań z praktyką życia codziennego na gminnych ulicach i placach. Są na przykład radni, którzy nie chcą grodzenia działek blachą falistą albo płytą pilśniową, budowania płotów wokół osiedli, nie godzą się na billboardy w centrum, nie chcą migających szyldów i haseł na budynkach mieszkalnych, reklam na oknach czy wielogabarytowych plansz na chodnikach, drogach i ulicach. Inni z kolei walczą jak mogą z rozmiarami i pstrokacizną reklam i szyldów. Jest jedna uniwersalna zasada, która, wydaje się, że powinna obowiązywać wszędzie. W każdym rejonie kraju: im dalej od centrum miasta czy gminy, tym rygory lokalizowania reklam powinny być łagodniejsze. Dlatego też warto w terenie wprowadzić przynajmniej trzy strefy dla reklam. One mogą pogodzić antagonistyczne grupy społeczne. Mogą zróżnicować rygory i zasady. Warto też przy okazji wprowadzania w życie uchwały krajobrazowej pomyśleć o ujednoliconych i sprawiedliwych opłatach za reklamy i karach za nieprzestrzeganie lokalnego prawa. Lepiej mieć dobrze przygotowaną uchwałę, która cieszy się akceptacją społeczna i nie skłania do składania skarg w sądach administracyjnych.
Więcej szczegółów w tekście Renaty Krupy-Dąbrowskiej „Duże reklamy miały zniknąć, ale tak się nie stało".
Zapraszam do lektury także innych artykułów w najnowszym numerze „Biznesu".