Do Sejmu wpłynął projekt uchwały wzywającej ministra administracji i cyfryzacji do zagwarantowania rodzicom i ich dzieciom prawa do internetu bez pornografii. Chodzi o możliwość blokowania stron internetowych z pornografią na poziomie operatora o ile zażyczy sobie tego użytkownik. Filtry miałoby zapewnić Ministerstwo administracji i cyfryzacji.

Temat trafił do Sejmu za sprawą grupy posłów reprezentowanych przez Beatę Kempę. Przedstawiła ona poselski projekt uchwały wzywającej Ministra Administracji i Cyfryzacji do zagwarantowania rodzicom prawa do internetu bez pornografii. Posłowie chcą by każda osoba miała prawo żądania od dostawcy usług internetowych blokowania przesyłania treści o charakterze pornograficznym. Za opracowanie skutecznych filtrów odpowiedzialny byłby dostawca usług internetowych. Usługa ma być świadczona za darmo. Pomysł ma swoich zwolenników i przeciwników. Pierwsi twierdzą, że to jedyny sposób na bezpieczne korzystanie przez dzieci z sieci. Drudzy, że wprowadzenie takich przepisów to nic innego jak zgoda na inwigilację użytkowników przez dostawców internetu. Zarzucają też uchwale nieprecyzyjność - brakuje definicji "treści pornograficznych". Sprawa ma też wymiar gospodarczy. Dla małych dostawców internetu koszty filtrów mogą oznaczać nawet zniknięcie z rynku. Neutralni wobec propozycji eksperci podkreślają, że już dziś jeśli ktoś chce zablokować takie treści ma ku temu możliwości. Na rynku istnieją już programy pozwalające na ochronę dzieci przed treściami pornograficzymi. Mimo ostrego sprzeciwu, krytycznych wypowiedzi i wniosku o odrzucenie projekt w Sejmie nie przepadł, co oznacza, że posłowie będą nad nim dalej pracować.