Fiskus nie wymiga się już tak łatwo od wydania pracodawcy interpretacji. Nie wystarczy, że we wniosku doszuka się wzmianki o delegacji, dietach czy restrukturyzacji, aby uznać, że nie jest właściwy do wyjaśniania tych definicji. Musi, gdy problem z innej dziedziny prawa decyduje o zobowiązaniu czy wymiarze podatku. Tak uznał Naczelny Sąd Administracyjny. Wskazał, że przepisy podatkowe nie funkcjonują w próżni. Ich powiązanie z innymi dziedzinami prawa w naturalny sposób czyni z fiskusa organ właściwy do całościowej analizy problemu.
Choć o urzędową interpretację można się ubiegać od kilku lat, to nadal jest to droga przez mękę. Trudno oprzeć się wrażeniu, że fiskus czy ZUS zaczynają od wyszukiwania we wniosku podstaw do odmowy udzielenia odpowiedzi. Trzeba więc wiedzieć, jak zadać pytanie, aby nie miał ku temu argumentów.
Stanowisko NSA przywraca sens zadawania pytań organom. Podobnie jak niedawny wyrok Sądu Najwyższego, w którym odniósł się do nadmiernego ograniczania się w wydawaniu takich decyzji przez ZUS. Na ten temat pisaliśmy 25 czerwca br. w artykule "Koniec z mętnymi interpretacjami ZUS".
Za odpowiedź trzeba oczywiście zapłacić. Organ nie pochyli się nad problemem za darmo. Problem w tym, że urzędnicy często nie odróżniają stanu faktycznego od pytania. Inkasują więc od przedsiębiorcy opłatę przemnożoną przez liczbę pytajników.
Jak zadać pytanie fiskusowi, aby odpowiedział i za bardzo nas nie zubożył, odpowiadamy w artykule "Fiskus zajmie się prawem pracy". Zapraszam do lektury całego dodatku. Kolejny ukaże się 30 lipca 2015 r.