Zawezwanie do próby ugodowej coraz częściej poprzedza wniesienie pozwu do sądu. Po pierwsze, może ono doprowadzić do zakończenia sporu w drodze ugody, bez przeprowadzania znacznie bardziej kosztownego procesu, po drugie, przerywa bieg przedawnienia. Mimo że instytucja ta regulowana jest przez ledwie trzy artykuły kodeksu postępowania cywilnego, niejasności z nich wynikające wymagały rozstrzygnięć Sądu Najwyższego. Ten przesądził już kwestie wpływu postępowania pojednawczego na przedawnienie roszczeń oraz niezwykle istotną kwestię kosztów tego postępowania. Na rozstrzygnięcie czeka natomiast problem właściwości sądu w postępowaniu pojednawczym. Ścisła gramatyczna wykładnia przepisu ustanawiającego właściwość sądu może bowiem zniechęcać do korzystania z tej pomocnej instytucji, szczególnie w bardzo licznych sprawach ubezpieczeniowych, nakazując w większości wnoszenie ich do sądów warszawskich.
Niezbędne są argumenty i dowody
Głównym założeniem postępowania pojednawczego jest zakończenie sporu ugodą jeszcze przed wniesieniem pozwu. Ogranicza się ono zwykle do jednego posiedzenia. Jeśli dojdzie do ugody, zapisuje się ją w protokole albo zamieszcza w odrębnym dokumencie stanowiącym część protokołu i stwierdza podpisami stron. Niemożność podpisania ugody sąd także stwierdza w protokole. Postępowanie to jest znacznie tańsze niż normalny proces, ponieważ niezależnie od wartości przedmiotu sporu opłata od wniosku zawierającego zawezwanie do próby ugodowej wynosi 40 zł.
Wątpliwości wzbudzała natomiast wysokość kosztów zastępstwa procesowego w postępowaniu pojednawczym. Zasądza się je na rzecz przeciwnika, gdy wzywający nie stawi się na posiedzenie. Gdy natomiast nie stawi się przeciwnik, uwzględnia się te koszty w ramach rozstrzygnięcia o kosztach procesu, gdy pozew zostanie już wniesiony. Pomimo bardzo ograniczonego charakteru postępowania pojednawczego pełnomocnicy często domagali się zasądzenia kosztów takich jak w procesie – ustalonych od wartości przedmiotu sporu. Tamę temu położył Sąd Najwyższy. W uchwale z 26 lutego 2014 r. (III CZP 117/13, OSNC 2014/12/123) przesądził, iż w postępowaniu pojednawczym sąd ustala wynagrodzenie pełnomocnika na podstawie stawki minimalnej, o której mowa w § 10 ust. 1 pkt 3 w związku z § 5 rozporządzenia ministra sprawiedliwości z 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności radców prawnych oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów pomocy prawnej udzielonej przez radcę prawnego ustanowionego z urzędu (tekst jedn. DzU z 2013 r., poz. 490). Koszty zastępstwa procesowego wynoszą zwykle 120 zł, ponieważ taka jest minimalna stawka ustalona na podstawie przepisu wskazanego przez Sąd Najwyższy.
Postępowanie pojednawcze ma doprowadzić do zawarcia ugody bez konieczności wnoszenia pozwu. Jeśli jest skuteczne, sprawa się kończy. Problem może się pojawić wtedy, gdy na skutek tego postępowania, które zawsze opóźni o jakiś czas wniesienie pozwu, mogłoby dojść do przedawnienia. W sukurs osobom korzystającym z tej instytucji przyszło orzecznictwo. Za ugruntowane można już uznać stanowisko, że zawezwanie do próby ugodowej przerywa bieg terminu przedawnienia na podstawie art. 123 § 1 pkt 1 kodeksu cywilnego (postanowienie SN z 17 czerwca 2014 r., LEX nr 1493992, V CSK 586/13). Przerwa ta dotyczy jedynie wierzytelności w zawezwaniu tym precyzyjnie określonej zarówno co do przedmiotu, jak i jej wysokości. Zdaniem Sądu Najwyższego takiemu podejściu nie sprzeciwia się wynikający z art. 185 § 1 kodeksu postępowania cywilnego obowiązek zwięzłego oznaczenia sprawy. W zawezwaniu do próby ugodowej, zgodnie z art. 185 § 1 k.p.c., należy wprawdzie zwięźle oznaczyć sprawę, jednak wymóg ten należy przede wszystkim wiązać z obowiązkiem przedstawienia argumentacji uzasadniającej żądanie oraz przytaczania dowodów na jego poparcie. Bieg terminu przedawnienia przerwany zawezwaniem do próby ugodowej rozpoczyna się na nowo dopiero po dniu zakończenia postępowania pojednawczego, niezależnie od jego wyniku. Jeśli składanych jest kilka kolejnych wniosków pojednawczych, każdy z nich ponownie przerywa bieg przedawnienia.
Niekoniecznie w Warszawie
Kolejnym zagadnieniem, z którym będzie się musiał zmierzyć Sąd Najwyższy, jest kwestia właściwości sądu rozpoznającego wniosek o zawezwanie do próby ugodowej, w której przeciwnikiem jest ubezpieczyciel. Sprawy takie są liczne. Towarzystwa ubezpieczeniowe mają zaś najczęściej siedziby w Warszawie.