Możliwe jest zatem pomyślne uchwalenie wszystkich projektów ustaw zgłaszanych przez rząd, a zarazem odrzucanie lub postponowanie ogromnej większości projektów opozycji. Z punktu widzenia skuteczności rządzenia trudno się dopatrywać czegoś złego w sprawnym uchwalaniu projektów rządowych. By jednak móc uznać, że podejmowane decyzje są najlepsze z możliwych, musi dochodzić do artykułowania i uwzględniania różnych stanowisk.
Tymczasem realnej merytorycznej debaty nie ma. To tylko rytuał i nawet nikt nie dba o zachowanie pozorów. Na posiedzeniach plenarnych ławy świecą pustkami, by zapełnić się w piątek rano, kiedy przeprowadzany jest blok ekspresowych głosowań. Głosowania średnio odbywają się co trzy minuty, kluby wyposażają zatem swoich posłów w instrukcje. Na obradach w poprzednich dniach, kiedy „debatowano" nad poszczególnymi punktami, większość z nich nie była przecież obecna. W tym samym czasie mieli bowiem posiedzenia komisji, niektórzy po kilka naraz. Podpisują więc listę i biegną dalej. Wracają na komisje, gdy potrzebne jest kworum do głosowania. Decyzje podejmują zatem kluby, bo posłowie nie są w stanie ogarnąć licznych spraw, nad którymi muszą głosować, a z którymi nie mają czasu się zapoznać.
Ścieżka poselska – koło ratunkowe rządu
Praktyka parlamentarna mijającej kadencji ujawnia też istnienie wielu nieformalnych zwyczajów. Pierwszym jest obchodzenie przez rząd właściwej rządowej ścieżki legislacyjnej i zgłaszanie projektów przez swoich posłów, a więc jako projektów poselskich. Niepokoi w tej praktyce zręczne ominięcie wszystkich starannie wypracowanych procedur postępowania z projektami rządowymi. Te wymagają bowiem przeprowadzenia konsultacji społecznych, poczynając już od samych założeń nowej ustawy, a następnie dokonania szczegółowej oceny jej skutków i opracowania aktów wykonawczych. Dzięki temu już na etapie przedparlamentarnym odbywa się merytoryczna, dokumentowana debata z podmiotami społecznymi, których dana ustawa dotyczy.
Puszczanie (przepychanie) projektów rządowych ścieżką poselską umożliwia natomiast zignorowanie konsultacji i błyskawiczne, w ciągu kilku dni, przejście całego procesu legislacyjnego w parlamencie. No bo po co roszczeniowi obywatele mają przeszkadzać władzy, która wie lepiej.
W dodatku gdy projekt rządowy jest ujawniony w konsultacjach, pojawiają się niekiedy niepokoje społeczne. Tyle że wynikają one najczęściej z ograniczenia konsultacji do obowiązkowego zestawu partnerów społecznych, bez oczekiwania, że strona społeczna może wnieść jakiekolwiek istotne uwagi. W minionej kadencji praktyka zgłaszania przez posłów projektów rządowych stosowana była wielokrotnie, a najbardziej spektakularnym jej przykładem była tzw. ustawa górnicza, której projekt podpisali posłowie PO i PSL. Ustawa wpłynęła 8 stycznia, a jej uchwalenie zabrało raptem dwa tygodnie. By maksymalnie przyspieszyć, zwołano dodatkowe posiedzenie Sejmu. Po kolejnych czterech dniach ustawę podpisał prezydent. W tej sytuacji warto zapytać o sens dopuszczania inicjatywy ustawodawczej posłów rządzącej większości. Nie musimy też godzić się na obniżone wymogi co do jakości projektów wnoszonych przez innych inicjatorów niż rząd.
Partykularne poprawki
Drugi niepokojący zwyczaj to mętny sposób wprowadzania poprawek. Poprawki de facto częściej służą psuciu projektów niż ich poprawianiu, są też polem działania silnych grup interesów. Formalnie do wnoszenia poprawek uprawnieni są: wnioskodawca, rząd oraz posłowie. Znaczna ich część to poprawki innych podmiotów, przejmowane przez posłów, niekiedy nawet na bieżąco podczas posiedzenia komisji. Następuje przy tym znacząca prawidłowość: poprawki posłów opozycji są automatycznie odrzucane. Poprawki posłów rządzącej większości są natomiast przyjmowane – ale pod warunkiem, że uzyskają akceptację rządu. Niektóre z nich, podobnie jak same ustawy, są zresztą de facto poprawkami rządowymi. Wprowadzanie poprawek, także rządowych, nie wymaga ich konsultowania ze środowiskami których dotyczą uchwalane przepisy. Dokonuje się ad hoc, niekiedy w ciągu kilku godzin. Nic więc dziwnego, że różne podmioty starają się uczestniczyć w posiedzeniach, na których mogą nastąpić jakieś zmiany. Pilnują swoich poprawek lub wnoszą uwagi do innych propozycji, lecz ich głos nie jest już na tym etapie uwzględniany.