Tomasz Pietryga: Dariusz Barski i nieuznany wyrok. Demokracja walcząca przeszła od słów do czynów

Po wyroku Sądu Najwyższego w sprawie prokuratora Dariusza Barskiego na razie nic się nie zmieni, bo to silniejszy ustala warunki. To jednak będzie działać na niekorzyść rządu, gdyż chaos zawsze idzie na konto sprawującego w danym czasie władzę bez względu na to, że za jego wprowadzenie odpowiadają poprzednicy.

Publikacja: 29.09.2024 15:16

Minister sprawiedliwości Adam Bodnar

Minister sprawiedliwości Adam Bodnar

Foto: PAP/Łukasz Gągulski

Gdyby minister Adam Bodnar uznał uchwałę Izby Karnej Sądu Najwyższego w sprawie Barskiego, zwinąłby jak dywan wszystkie zmiany, które przeprowadził w ostatnim roku w prokuraturze. W filmach czasem pokazuje się drogę, na którą wchodzi główny bohater i nie może już z niej zawrócić, bo za plecami ma mur. Adam Bodnar jest właśnie w takiej sytuacji, patrząc na to, co obecnie dzieje się wokół prokuratury.

Adam Bodnar jest niekonsekwentny w sprawie nieuznawania neosędziów

Jako były rzecznik praw obywatelskich, wrażliwy na doniosłość orzeczeń europejskich trybunałów, miał wyobrażenie aksamitnego przywracania praworządności. Dziś, kiedy proces legislacyjny jest zablokowany przez prezydenckie weto, pozostała mu realizacja retorycznego hasła swojego szefa Donalda Tuska o demokracji walczącej. Oświadczenie o nieuznawaniu orzeczenia SN w sprawie Barskiego wdraża tę doktrynę w życie.

Po ośmiu latach brutalnego sporu o sądownictwo wszelkie proporcje zostały zaburzone. Klasyczny podział władzy, który oddzielał polityków i sędziów w warstwie orzeczniczej i instytucjonalnej, został naruszony. Zdarzało się oczywiście, że ministrowie krytykowali wyroki i orzeczenia, ale uznawanie przez polityka wyroku za nieważny jest nowością. Konstytucyjna odrębność władz na to nie pozwala. Rolą ministra jest raczej wykonywać orzeczenia, jeżeli nie ma wyraźnej podstawy prawnej, żeby działać inaczej. Oczywiście argumentacja dotycząca nieuznawania tzw. neosędziów, wywodząca się orzeczeń europejskich trybunałów czy uchwały Sądu Najwyższego ze stycznia 2020 r. pozostaje w mocy. Tyle tylko, że tu wyraźnie widać niekonsekwencję. Adam Bodnar oświadcza, że nie uznaje składu sędziowskiego SN złożonego z tzw. neosędziów po niekorzystnym dla siebie wyroku, podczas gdy chwilę wcześniej jego reprezentanci uczestniczą w rozprawie, nazywają sąd „sądem” i składają do niego wnioski. Tych niekonsekwencji w ostatnim czasie uzbierało się całkiem sporo i jest widać w tym pewną instrumentalność.

Czytaj więcej

Piotr Szymaniak: Jak neosędziowie z SN powołali właśnie do życia neoprokuratorów

Mści się odbijanie prokuratury za pomocą karkołomnej interpretacji prawa

Sprawa „odbicia” prokuratury przez ministra Bodnara się mści, gdyż podczas gdy PiS z pełną premedytacją zacementował tę instytucję na wypadek przegranych wyborów, Adam Bodnar dokonał jej odblokowania za pomocą karkołomnej interpretacji prawa. Mimo że można przyznać mu rację, gdy argumentuje, że ma prawo dobierać sobie współpracowników w instytucji, którą kieruje (prokuratorzy wywodzący się z wrogiego politycznego obozu na pewno nimi nie są), wątpliwości co do legalności tego typu działania pozostały.

Problem dla ministra sprawiedliwości polega jednak na tym, że pod polityczną presją odbijał prokuraturę wszelkimi dostępnymi metodami, aby osiągnąć cel. Kiedy z prokuratury krajowej został usunięty Dariusz Barski na mocy opinii, mówiącej że nigdy nie piastował swojego stanowiska, bo nigdy skutecznie nie wrócił ze stanu spoczynku, zastąpił go prokurator Bilewicz, którego zaledwie chwilę wcześniej Barski jako prokurator krajowy nominował na prokuratora Prokuratury Krajowej. Bez tej nominacji Bilewicz nigdy nie mógłby go zastąpić. Pytanie, czy skoro Barski nie był PK, nominacja Bilewicza jest ważna? Adam Bodnar jednak udaje, że tego pytania nie słyszy. Dziś system jest zresztą niespójny nie tylko instytucjonalnie. Tę niespójność widać nawet w przekazie poszczególnych członków rządu czy podlegających Bodnarowi prokuratorów. Tak jest w przypadku tzw. neosędziów. Jednego dnia wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha w dyskusji o reformie sądownictwa, w której uczestniczyłem, deklaruje, że ich orzeczenia będą honorowane, a frankowicze z sądu frankowego są bezpieczni. A dzień później jego szef kwestionuje tzw. neosędziowską uchwałę SN. Podobnie z prokuratorami, którzy w imieniu prokuratora generalnego przyszli na rozprawę SN, honorowali ją, składali wnioski, używając sformułowania „wysoki sądzie”, aby później dowiedzieć się od swojego szefa, że nie uczestniczyli w rozprawie przed legalnym sądem. Problem z wyjaśnieniem tego wszystkiego miał rzecznik prokuratury krajowej, który wił się niemiłosiernie, żeby nie powiedzieć czegoś, czego w przyszłości będzie żałował.

Czytaj więcej

Wojna o Prokuraturę Krajową. Sąd Najwyższy zdecydował w sprawie Dariusza Barskiego

Kwestionowanie prokuratury to bomba z opóźnionym zapłonem

Prawica po wyroku triumfowała, zwłaszcza że wyrok zbiegł się z innym, dotyczącym aresztu dla Marcina Romanowskiego. Jednak gdy spojrzy się na stan naszego państwa, to dołująco smutny triumf. Elity polityczne państwa nie mogą działać, jakby permanentnie znajdowały się na bokserskim ringu, celebrując każdy cios zadany drugiej stronie, mimo że wszystko dookoła trzęsie się i skrzypi. Spójność i siła państwa dla polityków nie mają znaczenia, liczy się dla nich, że trafili celnie przeciwnika. Sytuacja w wymiarze sprawiedliwości tymczasem pogarsza się i ma tendencję do dalszej destabilizacji, a nawet anarchizacji. Jest coraz gorzej. Dziś instytucjonalnie rząd nie uznaje decyzji Izby Karnej SN, twierdząc, że skład był nielegalny. PiS żąda tymczasem wyprowadzenia „przebierańców” z prokuratury i przywrócenia poprzednich władz, gdyż prokurator krajowy Dariusz Korneluk działa tam nielegalnie.

Gdzieś w tym wszystkim zostają zwykli prokuratorzy, którzy będą musieli wybrać, jakie stanowisko jest ważne i czy wyrok SN stosować w praktyce, czy nie. Stawiam na lawirowanie i bezczynność, aby nie narazić się na odpowiedzialność karną w przyszłości. Tylko czy tak ma wyglądać nasze państwo? O decyzjach kwestionowanej prokuratury nawet nie wspomnę, bo to bomba z opóźnionym zapłonem, podobnie jak nieuznawane wyroki, które w zależności od sytuacji politycznej w przyszłości mogą nabrać zupełnie innego znaczenia i mocy.

Czytaj więcej

Prokuratura reaguje w sprawie Barskiego. "Stanowisko nie wywołuje skutków prawnych"

Najważniejszym wyzwaniem dla Donalda Tuska i Adama Bodnara jest udrożnienie procesu legislacyjnego

Po wyroku SN w sprawie Barskiego na razie nic się nie zmieni, bo to silniejszy ustala warunki. To jednak będzie działać na niekorzyść rządu, gdyż chaos zawsze idzie na konto sprawującego w danym czasie władzę bez względu na to, że za jego wprowadzenie odpowiadają poprzednicy. Najważniejszym wyzwaniem dla Donalda Tuska i Adama Bodnara jest udrożnienie procesu legislacyjnego, stąd też przyszłoroczne wybory prezydenckie są fundamentalne dla dalszych losów całej koalicji rządzącej. Wprowadzanie praworządności za pomocą tzw. demokracji walczącej jest krótkotrwałe, nieskuteczne i przypomina ładunek wybuchowy, który za jakiś czas eksploduje komuś w rękach. Tak może się stać ze sprawą Dariusza Barskiego.

Czytaj więcej

Sąd Najwyższy orzekł ws. prokuratora krajowego. Prawny chaos się pogłębia
Opinie Prawne
Iwona Gębusia: Polsat i TVN – dostawcy usług medialnych czy strategicznych?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości