W ubiegły piątek, 20 listopada 2015 r., Sąd Najwyższy w poszerzonym składzie siedmiu sędziów zakończył trwającą latami dyskusję (a bywało, że dyskutowały między sobą różne składy Sądu Najwyższego) i stwierdził, że prawomocny wyrok uznający postanowienie umowne za niedozwolone dotyczy tylko tego przedsiębiorcy, który został pozwany, nie wiąże zaś innych przedsiębiorców. Podjęta uchwała ma duże znaczenie zarówno dla sporów konsumentów z przedsiębiorcami, jak i dla postępowań dotyczących naruszeń zbiorowych interesów konsumentów prowadzonych przez prezesa UOKiK.
Upraszczając sprawę, można powiedzieć, że wątpliwości dotyczyły tego, czy po wpisie klauzuli abuzywnej do rejestru postanowienie takie „zniknie" z umów, które zawarł przedsiębiorca, przeciwko któremu wydano wyrok, czy też może „zniknie" z wszystkich umów, również z tych, które zawarli inni przedsiębiorcy. Zniknie, czyli stanie się bezskuteczne i przestanie wiązać. Przepis mówi tylko tyle, że wyrok Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów ma skutek wobec osób trzecich od chwili, kiedy postanowienie zostanie wpisane do rejestru. Właśnie ów „skutek wobec osób trzecich" był problematyczny, bo nie było zgody co do tego, czy oznacza on tylko pozwanego przedsiębiorcę i jego klientów, czy też może wszystkich przedsiębiorców, którzy we wzorcach umów posługują się podobnymi klauzulami, i ich klientów.
Ostatecznie SN przyjął, że tylko pozwany przedsiębiorca i jego klienci są związani wyrokiem uznającym postanowienie za niedozwolone. Jest to słuszne rozstrzygnięcie. Zasadą jest, że prawomocny wyrok sądu cywilnego wiąże tylko strony procesu. Co za tym idzie, wszystkie wyjątki od tej zasady muszą być interpretowane w sposób restrykcyjny. Poza tym pogląd, który zakładał, że wpis do rejestru wiąże wszystkich, był sprzeczny z prawem konstytucyjnym, europejskim oraz z elementarnymi założeniami prawa do obrony w procesie cywilnym.
Co do pierwszej kwestii, to wystarczy zauważyć, że wpis postanowienia do rejestru, jeśli miałby wiązać zarówno pozwanego przedsiębiorcę i jego klientów, jak też innych przedsiębiorców i ich klientów, miałby status pozakonstytucyjnego źródła prawa. Co więcej, de facto prawo to stanowiłyby sądy (prawomocne wyroki Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów są podstawą wpisu do rejestru), a nie władza ustawodawcza. Taki stan rzeczy oznaczał złamanie podstawowej zasady ustroju państwa, zasadę podziału władz pomiędzy władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą (art. 10 ust. 1 Konstytucji RP).
Pogląd o wiążącym wszystkich wpisie do rejestru nie wytrzymywał również konfrontacji z prawem europejskim. Art. 4 ust. 1 dyrektywy Rady 93/13/EWG z 5 kwietnia 1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich nakazuje uwzględniać wszystkie postanowienia danej umowy oraz innych związanych z nią umów w ramach oceny abuzywności. Zgodnie z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej również w ramach kontroli abstrakcyjnej (przeprowadzanej przez sąd w oderwaniu od zawarcia konkretnej umowy) sąd krajowy musi uwzględnić całość wzorca zawierającego sporne postanowienie (por. wyrok TSUE z 26 kwietnia 2012 r. w sprawie C-472/10, Invitel, pkt 30). Kwestię tą dostrzegł warszawski Sąd Apelacyjny, który rok temu zwrócił się do TSUE z pytaniem prejudycjalnym w tej sprawie (postanowienie SA z 19 listopada 2014, VI ACa 165/14).