Klauzuli, która od początku była wątpliwa i miała dotyczyć tylko firm – i to dużych! Na koniec okazało się jednak, że dotyczy wszystkich, i to w sprawach, które... nie budziły dotąd najmniejszych wątpliwości.

Bo jest (przepraszam – było) jasne od lat, że darowizny dla najbliższych w rodzinie są zwolnione z podatku. Teraz okazuje się, że może to zostać potraktowane jako obejście prawa. Można, rzecz jasna, uzyskać tu glejt legalizmu, tyle że ci, którzy chcą mieć pewność, że nie skończą jako podatkowi przestępcy, muszą wystąpić do fiskusa o opinię zabezpieczającą (to nowy wynalazek) za jedyne... 20 tysięcy złotych. A że wystąpienie owo łatwe nie jest, to trzeba dołożyć drugie 20 tysięcy na doradcę podatkowego. I słusznie! Trzeba jakoś ukarać tych wszystkich nieroztropnych rodziców, którzy wspierają dzieci czy wnuki. I te rozrzutne dzieci, które wydają za dużo na matkę, ojca czy dziadków. Nie należy też wykluczać z grona podejrzanych rodzeństwa, które akurat jest przy kasie i chce coś odpalić siostrze czy bratu.

Skoro resort finansów właśnie pracuje nad zmianami w podatkach, proponuję zapisać wprost, że połowa kasy zawsze dla fiskusa! Nie ma to jak ograbić własnych obywateli pod sztandarem wsparcia rodziny i przedsiębiorczości.