[b]W grupie TP pracuje pan zaledwie trzy lata, wcześniej był pan kojarzony raczej z telefonią komórkową. Przejście ze świata komórkowego do TP-sowego niektórzy postrzegaliby jako zasilenie szeregów wroga.[/b]
Maciej Rogalski: Wcześniej rzeczywiście pracowałem głównie na rzecz telefonii komórkowej – przez prawie siedem lat kierowałem departamentem prawnym Polskiej Telefonii Cyfrowej, operatora sieci Era, a przez pięć lat byłem zastępcą dyrektora generalnego PTC Era. W grupie TP też zaczynałem od komórek – byłem najpierw dyrektorem pionu prawno-regulacyjnego PTK Orange. W sumie nazbierało się już 13 lat pracy jako firmowy prawnik w sektorze telekomunikacyjnym. Przeszedłem do TP, bo w dobrym czasie dostałem dobrą propozycję.
[b]W Erze był taki okres, nienależący raczej do dobrych, kiedy w spółce funkcjonowały dwa zwalczające się zarządy. I, jak mawiają pana koledzy z branży, został pan wtedy swoim własnym zastępcą. Czy to spowodowało odejście do TP?[/b]
Rzeczywiście, w tym czasie moje stanowisko objął kto inny, a ja zostałem wicedyrektorem działu prawnego. Sytuacja w spółce spowodowała, że nadszedł moment, gdy musiałem pomyśleć o zmianie pracy. Wtedy właśnie otrzymałem atrakcyjną propozycję z TP. A wracając do zasilania szeregów wroga, to nie myślałem w takich kategoriach. Tym bardziej że to zupełnie inna firma niż kilkanaście lat temu.
[b]PRL-owski monopolista, jak mawia wiele osób.[/b]