Czekając na Temidę

Przewlekłość postępowań sądowych to problem, z którym wymiar sprawiedliwości nie umie sobie poradzić od lat – pisze adwokat Krzysztof Stępiński

Publikacja: 10.08.2011 04:40

Czekając na Temidę

Foto: archiwum prywatne

Do zdarzenia doszło 31 grudnia 2007 r. Typowa miejska drogówka. Prosta sprawa karna, jakich wiele. Gdyby nasz wymiar sprawiedliwości działał sprawnie, okoliczności wypadku zostałyby wyjaśnione w ciągu kilku tygodni. Tymczasem wyrok, na razie nieprawomocny, zapadł trzy i pół roku po wypadku.

A było tak. Po krótkim i niechlujnie przeprowadzonym dochodzeniu prokurator umorzył postępowanie in rem. Niestety, wszedł w rolę biegłego, skutkiem czego wystarczało napisać w zażaleniu, że postanowienie jest przedwczesne, bo rozstrzygnięcie wymagało wiadomości specjalnych. Przeczytawszy zażalenie, prokurator zmienił zdanie, czyli postanowienie, i dopuścił dowód z opinii biegłego. A ponieważ opinia była niekorzystna dla kierowcy, oskarżył go.

Akt oskarżenia wpłynął do sądu już po siedmiu miesiącach. Pierwsza rozprawa została wyznaczona po czterech miesiącach, a pierwszych czynności na rozprawie dokonano po kolejnych trzech. Tymczasem okazało się, że biegły popełnił poważny błąd, bo sporządził opinię na podstawie relacji oskarżonego z dochodzenia złożonych w tej fazie postępowania, w której miał status świadka. Taką wadę można było usunąć, ale przed przesłuchaniem biegłego okazało się, że pan ekspert został w tzw. międzyczasie skazany za umyślne przestępstwo przeciwko wymiarowi sprawiedliwości.

Na biegłych z papierami, niekoniecznie specjalistów, jest urodzaj. Zatem nie dziwi, że zatrudnienie nowego fachowca nie sprawiło sądowi żadnych kłopotów. Nowa opinia powstała już pod koniec czerwca 2010 roku, czyli dwa i pół roku po wypadku. Do przesłuchania biegłego na rozprawie doszło już w połowie stycznia 2011 roku, a więc trzy lata po wypadku.

Kiedy obrońca wykazał, że biegły ma papiery i dobre chęci, ale nie ma wiadomości specjalnych, sąd – nolens volens – musiał dopuścić dowód z opinii kolejnego biegłego. Opiniowanie trwało dwa miesiące, a do przesłuchania tego biegłego doszło prawie trzy i pół roku po wypadku.

Treść nieprawomocnego wyroku nie ma znaczenia. Ważny jest czas. Bo przewlekłość postępowań sądowych to problem, z którym polski wymiar sprawiedliwości nie umie sobie poradzić od lat, niezależnie od tego, kto sprawuje władzę.

Tekst powstał w ramach odreagowania traumy po uchyleniu tymczasowego aresztowania wobec kilku bandytów – domniemanych sprawców porwania i napadu rabunkowego, których sąd pierwszej instancji nie potrafił osądzić przez 18 miesięcy.

Zobacz serwisy:

» Prawo dla Ciebie » Wymiar sprawiedliwości » Postępowanie w sądzie » Przewlekłość postępowania

» Prawnicy, doradcy i biegli » Opinie i analizy

Do zdarzenia doszło 31 grudnia 2007 r. Typowa miejska drogówka. Prosta sprawa karna, jakich wiele. Gdyby nasz wymiar sprawiedliwości działał sprawnie, okoliczności wypadku zostałyby wyjaśnione w ciągu kilku tygodni. Tymczasem wyrok, na razie nieprawomocny, zapadł trzy i pół roku po wypadku.

A było tak. Po krótkim i niechlujnie przeprowadzonym dochodzeniu prokurator umorzył postępowanie in rem. Niestety, wszedł w rolę biegłego, skutkiem czego wystarczało napisać w zażaleniu, że postanowienie jest przedwczesne, bo rozstrzygnięcie wymagało wiadomości specjalnych. Przeczytawszy zażalenie, prokurator zmienił zdanie, czyli postanowienie, i dopuścił dowód z opinii biegłego. A ponieważ opinia była niekorzystna dla kierowcy, oskarżył go.

Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Deregulacyjna czkawka
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Rząd Tuska zabiera się za zaczernianie białych plam
Opinie Prawne
Piotr Bogdanowicz: Nie wszystko złoto, co się świeci
Opinie Prawne
Jan Bazyli Klakla: Czy obywatelstwo to nagroda?
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Opinie Prawne
Bartczak, Trzos-Rastawiecki: WIBOR? Polskie sądy nie czekają na Trybunał