Nierzadko dopiero wtedy zaczyna się problem. Bo to, że ustawodawca chce dobrze, nie oznacza wcale, że będzie dobrze. A adresaci regulacji, przedsiębiorcy, którym chce się ulżyć, z prawdziwą trwogą dowiadują się o kolejnych „ułatwieniach”, które jeszcze bardziej komplikują im życie.
Pomysłodawcy rzadko bowiem kiedy znają realia, w jakich funkcjonują firmy. A ich teoretycznie genialne wizje w zestawieniu z rzeczywistością to często prosty sposób na katastrofę.
Przykłady? Słynne już jedno okienko, które miało być synonimem otwartości państwa na przedsiębiorców, ale nigdy nie działało. Firmę łatwiej było zarejestrować, odwiedzając po kolei pięć urzędów.
Do kanonów wspierania biznesu wejdzie zapewne deregulacja podatkowa byłego już wicepremiera Waldemara Pawlaka z końcówki ubiegłego roku. Sensowność zmian była mocno wątpliwa, a tempo ich wprowadzania wielu przedsiębiorców przyprawiło o zawrót głowy.
Na łamach „Rzeczpospolitej” przedstawimy kolejny efekt mocno nieprzemyślanej deregulacji. Rząd ulżył firmom, likwidując obowiązek przekazywania pracownikom co miesiąc druków RMUA. Teraz wystarczy, że prześlą jedną zbiorczą informację raz w roku. Wszystko brzmi wspaniale, prawda? Przedsiębiorcy powinni odetchnąć z ulgą...