Przeszedł pan z Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii, a więc gospodarczego, do urzędu chroniącego interesy majątkowe Skarbu Państwa, swego rodzaju adwokata państwa, nadzorcy – czy to łatwiejsze, w każdym razie spokojniejsze zadanie?
Ani spokojniejsze ani łatwiejsze. Nieco inne. W Ministerstwie byłem skoncentrowany głównie na ocenie obowiązujących przepisów i tworzeniu nowych. W Prokuratorii – na ich stosowaniu. Obie prace są intensywne, ale i pasjonujące. Jedno się nie zmieniło. I tam, i tu mam niebywałe szczęście współpracować z wysokiej klasy specjalistami, dla których wielką wartością jest praca dla państwa.
Czytaj także: Mariusz Haładyj nowym prezesem Prokuratorii Generalnej
Objął pan zapewne ten urząd z jakimś planem, co się na niego składa?
W 2017 r. weszła w życie nowa ustawa o Prokuratorii, która znacznie poszerzyła zakres jej zadań. Jedno jednak pozostało niezmienne – chronimy interesy Skarbu Państwa. Pozostaje wybór sposobów, jakimi możemy ten cel osiągnąć. Prokuratoria najczęściej kojarzona jest z występowania przed sądami powszechnymi. Tyle że przed tym etapem jest co najmniej kilka innych, na których można skutecznie mitygować ryzyko spotkania się z kontrahentem w sądzie. Możemy dbać o interesy Skarbu Państwa, działając dużo wcześniej zgodnie ze starą maksymą, że lepiej zapobiegać niż leczyć.