Ponoć gra pan na saksofonie?
Jerzy Stępień:
Ćwiczę od lat. Siadam też często do pianina. Pozwala to odzyskać równowagę w tym zwariowanym świecie. Nawet gdy byłem internowany, zabrałem ze sobą saksofon. Nagrywaliśmy z osadzonymi piosenki. Były puszczane w Radiu Wolna Europa.
Często krytykuje pan sędziów m.in. za brak życiowej odwagi. Pan, kiedy zaczynał orzekanie, był inny?
Ależ ja w ogóle nie powinienem zostać sędzią w tak młodym wieku! Miałem wtedy 27 lat. Kilka lat trwało, zanim opanowałem warsztat. Rozpaczliwe rozglądałem się za pomocą intelektualną starszych kolegów. Do tego właśnie zakładałem rodzinę, musiałem zapewnić jej byt. Dlatego uważam, że aby zostać sędzią, trzeba dorosnąć, mieć ustabilizowaną sytuację życiową, doświadczenie w innych zawodach.