O
rgany powołane do ścigania przestępstw mają na to równo rok, potem dowody takie z reguły będą eliminowane z postępowania karnego. Na temat aspektów prawnych tzw. afery taśmowej można by pisać wiele: są tu ważne problemy konstytucyjne, pojawiają się też zagadnienia odpowiedzialności dziennikarskiej związanej z korzystaniem i ochroną anonimowych źródeł informacji. O jednej kwestii prawnej do tej pory nic się nie mówiło. Chodzi o pytanie, czy nielegalnie zgromadzone taśmy mogą być dowodowo wykorzystane w procesie karnym?
Na tak postawione pytanie należy udzielić odpowiedzi twierdzącej. Rzecz cała sprowadza się do poszukiwania zakazu dowodowego, który obejmowałby swoją dyspozycją dowody z nielegalnych nagrań zgromadzonych przez osoby prywatne. Jest przepis art. 393 § 3 k.p.k., który obejmuje dokumenty prywatne. Jeżeli powstały one w postępowaniu karnym i dla jego celów to nie można ich wykorzystać dowodowo. To pierwsze kryterium w przypadku tzw. taśm jest spełnione, co do drugiego należałoby to ewentualnie zbadać i dokonać odpowiednich ustaleń dowodowych w postępowaniu karnym. Kłopot z tym przepisem polega jednak na tym, że nawet jeżeli dopatrywać się w nim funkcji zakazu dowodowego, co nie jest pozbawione pewnej racji, to jest to oczywiście „kulejący" zakaz dowodowy, bo pomieszczony poza działem ustawy regulującym postępowania dowodowe i formułującym zakazy dowodowe (dział ustawy „Dowody").
Po drugie, co znacznie istotniejsze, dotyczy on jedynie dokumentów kodujących informację w sposób tekstowy. Chodzi w nim tylko o te dokumenty, które mają być odczytane na rozprawie. Nie obejmuje więc rejestracji dźwiękowych czy audiowizualnych. Próba przełamania wyraźnego kontekstu językowego art. 393 § 3 k.p.k. i objęcia jego dyspozycją również dokumentów innych niż dokumenty tekstowe nie tylko miałaby wyraźnie prawotwórczy charakter, ale prowadziłaby do pozbawionego podstaw ustawowych zawężenia (obowiązującej jeszcze w naszym procesie karnym) zasady prawdy materialnej.
Karkołomny ?pomysł
Nic także nie wynika dla omawianego tu zagadnienia z bardzo rozbudowanych przepisów procesowych regulujących kontrolę i utrwalanie rozmów. Są one adresowane do organów powołanych do ścigania przestępstw. Jak trafnie podnosi się w orzecznictwie SN, przepisy te nie dotyczą osób prywatnych i zbliżonych co do charakteru (podsłuchy) dowodów nielegalnie gromadzonych przez osoby prywatne. Pomysł stosowania tych przepisów do osób prywatnych na zasadzie analogii jawi się jako wręcz karkołomny. Są one bowiem napisane z myślą o organach powołanych do ścigania przestępstw i „zawodowo" działających w obszarze postępowania karnego, a nie do osób prywatnych. Dlatego też zidentyfikowanie „punktów wspólnych" tych regulacji mogących się odnosić na zasadzie podobieństwa również do osób prywatnych wymagałoby nie tylko nie lada prestidigitatorstwa interpretacyjnego, ale byłoby (patrz wyżej) tożsame z tworzeniem pozaustawowych zakazów dowodowych. Na gruncie prawa karnego procesowego jest to niedopuszczalne.