Joanna Szczepkowska zapowiada wojnę z plotkarskimi mediami

Joanna Szczepkowska zapowiada sądową walkę z mediami, aby respektowały poważne, zasłużone nazwiska, będzie „dowodzić, że każdy, kto żyje poważnie, ma prawo do szanowania powagi nazwiska”.

Publikacja: 25.08.2014 15:02

Joanna Szczepkowska

Joanna Szczepkowska

Foto: Fotorzepa, Michał Warda Mic Michał Warda

Rzecz w tym, że to jest już obecnie możliwe, aktorka, felietonistka, nie odkrywa nowego tutaj dobra osobistego, ale procesy nietuzinkowych postaci, z pewnością upowszechniają wiedzę na ten temat kwestii o które spór się toczy. A ten należy do najciekawszych.

W pełnym swady tekście, by nie powiedzieć emocji, co zresztą zrozumiałe, pisze Szczepkowska w weekendowej „Rzeczpospolitej " (w tekście „Fakt może zabić") o szarganiu nazwiska jej dziadka:

- Rok temu napisałam książkę, to próba pokazania prawdziwej historii polskiej rodziny, i nagle, w wakacyjną posuchę ploteczek, dzwoni do mnie dziennikarz „Faktu", pytając czy napisałam o molestowaniu seksualnym przez dziadka. Odpowiedziałam, że książka nie jest o tym, napisałam coś o swoim dziadku Szczepkowskim, delikatnie, nie do końca jasno, co wrażliwy czytelnik może zrozumieć, ale nie musi. Prosiłam dziennikarza aby nie robił plotkarskiego szumu na temat „molestowania przez dziadka", bo będzie to miało fatalne skutki. W większości opinii publicznej kojarzę się z dziadkiem Janem Parandowskim, przekonywałam, że jest niebezpieczeństwo, że ten wielki pisarz zostanie skojarzony z czymś, o czym by nawet nie pomyślał. Następnego dnia wyszedł numer „Faktu" z moim zdjęciem i nagłówkiem: „Dziadziuś wsadził mi rękę w majtki". Publicznie włożono mi w usta słowa, których nigdy nie wypowiedziałam i nie chciałabym wypowiedzieć.

Aktorka zapowiada, że będzie w procesach z mediami wykuwać nowe dobro osobistego, i realną dla niego ochronę, chce mianowicie wykazywać, że „każdy, kto żyje poważnie, ma prawo do szanowania powagi nazwiska".

Czy Szczepkowska wyważa już otwarte drzwi? To jak bowiem nazwiemy dobro nie ma większego znaczenia. Obrona dobrego imienia jest elementem większości procesów cywilnych o ochronę dóbr osobistych czy karnych o zniesławienie. Ważna jest odpowiedź na pytanie czyje dobro zostało naruszone i czyje dobro ma być chronione. Autorki? Jej dziadka, którego sama posądziła o pomawiające czyny, czy drugiego dziadka, któremu te czyny mogły być przez czytelnika przypisane. Nie ma dobra ogólnego, wspólnego dla rodziny, dla pokolenia, czy osób noszących dane nazwisko. Tylko ten kogo dobra naruszono ma legitymację do wystąpienia z roszczeniami. Dziadkowie nie żyją, w grę w chodzi bądź dobre imię, cześć autorki – ale tu chyba nie o nią chodzi, bądź kult pamięci autorki po dziadku (dziadkach). To też jej dobro osobiste.

- Pojawia się szereg pytań, które przed sądem będą rozstrząsane - wskazuje adwokat Krzysztof Czyżewski, zajmujący się tematyką dóbr osobistych. - Czy sama autorka nie wkroczyła w sferę którą chce chronić? Czy mogła pisać o domniemanych działaniach dziadka? Czy w ten sposób nie naruszyła kultu pamięci innych osób, jego innych bliskich, innych wnuczków, prawnuczków? Czy to są zarzuty, które można zweryfikować? Czy sama autorka mogła pisać o „niepohamowanych rękach dziadka" ? Bo jeśli o tym sama pisze, w książce czy nie zezwala dziennikarzom na to by o tym mówić? Temat ważny – molestowanie. Jeśli miało miejsce, a tak miałoby wynikać z książki autorki, to czy można zabronić dziennikarzowi o tym dalej mówić ? - Moim zdaniem nie można wtedy powiedzieć dziennikarzowi – o tym ci wolno a o tym ci nie wolno pisać - dodaje mec. Czyżewski

- Czy jednak dotykając tak drażliwej kwestii publicznie, zresztą nie tylko w tej książce, jak domniemane skłonności seksualne dziadka, nie jest sama sobie winna?

- Tu właśnie dochodzimy do sedna sprawy: co powiedziała pani Szczepkowska, a co z tego wyinterpretowano — mówi dr Paweł Litwiński - adwokat, Instytut Allerhanda. - Bo jeśli w przypadku naruszenia dóbr osobistych zarzut jest prawdziwy, wówczas możliwości sankcji ulegają dramatycznemu ograniczeniu.

A czy fakt, że chodzi o znaną wnuczką, pozwala jej więcej „rozprawiać" o jej krewnym ? Raczej nie. Tak zwana doktryna grubszej skóry osób publicznych dotyczy ocen ich zachowania: osoby publiczne muszą być bardziej odporne na krytykę. Jeśli jednak ktoś upubliczniony fakt dotyczący zmarłego przodka nieprawdziwy czy obraźliwy, jej krewny może dochodzić ochrony jego kultu - Jak każdy z nas. Szczepkowska także, zwłaszcza gdyby się okazało - jak pisze, że tabloid naruszył jej zaufania.

Jedno jest pewne, jeśliby nawet racje aktorki, jej pozycja, i urok osobisty, nie wpłynęły na sądowy werdykt - to jest ona znakomitą ambasadorką sprawy o odpowiedzialność za słowo (także plotki) w mediach. Ma przede wszystkim rację, że „każdy, kto żyje poważnie, ma prawo do szanowania powagi nazwiska".

Opinie Prawne
Wojciech Labuda: Koniec biurokratycznego horroru po stracie dziecka?
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Niezbędne są nowe zasady dobrego rządzenia
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Kiedy polityk wchodzi do kancelarii
Opinie Prawne
Rafał Rozwadowski: Tajemnica adwokacka i radcowska nadal zagrożona
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Przedsiębiorcy, czyli zakładnicy koalicji rządzącej
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”