Organizacje pozarządowe ostro zareagowały na ministerialne plany, aby porady były domeną adwokatów i radców prawnych. Podnoszą, że system oparty wyłącznie na tych grupach zawodowych będzie mało efektywny i drogi. To się spotkało ze zdecydowaną reakcją przedstawicieli adwokatury.
Organizacje pozarządowe, fundacje i stowarzyszenia od lat udzielające porad prawnych chcą mieć udział w nowym systemie, a ich nerwowa reakcja wydaje się uzasadniona. Ja w tym sporze przyznam jednak rację adwokatom i radcom. W Polsce nigdy nie było profesjonalnego systemu pomocy prawnej. Ten istniejący, mimo szczerych, szlachetnych pobudek, taki do końca nie był. Budzą wielki podziw zaangażowanie, zdolności i empatia chociażby studentów prawa udzielających się w klinikach, daleko im jednak wiedzą do profesjonalnych pełnomocników.
Dlatego jeżeli system dotowany przez państwo ma być profesjonalny, musi się opierać również na profesjonalistach, których po ostatnich deregulacjach drastycznie przybywa. Jeżeli więc państwo się zgadza na tak duży wzrost liczby adwokatów i radców, w pierwszej kolejności opiera system pomocy prawnej na ludziach najlepiej wykwalifikowanych.
To ważne przede wszystkim dla odbiorców tej pomocy, którzy przecież będą przychodzić po pomoc często w najważniejszych życiowo dla nich sprawach. Szkoda za pieniądze podatników eksperymentować na żywych organizmach.
A studenci, absolwenci prawa też mają szanse przystąpić do nowego systemu, gdy zdadzą odpowiednie egzaminy zawodowe dające im uprawnienia adwokata czy radcy.