Włodzimierz Chróścik: Jeszcze więcej demokracji u radców

Obserwując przebieg wyborów w izbie warszawskiej oraz wsłuchując się w dyskusje towarzyszące głosowaniom, zastanawiałem się, czy dwustopniowa procedura wyborcza do władz okręgowych izb nie czyni fasadowym pierwszego etapu wyborów - pisze Włodzimierz Chróścik.

Aktualizacja: 02.03.2016 15:41 Publikacja: 02.03.2016 14:00

Włodzimierz Chróścik: Jeszcze więcej demokracji u radców

Foto: 123RF

Czy państwo także śledzą przebieg amerykańskich prawyborów? Czy zastanawiają się nad ewolucją nastrojów społecznych, które chyba po raz pierwszy na tym etapie kampanii dają realną szansę na walkę o prezydenturę kandydatom reprezentującym skrajne – nawet jak na realia amerykańskie – poglądy, w tym populistyczne? Tym dzisiaj żyją komentatorzy amerykańskiej sceny politycznej i międzynarodowi obserwatorzy, spekulujący na temat globalnych skutków wyboru, którego dokonają Amerykanie.

Patrząc na jeden z najlepiej reżyserowanych spektakli politycznych na świecie, niezmiennie się zastanawiam, co czują osoby znajdujące się w jego centrum. Formalnie kluczowe w procesie decyzyjnym, a tak naprawdę stanowiące jedynie historyczny ornament.

W amerykańskim systemie wyborczym elektor wybiera kandydata do nominacji partyjnej w prawyborach lub prezydenta już w ich trakcie. Elektor nie podejmuje jednak decyzji. Jego głos jest z góry określony – predefiniowany wynikiem głosowania wyborców. Czy elektor ma pokusę ujawnienia własnych preferencji? Czy myśli o konsekwencjach złamania instrukcji? Czy ma poczucie, że wpływa na bieg spraw i sekwencję zdarzeń, czy raczej odczuwa iluzoryczność swojej partycypacji?

W ostatnim czasie radcowie prawni izby warszawskiej wybierali swoich przedstawicieli na zgromadzenie. Cztery zebrania rejonowe wyłoniły delegatów reprezentujących poszczególne grupy radców. Obserwując przebieg wyborów oraz wsłuchując się w dyskusje towarzyszące głosowaniom, zastanawiałem się, czy dwustopniowa procedura wyborcza do władz okręgowych izb nie czyni fasadowym pierwszego etapu wyborów.

W praktyce dużych izb radcowskich, do których zalicza się izba warszawska zrzeszająca ponad 10,5 tys. radców prawnych, trudno sobie wyobrazić prowadzenie kampanii wyborczej przez kilkuset kandydatów na delegatów. W Warszawie wybieramy cztery grupy liczące po około 100 delegatów, bez szczegółowego zapoznania się z poglądami reprezentowanymi przez poszczególnych członków wybieranej grupy. Na tym etapie trudne jest prowadzenie dyskusji programowej. W rezultacie powierzamy swoje losy i oddajemy prawo decydowania o przyszłości samorządu koleżankom i kolegom, którzy indywidualnie nie przedstawili wizji rozwoju czy ewolucji samorządu, którą będą realizować.

Czy możemy i powinniśmy to zmienić? A jeżeli tak, to czy w kierunku powierzenia delegatom formalnej funkcji podobnej do elektorów z wyborów amerykańskich – wykonawców wcześniej określonej decyzji politycznej? A może raczej należałoby zmierzać w kierunku upodmiotowienia delegatów, połączonego z koniecznością przedstawiania przez nich indywidualnego programu wyborczego już na etapie pierwszego szczebla wyborów? Jest jeszcze model adwokacki, w którym wszyscy adwokaci wykonujący zawód z danej izby stanowią jej zgromadzenie i bezpośrednio wybierają swoje władze. To jednak generuje problemy z quorum i sprawnym prowadzeniem takich zgromadzeń. Może zatem organy samorządowe powinny być wyłaniane w wyborach bezpośrednich, przeprowadzanych przez komisje wyborcze w takim trybie jak wybory prezydenckie czy parlamentarne?

Dziś nie odpowiem na te pytania. W następnych miesiącach kolejne izby radców prawnych będą wybierać swoich przedstawicieli. To spośród nich zostaną wyłonione władze samorządu na szczeblu okręgowym i krajowym. Może w kolejnej kadencji należałoby podjąć dyskusję o mechanizmach demokratycznych, które tworzymy i stosujemy? Porozmawiać o tym, czy odpowiadają one potrzebom i wyzwaniom, przed którymi stoi obecnie nasze środowisko? Spójrzmy krytycznie na siebie i pozytywnie na propozycje reform. Znajdźmy w sobie determinację, aby rozważyć proponowane zmiany i wprowadzić w życie te z nich, które będą służyć rozwojowi zawodu i samorządu.

Autor jest dziekanem Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie

Czy państwo także śledzą przebieg amerykańskich prawyborów? Czy zastanawiają się nad ewolucją nastrojów społecznych, które chyba po raz pierwszy na tym etapie kampanii dają realną szansę na walkę o prezydenturę kandydatom reprezentującym skrajne – nawet jak na realia amerykańskie – poglądy, w tym populistyczne? Tym dzisiaj żyją komentatorzy amerykańskiej sceny politycznej i międzynarodowi obserwatorzy, spekulujący na temat globalnych skutków wyboru, którego dokonają Amerykanie.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem